61 | Gdański Urlop - dzień pierwszy: Hello 3City

Czwartek, 19 lipca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria > 50

Zwazywszy na fakt, ze cały wieczór przygotowywałem się pakowałem do wyjazdu, to w ogóle nie kładem się spać. po 3ciej nad ranem wyjazd z domu, by w końcu dojechać na PKP, z którego coś po 4tej miałem odjechać. W międzyczasie dopadła mnie burza i tak oto na dobry początek mokro rozpoczął się urlop.

W Poznaniu blisko godzinę czekałem na TLK "Bałtyk" w którym była rezerwacja tylko I klasy, zatem pozostało mi wsadzić rower na sam koniec wagonu. Jak się okazało, oprócz mnie, to samo zrobili dwaj Poznaniacy, którzy wybierali się do Tczewa, by zwiedzić Kaszuby - great idea.


Wymienialiśmy się z doświadczeniami, żalami oraz planami na kolejne wyjazdy, potem mogłem uciąć drzemkę bez obaw, że ktoś mnie okradnie. Pożegnawszy ich w Tczewie, postanowiłem dokonać ostatecznego przeglądu roweru, chociażby czyszczenie łańcucha (potem dałem na luz, stwierdzając, ze i tak będzie brudny).



W Gdańsku czekał za mną Marek, z którym dojechałem do mieszkania i wspolnie ustaliliśmy plan na cały dzien. Musiał wracać do pracy, ja zaś postanowiłem zwiedzic znane mi rewiry (w końcu byłem tu 2 lata temu) i podążyć do Gdyni wzdłuż brzegu nad Zalewem.


Ofkors, byłem na molo, na promenadzie i podziwiałem zmiany jakie tam zaszły (czyli tak naprawdę wizualnie nic się nie zmieniło poza faktem, ze jest tam darmowe wifi na całej długości w Gdańsku, Sopocie i jak w Gdynii). Pogoda się zepsuła i najpierw schowałem się w pobliżu Frytkownii a potem wkurwiłem się i ... postanowiłem udać się na klify gdyńskie, a dokładnie w Orłowie.



Decyzja ta miała daleko idące konsekwencje w postaci przemoczonych ciuchów, lekko zalanego telefonu, o liczniku nie wspominając. Z drugiej strony stałem się bogatszy o nowe piękne widoki na Trójmiasto, jednego kesza więcej oraz...umiejętność chodzenia w adidasach po błocie.







Celem wizyty w Gdynii była Mon, która dzielnie walczyła z klientami i ich wymaganiami ale znalazła czas na małą herbatkę, która postawiła mnie na nogi.PO wyjściu znów zaczęło padać a ja podjąłem decyzję, że ... wrócę do Wrzeszcza SKM. :)


Wieczorem zamiast odpoczywać, dalej kręciłem po Gdańsku ale tym razem w towarzystwie Marka. I tak szybko padłem po ponad 24h na nogach.

Trasa (nie do końca)

Komentarze (4)

Zapomniałem dopisać. Stojaki to tam widzę zrobili ekstra i wycieczka oczywiście też ekstra.

keramp 08:31 czwartek, 26 lipca 2012

No mogłeś zjechać z klifu na hmm łące redłowskiej czy jakoś tak i polecieć tym deptakiem hmm nadmorskim pod sam port w Gdyni. Pod Dar Pomorza i Błyskawicę. Pewnie to zrobisz następnym razem :D
Zdrówka

keramp 08:30 czwartek, 26 lipca 2012

@sebekfireman: W Sopocie na samym końcu promenady wdrapałem się na górę i tak popędziłem na Orłowo ;). a potem siedzac pod parasolką (po pogoda ... ) stwierdziłem ze nie wuja we wsi, to lecimy dalej... i. patrzę ze fajna ścieżka idzie na górę od strony plaży - Pomyślałem a nóz widelec ;)

Ukarania? ee nie widziałem żadnej tabliczki :P

bobiko 07:12 czwartek, 26 lipca 2012

Aż nieprawdopodobne że tak mało ludzi w 3mieście. Szkoda że ładniejszej pogody nie trafiłeś. Tak patrzę na ślad i zastanawiam się którędy na klif się wdrapywałeś (do ukarania ;) )

sebekfireman 06:55 czwartek, 26 lipca 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dziec

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]