Zaległości ciąg dalszy ale ... przynajmniej mam fajną restrospekcję minionych tygodni.
Dawno nie byłem w okolicach Strzałkowa i Powidza więc zaproponowałem Uzielowi Tripa w te strony. Progrnozy pogody były łaskawe ale najpierw trzeba było zmierzyć sie z wmordewindem z południa (czyli DK15 do Wrześni ciągnęła sie niemiłosiernie długo).
Robiło sie coraz cieplej i przyjemniej bo wiało w plecy. Uziel wpadł na pomysł podjechania do Polanicy wzdłuż powidzkiego jeziorka. Oj dawno mnie tam nie było, pierwszy raz na szosie. Całkiem fajny odcinek asfaltowy - szkoda ze dalej jest już piach (na mtb kilkakrotnie tamtędzy jezdziłem).
Więcej zdjęc nie bede wrzucał ale na szybko zmontowałem ów film ;-).
Ta pogoda to jest pokręcona. Wczoraj bardzo fajne słońce - mimo wmordewindu - a tu rano mokro i do tego jeszcze z przymrozkami. Wstałem chyba z lewą nogą więc zapowiada się ciężki dzień.
Na niedzielnego tripa ugadałem sie z Mankiem oraz z Krzychem a plan wykrystalizował sie w ostatniej chwili. Pierwotnie miał być Toruń, ale wybraliśmy ostatecznie Poznań z uwagi na ograniczony czas. Ale dobre i to.
Do Stolicy Pyrlandii wybraliśmy się kolejowym Maybachem ale zanim do tego doszło, pojawił się pierwszy problem (nie zebym był zaskoczony):
No jak to? W okienku Pani też nie chciała sprzedać biletu na rower ale normalny już tak. Po konsultacji z trzemeszeńską ekipą, kupiłem ten cholerny bilet i na pałę wsiadłem do rowerowego przedziału wraz z Panią, która też chciała dojechać do Poznania. Pani Konduktorka okazała sie bardzo sympatyczna i nie była zaskoczona problemami z zakupem biletów na rower. Po prostu PolRegio tak ma i trzeba kupić w pociagu.
Zmiana brandu === te same problemy
Bo jeśli chodzi o zajętość przedziału rowerowego to prezentowała się właśnie tak:
Czyli Panieee .. luksusy. ;-) Najważniejsze, ze dojechaliśmy na Garbary.
Jak wydostać sie z Poznania? Zastanawiałem się, jak dojechać do Tulc, czy przez Kobylepole i Zalasewo? Nie za bardzo chciałem jechać przez Franowo i Szczepankowo ale nasze rozgarnięcie sprawiło ze tamtędy pojechaliśmy. Nie bylo tragedii, kierowcy byli bardzo uprzejmi na wiadukcie kolejowym na Franowie.
Dalej to była czysta przyjemność śmigania z wiatrem w plecy. Z Mańkiem na zmianę zapierdalaliśmy a biedny Krzychu musiał nas gonić. W Kostrzynie przerwa na hotdoga i odpoczynek przed kolejnymi szybkimi kilometrami. .
Przed Iwnem pod nasze koło podłączył się Szoson (jak sie okazało z Pobiedzisk i ma konto na Strava ;-)). kilometry wpadały jeszcze szybciej, poprawiło się kilka segmentów. Odłączył sie od nas na wysokości Fałkowa - dzięki za wspolną jazdę. Krzychu swoim tempem jechał, więc umówilismy sie, ze będziemy czekać na niego na Skiereszewie bo chcemy poprawić wyniki na kolejnych segmentach.
Pożegnałem się z chłopakami na końcu Orzeszkowej i wróciłem do mieszkania nieźle ujechany ale też bardzo zadowolony. Dzięki chłopacy!
Nadszedł piąteczek, więc tuż tuż prawie - ciepły weekendzik sie zapowiada. A właściwie sie zapowiadał, bo ma wiać i to jak? Pogoda z rana nieciekawa, więc dla odmiany wziałem MTB i mogłem sobie pośmigać po okolicznych pagórkach.
Dzień mija w nienajlepszej atmosferze ale chwila na rowerze, mordując sie pod wiatr ratuje humor na resztę dnia:
Czego słucham? Na spotify mam inteligentne playlisty tzw Daily Mix i jedno z nich mnie poważnie zaskoczyło. Przygotowało takie utwory jak Ein Schoner Tag, Ruhe czy The Bell od SChillera, Mike Oldfiedla czy Blank & Jones.
Od samego rana pogoda niepewna a drogi mokre, wiec nie pozostało nic innego jak tylko zalozyc blotniki na szosę i dzida do pracy. Tradycyjna trasa do / z pracy. Niedługo rowerowe maintenance. w koncu ;-)
Za mną długa weekendowa przerwa pogodowa od rowerowania, którą spędziłem na .. samorozwoju. I w ramach tego przygotowałem nowy szatę blogową. Póki co dopieszczam ale jest content ;-). Co do dzisiejszego kręcenia to pogoda o dziwo poprawiła sie (a jeszcze wczoraj w godzinach popołudniowych sypało śniegiem). Zatem szosa w ruch i można było cieszyć się "wolnością" przed kołchozem.
Po pracy nie odmówiłem sobie powrotnej rundki, która była odwrotnością tej porannej. W koncu pogoda dopisała i wiatr nie przeszkadzał (tempo miałem dobre).
Tak w ogóle to "za chwile" minie dekada, odkąd jestem na Bikestats. Wuchta przejechanych kilometrów. :)
Od rana miałem do załątwienai sprawy urzędowe, więc zamiast szosy "na spacer" wziąłem MTB. A ten troche sie zastał po paru dniach niejeżdżenia :P Po pracy czyhały na mnie różne niespodzianki
To tak w filmowym skrócie. Śpieszyłem sie do pobliskiej kwiaciarni z wiadomego powodu ;-)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger