Przed południem niespodziewanie zadzwonił do mnie Sebek, bo zbliżał się do Wrześni wraz Mateuszem i Maciejem. Oczywiscie nie mogłem odmówić i skoczyłem "na chwile" do miasta.
Trochę tego miasta pokazałem, zwłaszcza Zalew Wrzesiński i Małpi Gaj ;)
Pamiątkowe zdjęcie na wylocie. Potem kilka spraw na mieście i na chwile u brata.
A wieczorkiem rundka po okolicy i kurde... Jesień z pełną gębą :(
W sobotę od samego rana nie chciało mi się ruszyć w taki upał na rower, toteż dzień przesiedziałem prawie w domu. Jeno wieczorkiem zaglądałem do moich rowerków i zajałem się czyszczeniem ramy z piachu, błota itp.
zas w niedziele popołudniu kopnąłem się do miasta, głównie do przyjaciół, którzy wynajeli nowe mieszkanko. troche czasu zleciało i wieczorkiem w ramach finału dożynkowego był koncercik T.Love. Muniek z Ekipą dali radę ale nagłośnienie - noszkurwa..
Przez cały dzień garówa taka, ze nie warto było wychodzić z domu. Dopiero, tradycyjnie zresztą, wieczorem można było wyskoczyć na krótkie rowerowanie ale tym razem w towarzystwie brata.
Dziwnie to było, bo jednak za dzieciaka nigdy razem nie kulaliśmy km. Września i okolice.
W ciągu dnia nie można było ruszyć tyłkiem, tak gorąco było. Dopiero pod wieczór poczułem lekki chłód i postanowiłem pozwiedzać nowe kesze: OP3DD0 i OP3DDC ale niestety nie zdobyłem bo w pierwszy przypadku było niedostepne a w drugim właściciel zmienił lokalizację. Przedtem sprawdziłem jak się ma mój pierwszy (OP399D)
No i też godzina wieczorno-nocna zrobiła swoje. No i odwiedziłem siostrę, która akurat przechadzała po Środzie z córką.
Trafił sie mały przykry epizod, który zakończyłby mój tegoroczny sezon :/ - wymuszenie pierwszeńśtwa na rondzie przez debila w sportowym wozie.
Musiałem odreagować...potrzebowałem tego bo ostatnio nonstop na stresie..
O tej imprezie dowiedziałem się jakiś czas temu od Kkkrajek18 i stwierdziłem, że z pewnością przejadę się tam i porobić zdjęcia. I takoż się stało w niedziele - odpuściłem sobie rajd GTR i rano ze speedem pośpieszyłem się w kierunku Orzechowa.
Postanowiłem, ze porobię zdjęcia tuż na wylocie z Hermanowa i odrobine dalej po pierwszej pętli. Wtedy było widać, ilu hardkorów zdecydowało się na start - ponad 600 osób. Od strażaków dowiedziałem się, ze liczba ta troche zaszokowała organizatorów ale jakoś dawali radę.
Następnie kopnąłem się do Folwarku, gdzie spędziłem sporo czasu, obserwując całą imprezę. Muszę przyznać ze robiło mega wielkie wrażenie. Moi kompanii z GTR dojechali, choć nie bez problemów, to jednak sali i zdrowi. Wcześnie spotkałem Krajka i jego ojca (apropos spotkałem jego rodziców na rynku we Wrzesni zupełnie przypadkowo), Micora oraz miałem okazję poznać kolegę po fachu (keszera) czyli MikaDarek. Po drodze wyhaczyłem także Radka Lonkę, zwycięzce TdP Amatorów i chwile z nim porozmawiałem - humor dopisywał, nie było źle :)
Zdjęcia z maratonu dostępne są pod tym linkiem :) - dajcie znać, czy kogoś wyhaczyłem :D
Jaśko i Tomek po rajdzie
Szybki obiad + Fortunka i trzeba było ruszyć dupsko, bo domu kawał drogi. Po drodze zahaczyłem o Las Czeszewski, gdzie założyłem nowego kesza (OP3DBE). Następnie przez Pogorzelicę pognałem do domu...I miałem ochotę na założenie kolejnego,bo 4tego kesza w biechowskiej puszczy (OP3DBF). Mam nadzieje, ze przetrwają i ludzie pokochają keszowanie ;)
Dziś leniwie ale...objazd był po najbliższej okolicy. Ogólnie oficjalnie wraz z GTR Wrześnianie zapraszamy na kolejną edycję Rajdu Gwiazdzistego we Wrześni :)
Święto Świętem, miałem odpuścić rowerowanie ale...zadzwonił niegdyś kompan rowerowych wycieczek i już byłem gotów na rowerowanie. Oczywiście w tempie rekreacyjnym, co mi bardzo odpowiadało.
Cel? Czerniejewo i lodowy deser. Warto zaznaczyć, ze pogoda nie była taka ładna jak w poprzednim wpisie ale nie przeszkadzała nam w jezdzie przez las. No i oczywiście sporo rowerzystów na trasie było :)
Kolejny raz (wraz z grupą rowerową) pojawiłem się w Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej, która za każdym razem mnie zaskakuje a to sprawia, ze się w tej krainie po prostu zakochałem!
Tym razem zwiedziliśmy kilka nowych miejsc, dotychczas przeze mnie omijanych. Tempo było w miarę dobre, pogoda wręcz dopisała. Oczywiście w nocy nie pospałem za długo, toteż odsypiałem na ławce podczas dłuzszej przerwy ;)
Ale od początku: Jechaliśmy różnymi ale sprawdzonymi trasami. W tle tymczasowa pomaranczowa firmówka grupy:
Zdarzył się mały wypadek alee wszystko w porządku (jakże inaczej)
Prom w Dębnie - a jak kursuje w niedziele do 15tej :)
Gospodarstwo Agroturystyczne + Stajnia w Hermanowie. Bardzo fajne miejsce na odpoczynek z rodziną. Tylko te ceny ... :)
Struś pozdrawia wszystkich moich czytelników i komentatorów
Dalej ruszyliśmy w kierunku Brzostkowa, gdzie przyjął nas proboszcz tamtejszej parafii. Ale przedtem zaliczyliśmy górską premię :D
Powinno być "Wiecznemu śmiertelnik" ale z sponsorami nie można dyskutować;)
Tuż przed odjazdem na Śmiełów, gdzie zwiedziliśmy muzeum Mickiewicza (niezły z niego babiarz, gdzie się pojawił, tam kwitły romanse ^^, swój chłop)
Po zwiedzaniu muzeum odłączyłem się od grupy (poinformowałem i umówiłem sie ze ich dogonię w drodze powrotnej) i pognałem w kierunku Czeszewskiego Lasu, gdzie GW podłożyło tzw. skrzynkę geocachingową. Była to pierwsza wizyta w tym rezerwacie, namiętnie zignorowane miejsce przeze mnie. Ale po drodze dramat wystąpił, bo nie widziałem mostku nad Lutynią - dopiero 1km dalej była owa konstrukcja. Troche na uboczu ale lubię takie kombinejszyn :D
Ehh..Dalej już nie jechałem po wale, skorzystałem z dróżki i...nadrobiłe jakieś 4-5km.
Po kilku km po polnych, leśnych i łąkowych dróżkach dotarłem do granicy. Oczywiście nie obyło się bez konfliktu z miejscowymi tubylcami - komarami ;P
Dojechałem do punktu, podanego przez GW i...trochę się naszukałem i znaleźć nie mogłem.. Może MikaDarek znajdzie ^^.
Obszedłem troszkę las, naszukałem się i.. cholera znaleźć nic nie mogłem. W miedzyczasie telefon od Kerampa uświadomił mi, ze w Pogorzelicy prom jest czynny do 18tej..i zostało mi jakieś 25 min na dotarcie.. :P Zdążyłem na ostatni kurs a potem pognać do Mikuszewa, gdzie GTR zrobiło dłuższą przerwę ;).
Taki fajny dzień mi się trafił. :)
Trasa:
Przy okazji testowałem GPS logger Holux GPSport 260
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger