Ostatnio nie mam czasu na kręcenie, choćby dlatego ze szybciej zapada noc i bywaja chlodniejsze dni. Ale tym razem pogoda laskawa, wiec w koncu wyskoczylem gdzies na caly dzien. Celem bylo Trzemeszno i punkt widokowy w Dusznie.
Na krotko przed wyjazdem dokonalem szybkiego przegladu technicznego i zdazylem spotkac Uziela, ktory zmierzal w przeciwnym kierunku. Po krotkim spotkaniu, wyruszylem okrezna droga do Trzemeszna. Najpierw bocznymi drozkami udalem sie w strone Slupcy, mijajac po drodze Gozdowo, Graboszewo i Skarboszewo. Bedac w Slupcy obralem kierunek w strone Giewartowa i zauwazylem, ze w koncu zakonczyli remont sciezek rowerowych i pieszorowerowych- ciekawa sprawa ale nie, nie podoba mi sie ta idea jednoczenia piszych i rowerzystow.
Mijam po drodze pojedynszych rowerzystow i do samego Kochowa nudy na drodze, choc swietnie sie jechalo. Skrecilem zas na trase wokol Powidzkiego jeziora i przez Polanowo zmierzalem w strone Powidza.
Na poczatku Powidza skrecilem na dzika plaze i ku mojemu zaskoczeniu ujawnila sie calkiem przyzwoita promenada, prowadzaca w strone Lazienek. Kurcze, calkiem fajny kacik na odpoczynek, tym bardzie ze bylo bardzo cieplo i przyjemnie.
Zrobiwszy odpoczynek, smignalem dalej przez Powidz i na wlocie do Przybrodzina skrecilem w strone Wylatkowa - ot standardowy szutrowy odcinek w strone Skorzecina . Tutaj natęzenie rowerzystow i fanow jazdy konnej wyraznie wzrasta - tylko szkoda, ze mozna nadziac na konskie lajna. Za Wylatkowem na krzyzowce obralem kierunek polnocny czyli w strone jeziora Skubarczewskiego i dalej calkiem fajnym asfaltem jade na Trzemezno.
Musze przyznac, ze okolice jeziora Ostrowickiego sa ciekawe i warte zainteresowania a co najwazniejsze droga jest przebiega wzdluz brzegu owego jeziora. I tak trafilem do Trzemeszna, gdzie zalapalem sie na obiadek u A.
Kolejnym celem mial byc punkt widokowy w Dusznie ale niestety z przyczyn niezaleznych od Nas musielismy przelozyc na kolejny raz.Za to zrobilismy kolko i z powrotem trafilismy do Trzema. Chwile pozniej udalem sie do domu samootnie w trakcie zachodu slonca. Niestety nie bylo za cieplo i trzeba bylo stopniowo ubierac sie. Kolejna setka za mna
Sobotnie popołudnie spędziłem na rowerze, w końcu tak piękna pogoda była, ze nie można było odmówić. I w drodze spotkałem nowopoznanego fana szosówki z okolic, wiec wybraliśmy sie na wspólny objazd po okolicy. I trafilśmy do Giecza, jadąc od strony Wrześni i Nekli.
Rozstaliśmy się w Gieczu a dalej pognałem w stronę Środy Wlkp. A potem drogą średzką w stronę Wrześni, która była dużo spokojniejsza niż rok temu - a to efekt budowy VW.
Tak, jak zapowiedziałem w poprzedniej notatce, w końcu zainwestowałem w napęd i nie zawiodłem się. Wielki udział w poszukiwaniu osprzetu miał Uziel, któremu dziękuję jeszcze raz. I tak, do zmiany
korba Shimano M371 44/32/22T na kwadracie => Korba z octalinkiem FC M430 44/32/22T
Od samego rana do pracy - piękny ale rześki i chłodny poranek - tak to lubię do pracy jezdzić:) po pracy krótkie spotkanie z Asią by potem smigać w stronę domu. W Pawłowie spotykam Marcina i chwilę rozmawiamy o pierdołach - wówczas zauważyłem, ze akumulatorki w nowej latarce padły. szybciutko do sklepu po zastępcze alkaliczne baterie. A dalej przez Czerniejewo i Nekle do domu. Ot standardowa trasa, tyle ze finisz nastepuja w ciemnosciach ;( - znaki jesieni.
To tyle z rowerowego tygodnia, bowiem w najbliższym czasie zamierzam skupićsię na zmianie napędu, który woła o pomstwę do nieba. niby przejechane 8200km ale... zawsze coś.
Niedziela od samego rana zachęcała do całodziennej wycieczki rowerowej ale jak zwykle nie chciało mi się tak wcześniej wygramolić z wyra. Nie zastanawialem sie nad kierunkiem jazdy, bowiem z Asią ustaliłem kiedyś na Gołąbki i to trzeba było zrealizować jeszcze w tym miesiącu, choć trzeba przyznać, ze za oknem szalał niezły wmordewind - troszkę mnie zmartwił ale my nie damy rady? Nieco wolniejszy dojazd do Wrześni i dalej w stronę Trzemeszna przez Witkowo jadę z Uzielem, gdzie czeka na nas obiadek ugotowany przez Asię ;-).
Po ponad godzinnej sielance wyruszyliśmy w stronę dzisiejszego celu czyli Gołąbek . Wmordewind swoje a my swoje i dojechaliśmy w dobrym tempie i na polance chwile posiedzieliśmy.
Czas nas gonił, więc lecieliśmy dalej. Tym razem przez Palędzie Dolne i Ławki (czyli skrawek Kujawsko-Pomorskiego województwa ;-). I tu taka ciekawostka: w Ławkach urodził się Hipolit Cegielski ale niestety wejść na teren nie mogliśmy, gdyż był w prywatnych rękach.
I tak do Trzemeszna dojechaliśmy od Kruchowa i od razu wtryniliśmy na pobliski festyn parafialny - Asia podstawiła ciacho. Z Uzielem żegnamy się na rozjedzie w stronę Witkowa i we dwójkę wracamy do domu Asi.
Ostatecznie do Gniezna wracam sam ale z muzyką w uszach i nową latarką na kierownicy.
Podobnie jak wczoraj, poranek był boski ze radośnie jechało się do pracy - raptem 5km było. A po pracy - niemalże standard - kompletna zmiana pogody, szare i ciężkie chmury. Zwątpiłem czy mam wracać na kołach do domu czy jednak zostać u A.... Zdecydowalem sie na pierwszą opcję.
Na trasie Czerniejewo - Nekla zauważyłem stos tirów, stojących na poboczu na światłach awaryjnych. Nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, ze nielegalnie potraktowali publiczną drogę jako miejsce do ładowania burakó na wannę, stwarzając przy tym zagrozenia dla pozostałych uczestników ruchu drogowego (o dziwo było sporo). Aby rozwiać wątpliwości zadzwoniłem na 112, by przyjechali zweryfikować ów zagrożenie. Im bliżej domu, tym coraz gorzej z widocznością, zmagałem się z wiatrem i coraz mocniejszym opadem deszczu.
Od samego rana było dość pogodnie, zatem nie mogłem odmówić sobie przyjemności jazdy rowerem do Pracy. Wiem, jestem dziwny ale przynajmniej mogę dotlenić mózgownicę co przeklada na większą efektywność w pracy. Zamiast DK15, pojechałem starą sprawdzoną trasą bo przez Grzybowo i Niechanowo, tyle ze musiałem wcześniej wyjechać - w zamian miałem totalny spokój na drodze.
Po pracy nastąpiła zmiana pogody, zamiast słońca ujrzałem chmury z której zaczęło kapać, w ogóle było dość chłodno.... Więc z A z wiele nie pojezdziłem :/
Zgadałem się z Uzielem na mały objazd w stronę Trzemeszna przez Gniezno. Po drodze zaliczyśmy Neklę, gdzie trwały przygotowania do tegorocznych powiatowych dożynek. A potem przez Czerniejewo dojechaliśmy na gnieźnieńską Wenecję, by przez miasto śmignąć w stronę Trzemeszna (przez Kujawki), gdzie czekała za nami A.
W Trzemesznie rozstajemy się z Uzielem i śmigamy do domu rodziców A., gdzie sobie odpoczywamy.
Wprawdzie celem były Gołąbki ale późna pora zrobiła się, zatem odpuściliśmy i ruszyliśmy nieco dłuższą drogą do Gniezna (a dokładnie przez Jastrzębowo, Strzyżewa i Wełnicę).
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger