101/2013 | do Lichenia i z powrotem. Dwa oblicza wmordeindu
Po calym tygodniu pracy nadszedl czas na kolejna calodniowa wycieczke rowerowa. POgoda wprawdzie nie rozpieszczala, bo zapowiedziano ostry wmordewind ale mialo byc znacznie cieplej niz tydzien temu. Tym razem obraliśmy kierunek wschodni, idealnie pod wiatr. Celem dzisiejszej wycieczki byl Lichen i okoliczne kesze.
Umówilismy sie na start wycieczki tuz po 7 ale niestety sila wyzsza sprawila ze u Uziela pojawilem sie przed 8, po czym udalismy sie w trasę, poczatkowo w strone Samarzewa przez Bieganowo i Sokolniki, a potem boczna droga do Ciazenia. W Ladzie z czystej ciekawosci, wjechalismy nad Warte, gdzie byl prom niby czynny ale panu z promu bardzo się spieszylo - oczywiscie nei skorzystalismy z jego uslug, bo nie bylo sensu.
Caly czas walczymy z wmordewindem, który z minuty na minutę robi sie coraz mocniejszy a tez jestesmy coraz bliżej. Im bliżej Goliny tym częsciej myślimy nad przerwa na śniadanie. W Golinie, tuż za rondem DK92 Konin - Poznan, slysze jakiś huk, po chwili stoi Uziel. Domyslilem sie, ze zlapal pane. WTF, przeciez ma opaskę antyprzebiciowa. Po krotkie naradzie, udajemy sie w boczna ulice, zeby spokojnie zjeść sniadanie i przeprowadzić operację wymiany dętki. Gdy znalezlimsy plejbs, po chwili podchodzi do nas mieszkanka z pobliskiego domu i propobuje Nam pomoc czy też ciepla herbatę. Kompletnie zaskoczylo mnie, podobnie jak Uziela ale spokojnie odmówiliśmy, mieliśmy wszystko pod kontrola.
Dalej udajemy się w stronę Kazimierza Biskupiego, tuż za Adamowem trafiamy, ku mojemu zaskoczeniu, na porzadny pas rowerowy, który ciagnie aż do Kozarzewa, a dalej ścieżka rowerowo-piesza do Kazimierza Biskupiego.
Zapomnialbym napisać, ze okolica byla dość mglista i mimo wszystko dym z pobliskich titaniców bylo widać. Tak więc im bliżej Patnowa, tym wielkie kominy staly sie bardziej wyraziste. Mijamy pierwszy zaklad...a wlasciwie miasteczko PATNOW I nalezace do ZEPAK. Za chwilę ogladamy Titanica Patnow II, osadzonego na srodku jeziora Goslawskiego. Bylaby okazja do zrobienia zdjęc tuż przy kanale laczacym jeziora Goslawskie z Patnowskim ale niestety natęzenie ruchu na DK25 nie pozwalalo na chwilowy postój. Jakieś 700m dalej skręcilismy w ul. Rybacka i dalej poprowadzilem ja - skrót do Lichenia odkrylem w trakcie zeszlorocznej wycieczki po kanale Goplo-Warta ze startem / z meta w Ślesinie.
Dość przyjemna i o wiele spokojniejsza okolica, byle ciekaw jak ona wyglada jesienia. To teren dość wilgotny, wszedzie można spotkać bagna, jeziora, stawy, kanaly i śluży. I tak bylo az do Lichenia ;-).
W Licheniu zrobilismy maly postoj na uzupelnienie wody, mala konsumpcje i naradę, w jakiej kolejnosci zwiedzamy Licheń i pobliskie skrzynki. Przy okazji opierdolilem jakiego Niemca romskiego pochodzenia za tak ujowe parkowanie, nie dość ze zajal dwa miejsca parkingowe to jeszcze przeznaczone dla inwalidow. Cale szczescie, ze bylo po sezonie, bo inaczej mialby problem. Ale wrócmy do skrzyneczek. Jako pierwsza zaatakowalismy Licheń nad jeziorem - OP1806, ktora znajdowala sie tuz przy parkingu dla autobusów. Bylo bardzo spokojnie, wiec moglismy pozwolic na odrobine odpoczynku przy szukaniu skrzyneczki - oj szukalo sie szukalo ;-) Następnie jedziemy po kolejna, która kiedyś próbowalem zdobyc - mowa o 033 - Aleja ofiar katastrofy Smoleńskiej. W porównaniu do poprzedniej próby, bylo za spokojnie ;-) Nasz pobyt w Licheniu uwienczyliśmy spacerkiem po Sanktuarium Licheńskim. POmijajac sama bazylikę, jestem przerazony tym, co powstalo wokól sanktuarium - wiadomo biznes nie znosi próźni, więc predzej czy później należalo sie tego spodziewać. Pytanie, czy o to chodzilo Bogu?
Trzeba bylo wracac do domu ale pytanie jaka droga. Jako ze nie lubie powtarzac tej samej drogi, ktora tutaj przyjechalismy, zaproponowalem niewielka korekcje do planu i poprowadzilem w stronę Ślesina - miasteczka poloznego nad jeziorami Ślesińskimi i Mikorzyńskimi. Stanęliśny na moście Napoleona, by podziwiać piękno zmian, jakie zaszly za unijny hajs. Mijamy Bramę Napoleona, któr zbudowano na cześć księcia warszawskiego Fryderyka Augusta i dluga prosta opuszczamy Ślesin. Z wjazdem nie bylo problemu i DK263 do Różanowa (Google źle podaje nazwę miejscowości), gdzie skręcamy w stronę Helenowa / Bialogrodu. Dzięki temu minęliśmy Kleczew i znaleźliśmy się na prostej do Kazimierza Biskupiego. Ostatni pitstop, wszama i olimp, oraz obserwujemy spora grupe motocylistów - pewnei maja zlot w Ślesinie, gdzie zaobserwowalem podobne zjawisko. W końcu to podobno koniec cieplych weekendow.
Wcześniej poznaliśmy pozytywna stronę dzisiejszego wmordewindu, więc wiedzielismy, ze jak tylko sie uda, najzwyczajniej bedziemy popierdalać. Tam gdzie trzeba bylo zwalniac, to zwalnialismy. W ten sposób wyszla piękna srednia na odcinku Kazimierz - Wrzesnia, wynoszaca 30km/h ;-).
W ten sposob poznalismy zle i dobre strony wmordewindu, wystarczy tylko dobrze zaplanowac trasę ;-).