Z powodu silnego wiatru miałem odstawic rower na stojak serwisowy ale ... brakowało mi godzinnej przejazdzki. I po obiedzie ruszylem zobaczyć, co nowego słychać w okolicy nowopowstałej fabryki VW. Widziałem, ze zamknięto drogę, ze są objazdy .. oraz wyasfaltowali nowe drogi, która trzeba było przetestować ;-). Na marginesie, Września i okolice to namiastka polskiego Detroit, wszedzie slyszać o nowych inwestorach (do paki z VW wchodzi tez Man). Takżę skala zmian jest tak ogromna, ze powoli czuję sie obcy w moich rodzinnych stronach. :/
W piątek pogoda znacznie sie poprawiła, wiatr był nieco słabszy, dzięki czemu było dużo cieplej. Jak dla mnie zbyt ciepło, bo fatalnie jechało mi się. Brakowało paliwa, siły - ze musiałem stanąć w sklepie i kupić coś gazowanego do picia. I przez taki problem, cały plan na dzisiejszego tripa poszedł się pier... Ale ostatecznie udało mi się coś pozytywnego znaleźć w bliższej okolicy, cos co sprawiło, ze wróciłem do bazy z uśmiechem na twarzy. A celem dzisiaj było Duszno. Do Duszna pojechałem trasą, którą w styczniu pokazał Marcin - przez Folusz do Wydartowa.
W Foluszu przystanąłem przy budynku będącym młynkiem, połączeniem między jeziorem Młynek a jeziorem Folusz.
I wreszccie po dłuższym czasie dojechałem do punktu widokowego w Dusznie.
Następnie totalnie na spontanie postanowiłem pojechać czarnym szlakiem nr 1. I nie żałuję, bo naprawde fajny kawał terenu pokazał - znów miałem okazję wejsć na ambone
Skoro mam wolne, to wypadałoby je spędzić, choćby na rowerze - mimo średniej pogody, z ciężkim wmordewindem. Jako cel dzisiejszego tripu obrałem Skorzęcin ale plany zmieniały sie z każdym kilomterem. Po prostu chciałem poszaleć ciut w terenie ;-) Najpierw nad jezioro Ostrowite by potem przez Raszewy lasami dojechać opustoszałego OW.
Będąc na molo poczułem, ze deszczyk pada. moze nie tak mocno ale jednak było czuć. Trochę spanikowany zastanawialem sie, jak teraz wrocic do bazy. CHcialem jechać w stronę Powidza ale zdecydowalem uciec na Skubarczewo i odbiłem na Słowikowo. W Słowikowie stanąłem przy ABC i zmieniłem plany. Na szagę pojechałem stronę Kinna.
Wtem znalazłem się nad jeziorem Skubarczewskim z drugiej strony. I przypomniał mi się tegoroczny Winterace. I oczywiście kolejna okazja na zdjęcia
I znalazłem krówki :D
Tuż za Kinnem pojechałem na Ostrowite Prymasowskie, gdzie tylko raz byłem.
Nieopdal Gaju znalazłem ambonę, na ktorą wlazłem i mogłem przyjrzeć z oddali na jezioro Ostrowickie z dotąd nieznanej stroy.
Tuż przed Bieślinem skręciłem w lewo, na drogę, którą pamiętam z trzemeszańskiego rajdu rowerowego w 2014 roku. I tak właśnie zminimalizowałem możliwości powtarzania przejechany odcinków na tej trasie. A pogoda dopisala.
Aby zaslużyć na Rogala świętomarcinskiego, trzeba było ruszyć tyłek. Pogoda niezbyt zachęcała, raz padała mżawka a raz słoneczko świeciło a już na pewno wiało mocno. Wystartowałem, gdy było słonecznie a g dzieś na wysokości Wydartowa zaczęło mocno mżyć. I tak przez chwilę po stronie Kujaw było, a gdy wróciłem do Wielkopolski, to było sucho na drogach. Dziwna sprawa, nie ma co.
I tak właśnie mija Narodowe Święto Niepodległości.
Wtorek był piękny, to dla odmiany środa była nieco brzydsza, też we mgle. I rower na sam koniec został okryty szronem. Powrót był ciut przerazający, bo mgła była tak gęsta, ze strach było jechać w totalnej ciemności ;-)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger