Nadszedł piatek, więc po zamknięcicu ostatnich zadań w tygodniu wyskoczyłem na rundkę. Nie było łatwo z uwagi na wmordewind, ale z uwagi na prognozy pogody nie było innej opcji. Słuchałem nowego odcinka podcastu Przemka Górczyka, w którym gościem był dziennikarz i dokumentalista - Mateusz Lachowicz. Opowiadał on o działaniach w Ukrainie i jak bardzo to zmieniło się w ciągu 365d. pca.st/podcast/00c4ec70-a60a-0 A swoją drogą, minęło rok... 365 dni temu okropnie się balem nadchodzących wówczas informacji zza wschodniej granicy. Dziś dojrzalszy, nieco spokojny (stoicyzm tutaj ratuje dupę) trzymam kciuki za Ukraińców. Ps: nie wiem dlaczego, ale słuchając rozmów, przypomniałem sobie o sp Waldku Milewiczu, co relacjonował wszelkie wojenne działania lat 90 i początku 21w. Lubiłem jego program #DziwnyJestTenSwiat.
Link do aktywności -- myWindsock Report -- Weather Impact: 7.9% Headwind: 49% @ 5.8-10.9m/s Longest Headwind: 40m 29s Air Speed: 26.7km/h Temp: 2.6-2.8°C Precip: 0% @ 0 Inch/hr -- END -- Playlist synced with Perform (pr.fm)
Will Clarke - Rock With Me
Age Of Love - The Age Of Love (Charlotte de Witte & Enrico Sangiuliano Remix)
Meteorolodzy zapowiadali silny wmordewind w weekend, co sie sprawdziło. Sobotę odpuściłem (plany rodzinne nie pozwoliłyby tak czy siak) ale niedzieli już nie mogłem zignorować. Zastanawiałem się nad kierunkiem destynacji, rozważając opcję dojechania pociągiem do Poznania. Jednak kierunek wiatru był niezbyt przychylny (szczególnie, ze w wczesnopopołudniowych porach miał sie wzmocnić), to też wybrałem wariant skocko-wągrowiecki. Z tym, że do Wągrowca to nie dojechałem i w Skokach zmodyfikowałem trasę, skręcając na powiatową drogę łączącą DW196 z DW190. Głownym celem wycieczki były nowe kwadraty w okolicach Sławy Wielkopolskiej, Skoków czy Wągrowca. Skockie okolice mają sporo do zaoferowania, więc będzie okazja do dalszej gravelowej eksploracji - szczególnie wokół jezior, których jest tam bez liku. Gdy dojechałem do Gniezna, okazało się ze mam jeszcze troszkę czasu na dokręcenie do ? km. Więc zaliczyłem słynną "Budaszówkę" w Gnieźnie (tak nazywa się inwestycję drogową na ul. Roosevelta,na której wprowadzono spowolnienie ruchu, dodano pas rowerowy) i niestety mam mieszane uczucia - głownie z powodu zanieczyszczenia pasów rowerowych. ps: Uziel planował swoją wyprawę, najpierw na południe ale po mojej rozmowie, zmienił kierunek - zdecydowanie logiczna decyzja ;))
Link do aktywności -- myWindsock Report -- Weather Impact: 8.5% Headwind: 55% @ 6.1-10.9m/s Longest Headwind: 01h 46m 7s Air Speed: 26.4km/h Temp: 2.5-4.4°C Precip: 11% @ 0.01 Inch/hr -- END -- 17.96 new kilometers -- From Wandrer.earth
Dzień robi się zauważalnie coraz dłuższy, przez co można wyskoczyć na małe rowerowe co nieco. Szczególnie, ze dziś pogoda naprawdę dopisała i byłoby grzechem nie skorzystać z jej dzisiejszej oferty. Chociaż, początkowo nie chciało mi się ruszyć z domu, czułem, że powinienem odpuścić.. Zbyt dobrze siebie znam i dlatego wyszedłem z własnej strefy komfortu, pojechałem i zobaczyłem piękny zachód słońca i równie pięknie (nie do końca czyste) gwiaździste niebo. Tak trzeba żyć ;-)
Link do aktywności -- myWindsock Report -- Weather Impact: 6.6% Headwind: 52% @ 2.9-4.8m/s Longest Headwind: 35m 6s Air Speed: 26.8km/h Temp: 2.6-5.7°C Precip: 0% @ 0 Inch/hr -- END --
Pożyczyłem od Grześka radar Garmin Varia, przeznaczony na niemiecki rynek, celem przetestowania jego działania. Wygląda dosyć topornie względem np Bontrager Flare RT, ale jego moc jest schowana wewnątrz tego ustrojstwa. Rzeczywiście działa i to dosyć fajnie. W miarę szybko wykrywa nadjeżdżające auto i prawie w czassie rzeczywistym informuje o jego manewrze. Hm... czyżbym miał nieplanowany zakup w tym roku? ;))
Brakowało mi solidnej stówki w tym roku, toteż korzystając z lekkiej stabilizacji pogodowej, wyruszyłem na podbój nowych kwadratów. Tym razem padło na zachód, a dokładnie rejony Puszczy Zielonki i Doliny Cybiny. Byłem pozytywnie zaskoczony pogodą, bo ani nie wiało tak mocno ani też nie padało (no poza delikatna mżawka). Zgodnie z przewidywaniami, na niektórych nieznanych odcinkach było dosyć grząsko (miejscami aż po korbę) ale nie było czasu i sensu na zmianę trasy, zaplanowaną w komoot. Tak czy siak, nowe kwadraty zaliczone, endorfiny naładowane... I uwalony rower, który czeka na mycie. Bez myjki to się chyba nie obejdzie ? W Pobiedziskach spotykam sie z Uzielem, który też jechał w stronę Pobiedzisk celem zdobycia nowych kwadratów.
Uziel wybierał sie w strone Skoja i wiało ze wschodu, więc uznałem, ze pojadę właśnie w tym kierunku. Szybko uznałem, że jazda po oblodzonych drogach jest sporym wyzwaniem, szczególnie na zacienionych odcinkach. Skróciłem trasę i wyjechałem na przeciw Uzielowi i spotykamy się w połowie drogi miedzy Skorzecinem a Witkowem. Następne kilometry pokonujemy wspolnie i w Małąchowie Złych Miejsc rozstajemy się. Tuż przed Gnieznem wykręciłem w stronę obwodnicy, która ma prawie skończoną rowerowo- techniczną infrastrukturę i dostrzegłem całkiem fajne odcinki pod sanki.
Sobotnie przedpołudnie wykorzysuję na wycieczkę po nowe kwadraty, mając na uwadze możliwe oblodzenia na drogach. Pojechałem na północ w rejon jeziora Świniarskiego (okolice Kłecka) i eksplorowałem na zachód od Borzątewa. Spora niespodzianka, bowiem zamiast asfaltu była ...oblodzona droga leśna. Żeby było mało, to za Kłeckiem w stronę GNiezna zaczął padać śnieg... albo krupa śnieżna. Dobrze, ze wiało w plecy.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger