Tradycyjnie dzisiejszym celem był cmentarz i grób śp. Taty w towarzystwie Uziela. Pogoda byla iście piękna ale wiatr wiejący ze wschodu troszkę utrudniał dzisiejszą jazdę. Ot taka niedzielna rutyna ale zdecydowanie wolałbym odwiedzać Go w domu... Życie.
Dzisiejszy trip wyszedł całkiem fajnei, na luzie bez żadnych napinek. Free ride.
Cały tydzień jakoś zleciał niepostrzeżenie, że nie zdążyłem się zregenrować po sobotnie wyprawie na Westerplatte. Na szczęście weekend tuż tuż, więc będzie czas na odpoczynek (zapewne aktywny). W międzyczasie miałem "nieprzyjemność" jechać nową ścieżką rowerową na Winiarach w Gnieźnie, która zaczyna się i kończy bez happy endu: Jak dla mnie, zrobili ścieżkę dla posiadaczy rolek i hulajngów bo dla rowerzystów to z pewnością nie myśleli o bezpieczeństwie (jak dla mnie jest dużo mniej bezpieczniej).
Pogoda dużo lepsza wiec żal byłoby nie skorzystać z przyjajacych okoicznośći i nie ruszyć na kolejną mikrowyprwę we 3jkę. Tym razem Synuś mniej cierpliwy ale dał radę przejechać prawie 20km po okolicy. BRawo. :)
Tradycyjnie poranny rozruch przed pracą po okolicy w towarzystwie podcastów i spotifajowych playlist. Po pracy podjeżdżam w okolice wypadku na DK15 (Gniezno - Toruń), w którym udział wzięły 2 tiry + osobówka. Droga była zablokowana do kolejnego poranka a ruch był poprowadzony np. przez Jastrzębowo i gnieźnieńskie Winiary.
No i chwilowa pora deszczowa nadeszła w gnieźnienskie rewiry. Oczywiśćie, deszczu nigdy nie za wiele. W ramach odpoczynku przeżywam mikroprzygody po mieście, zwiedzając mniej znane mi zakątki i pomniki. Po pracy podjeżdżam do decathlonu, kupić bloki do szosowch butów (te zajechaly sie na gdańskiej starówce :P) a potem pognałem w stronę mieszkania, z nadzieją ze wyruszymy na mikrowyprawę.... niestety wiatr dał we znaki, zrobiło sie dość nieprzyjemnie.
Szosówka dalej odpoczywa (czytaj: czeka na naprawę koła) a ja pomykam po okolicy na MTB. Od rana dość chłodno itrzeba było się cieplej ubrać. ale na szczęście po pracy przejaśniło się i zza chmur wyszło słoneczko.
Znów mnie wywiało w dalekie wyprawy ;).. Tym razem celem był Gdańsk a dokładnie na Westerplatte, gdzie jeszcze nie byłem - pomimo kilku wizyt w Gdańsku. Trzeba było to jakoś nadrobić, korzystając z okazji (spontaniczna decyzja i pakowanie na kilka godzin przez porannym startem) i korzystnej pogody.
Szerszą i pełną relację opisałem u siebie na blogu, więc zapraszam tutaj. NO i przygotowałem videorelację ;-) W dużym skrócie, Szosówką jedzie sie dużo szybciej niż takim MTB. To oczywiste ale dawno nie jechałem SOLO więc jakieśtam ryzyko było. Ale dzięki podcastom i audiobookom, udało się przezwyciężyć minimalne znudzenie. No i trzeba przyznać, że Polska jest bardzo piękna (to, czego nie dostrzegłem w trakcie wyprawy na Hel, nadrobiłem teraz).
Sierpniowe święto i zamiast być nad morzem to postanowiliśmy troche pokręcić po okolicy. Synek wybrał się na drzemkę, wiec rodzice sobie mogli pokręcić i pozwiedzać Skiereszewskie okolice.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger