Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1401.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:59:22
Średnia prędkość:23.61 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:70.09 km i 2h 58m
Więcej statystyk

70 | Polny Zapierdalacz

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · Komentarze(3)
Kategoria DPD, > 50
I nastał poniedziałek. 2 dni odpoczynku od roweru i do pracy. W sumie pochwale się świetnym tempem i jeszcze lepszą średnią :) Dodam, że warunki z rana były świetne!


Powrotna droga nie była az taka dobra ale...tez dałem rade :)

69 | Wieczorowo - Nocny sprint z podwójną gumą!

Piątek, 27 lipca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria > 0
Dziś musiałem skorzystać z auta, zeby wyrobić się na ślub kumpla. A wieczorem skoczyłem rekreacyjnie do miasta, by spotkać z paczką przy piwie/soku/tigerze. Po spotkaniu zrobilem kilka okrązeń

Na 1km przed domem wpadłem w małą dziurę...po której złapałem jednocześnie 2 kapcie!!!! I to był pierwszy raz z oponą z systemem antyprzebicowym Kevlar - patrz tutaj a przód to jeszcze oryginalny. Być może z winy łysych opon tak się stało?

Oby tylko felgi były w porządku :)

68 | Urodzinowo sprintem // Power is Back!!!

Czwartek, 26 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria > 50, DPD
Trzeba powiedzieć.....Power is back i to dosłownie. Nieoczekiwanie przyszła moc w nogach i zarówno rano i jak popołudniu mozna było się wyżyć na rowerze :).

a potem....brak tlenu z powodu gorąca!

67 | Imieninowo

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria > 50, DPD
Umówiłem się z kolegą z pracy, który także miał imieniny w tym dniu pod kauflandem w Gnieznie, by zrobic małe zakupy - w końcu taka tradycja firmowa.

W prezencie otrzymałem oczekiwaną książkę o Kazimierzu Nowaku - Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd.

66 | Kryzysów ciąg dalszy

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria > 50, DPD
Nadal ciężko się kręciło. I nie wiem czy to była wina zmęczenia czy roweru, bo po wycentrowaniu przez Micora kółka, nadal się źle toczylo na drodze.

Pogoda wciąż dopisuje. niekiedy wmordewind dał o sobie znać ;)

65 | Powrót do pracy

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria > 50, DPD
Po przyjeźdźie z Gniezna uszykowałem rower do pracy. Stwierdziłem, że trzeba wezwać Micora, by zajrzał do tylnego kółka i wycentrował oraz zlikwidował luz.

Dzięki wielkie, bro!

Ale ogólnie kryzysowo na trasie bo nogi dobrze nie odpoczeły po wyjeździe.

64 | Gdański Urlop - dzień ostatni: Po mieście

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria > 0

Nastała niedziela, ostatni dzień pobytu w Trójmieście, zatem pozostało mi nic innego jak tylko spakować i ruszyć rowerem w miasto, zwiedzać.Jedynym celem było ... pozbieranie keszyków, których było od cholery a niestety nie było tak łatwo je podjąć i zajmowały sporo wolnego czasu. Stąd też nie zaliczyłem plaży ani zatoki.









Stadion był ostatnim punktem w tym dniu i szybko do domu na szybkie wszamanie i ostatnie rozmowy z Gospodarzami. A następnie PKP Gdańsk Wrzeszcz i... TLK "Bałtyk" do Gniezna, skąd odebrał mnie tatko i zapakowaliśmy się do samochodu. Powiem szczerze, że 3h w pociągu bardziej mnie wymęczyło niż poprzedni cały dzień.





Trasa


Podsumowanie

Jestem bardzo a bardzo zadowolony z czterodniowego pobytu w Trójmieście i na Helu, dzięki czemu tegoroczny cel został ociągnięty. To był pierwszy wyjazd z pełnymi sakwami pociągiem na północ Polski - wiele się nauczyłem ale też spora dawka własnego doświadczenia się przydała.

Z tego miejsca chcę gorąco podziękować Mon i Markowi za wspólnie spędzony czas i rozmowy, zwiedzanie i narzekanie, podziwianie i wkurwy. Liczę na kolejne wypady ;).

63| Gdański Urlop - dzień drugi: Zatoka Pucka

Sobota, 21 lipca 2012 · Komentarze(3)
Kategoria > 100

Wstałem wcześnie i wyruszyłem na zdobycie kilku keszy, znajdujących się na Helu, łącznie z wizytą na samym Cyplu Helskim. Ogólnie udało mi się pozbierać znacząca część, aczkolwiek w przypadku jednego - przegrałem z moim lękiem o utrzymanie równowagi. Dotyczy to Dalmierza Zeissa (OP4D50) ale zgodnie z zasadami, ustanowionymi przez właściciela kesza, można uznać to za zaliczone ;-)






Zrobiło się późno i zdecydowałem na powrót do bazy noclegowej cholernie zadowolony z poranka. Obudziła sie reszta i razem udalismy sie na śniadanie i wdrapanie na punkcik widokowy (wieża muzeum).






Ustaliliśmy ze wracamy do 3miasta na rowerach pomimo niekorzystnych warunków pogodowych; najpierw padał deszcz (łatwo powiedziane;) a miejscami wiało dośc solidnie ale... humoru nie zepsuł.






Oczywiście nie zapomniałem o keszowaniu, ba nawet udalo wciągnąć to moich towarzyszy (chyb nie mieli za dużego wyboru :P)




Szczyt Polskiej inżynierii, prawda?


W miedzyczasie zrobiłą się pogoda, więc okazja do odpoczynku na plaży morskiej w słynnej miejscowości Chałupy. Woda była ... lodowata i słonawa tak jakby;)





Zrobiło się dośc późnawo i pojechaliśmy dalej do Władysławowa a następnie do stolicy Zalewu czyli Pucka, gdzie zatrzymaliśmy się na dłużej. Po drodze przejeżdżaliśmy obok wypadku samochodowego, w którym udział brały 2 auta - obie solidnie trzaśnięte. Nogi z gazu!





Po postoju przy Molo zaczynałą się bardzo ciekawa część trasy ;) - szlakiem oznaczonym kolorem niebieskim postanowiliśmy dojechać do 3city a przynajmniej do Kazimierza k.Rumii. jak sie okazało, był to kawał porządnego terenu, o ostrych zjazdach i jeszcze lepszych podjazdach, na których nie dało się nawet prowadzić roweru ;).







Robiło się dość późno, stąd też trzeba było wybrać inną trasę, mniej terenu a bardziej asfaltu. I odkryliśmy dośc znaczny i bezpieczny skrót do 3city, dzięki czemu zaliczylismy nie tylko długi i mega szybki zjazd ale też przepiękne widoki, które uzmysłowiły Nam, z jakimi terenami przyszło zmierzyć. to było po prostu bezcenne :)



Zdjęcie w Gdyni zrobione

I tak w godzinach późnych bo w okolicach 1AM zakończylismy nasz wyjazd. ;).

Wniosek? Że nie tylko trzeba zwiedzać całe Trójmiasto ale też warto pokusić o wycieczkę wokół Zatoki Puckiej. :)

Film wkrótce :)

Trasa:
?134340894494793

62| Gdański Urlop - dzień drugi: Hel

Piątek, 20 lipca 2012 · Komentarze(8)
Kategoria > 50

1Poranek był długi ale ... można powiedzieć, że wyspałem się - musieli mnie długo budzić ;D Po śniadanku zaczeliśmy pakować i...ruszyliśmy na dworzec, by dojechać SKM do Redy i od niej zacząć wędrówkę. ;-) Przez całe 3city praktycznie padał deszcz a dopiero w Redzie częściowo ustał.


Obraliśmy kurs na Puck i na samym początku był solidny podjazd z którym dałem radę ale dla moich towarzyszy był to przesmak tego, co można spotkać na trasie ;). W końcu to ich pierwsza długa wycieczka rowerowa ;).


Przed Puckiem zorientowałem się, że hamulce odmówily współpracy i zacząłem sie zastanawiać, gdzie najszybciej wymienić. Padło na Władysławowo ale o tym później. I na jednej ze stacji zrobiliśmy postój i zajrzeliśmy do mapki, by popatrzeć, jak dalej jechać. W zasadzie sama droga była już bardzo prosta, bo nie ma innej, prowadzącej na Hel, prawda? ;).





W Swarzewie przeprosiłem moich współtowarzyszy i dalej do Władzia popędziłem sam ścieżką rowerową wzdłuż Puckiej Zatoki. W samym Władziu był taki ruch, że ... musiałem zwolnić, żeby nie przypierdolić komuś tyłu - oczywiście nie brakowało lokalnych penerów, którzy zajmowali się opierdalaniem / wyzywaniem mnie i innych, którzy odważyli wyprzedzać po ich prawej strony. Facet ze sklepu był w porzadku, pozwolił mi zmienić na miejscu klocki, które... były totalnie w proszku.




Pozostało mi nic innego jak ich pogonić ;-) wcześniej (próbując) zaliczając kilka ukrytych w tej okolicy keszy. Raz sie nie udało, a raz udało ale wszędzie był tłum. Na ścieżce, na plaży, brzegach Zatoki. Sama ścieżka prowadząca na Hel była bardzo ale to bardzo fajna ale miejscami wołała o pomstwę do nieba (płytki, dziurawe chodniki, zmieszane z błotem / itp). na 8-9km przed metą, ścieżka z kostki brukowej stała się dróżką leśną, bardzo bezpieczną, bo z dala od drogi głównej. Jednym mogła się nie spodobać ale mi akurat leżała ;). Raz w górę, a raz w dół, wokół nas tylko las i...połacie jagodowych krzaków. Zastanawiam się, czy nie warto zamienić oficjalnej nazwy Półwyspu Helskiego na ... Jagodowy Półwysep bądź Gumisiowa Kraina.







A Hel? w środku sezonu jakiś pustawy i rozkopany! Jakiś taki dziwny, brudny i... hehe co tu innego zwiedzać ;)


To tyle na ten dzień ;)


Trasa:

61 | Gdański Urlop - dzień pierwszy: Hello 3City

Czwartek, 19 lipca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria > 50

Zwazywszy na fakt, ze cały wieczór przygotowywałem się pakowałem do wyjazdu, to w ogóle nie kładem się spać. po 3ciej nad ranem wyjazd z domu, by w końcu dojechać na PKP, z którego coś po 4tej miałem odjechać. W międzyczasie dopadła mnie burza i tak oto na dobry początek mokro rozpoczął się urlop.

W Poznaniu blisko godzinę czekałem na TLK "Bałtyk" w którym była rezerwacja tylko I klasy, zatem pozostało mi wsadzić rower na sam koniec wagonu. Jak się okazało, oprócz mnie, to samo zrobili dwaj Poznaniacy, którzy wybierali się do Tczewa, by zwiedzić Kaszuby - great idea.


Wymienialiśmy się z doświadczeniami, żalami oraz planami na kolejne wyjazdy, potem mogłem uciąć drzemkę bez obaw, że ktoś mnie okradnie. Pożegnawszy ich w Tczewie, postanowiłem dokonać ostatecznego przeglądu roweru, chociażby czyszczenie łańcucha (potem dałem na luz, stwierdzając, ze i tak będzie brudny).



W Gdańsku czekał za mną Marek, z którym dojechałem do mieszkania i wspolnie ustaliliśmy plan na cały dzien. Musiał wracać do pracy, ja zaś postanowiłem zwiedzic znane mi rewiry (w końcu byłem tu 2 lata temu) i podążyć do Gdyni wzdłuż brzegu nad Zalewem.


Ofkors, byłem na molo, na promenadzie i podziwiałem zmiany jakie tam zaszły (czyli tak naprawdę wizualnie nic się nie zmieniło poza faktem, ze jest tam darmowe wifi na całej długości w Gdańsku, Sopocie i jak w Gdynii). Pogoda się zepsuła i najpierw schowałem się w pobliżu Frytkownii a potem wkurwiłem się i ... postanowiłem udać się na klify gdyńskie, a dokładnie w Orłowie.



Decyzja ta miała daleko idące konsekwencje w postaci przemoczonych ciuchów, lekko zalanego telefonu, o liczniku nie wspominając. Z drugiej strony stałem się bogatszy o nowe piękne widoki na Trójmiasto, jednego kesza więcej oraz...umiejętność chodzenia w adidasach po błocie.







Celem wizyty w Gdynii była Mon, która dzielnie walczyła z klientami i ich wymaganiami ale znalazła czas na małą herbatkę, która postawiła mnie na nogi.PO wyjściu znów zaczęło padać a ja podjąłem decyzję, że ... wrócę do Wrzeszcza SKM. :)


Wieczorem zamiast odpoczywać, dalej kręciłem po Gdańsku ale tym razem w towarzystwie Marka. I tak szybko padłem po ponad 24h na nogach.

Trasa (nie do końca)