Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:738.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:48
Średnia prędkość:21.85 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:82.06 km i 3h 45m
Więcej statystyk

106/2013 | Września

Wtorek, 29 października 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0

Ot taki trening zapodałem. zeby nie zasnąc przed komputerem w trakcie dodatkowych zleceń.

105/2013 | Osowa Góra + WPN

Sobota, 26 października 2013 · Komentarze(10)
Kategoria > 100
Uczestnicy

W piatek z Uzielem zastanawialiśmy się nad sobotnia trasa, ponieważ ja chcialem pojezdzić po lesnych i nadawrciańskich terenach, które mogly byc dość wilgotne. Glownym celem wycieczki byl punkt widokowy przy Osowej Górze, która w maju tego roku mialem okazję zdobyć i chcialem zobaczyć jak WPN wyglada teraz jesienia.
Spojrzenie na średzkia cukrownie, nalezaca do niemieckiego Pfeifer & Langen (Diamant)
Start ustaliliśmy o 7 ale za bardzo nie chcialo mi się wstawać, poza tym warunki pogodowe z rana byly dość niepewne, bowiem mial padać deszcz. Ostatecznie wyjazd byl po godzinie 8 i udalismy się w kierunku Środy Wlkp. Poczatkowo nie bylo latwo, ponieważ mięśnie ospale, niechętne do wspólpracy. dopiero za Środa obudzily się, kręcilo się znacznie lepiej - pierwszy postój zaliczylismy na trasie do Slupii Wielkiej, przebrania, wyrównanie temperatury pod ciuchami itp. Uziel wyszedl z inicjatywa ominięcia Kórnika i skorzystanie z innego, dotad mi nie znanego, fragmentu drogi w kierunku Rogalina - z Bnina przez Radzewo i Radziewice, po tym powrót nastapil w Swiatnikach. Rogalin wita nas kropelkami deszczu, co zmusilo nas do ubioru kurtek przeciwdeszczowych i zepsuly sie humory. Cale szczęscie ze byly to przelotne opady.
Nad WartaDojazd od strony Pożegowa
Do punktu widokowego dojezdzamy od strony Pożegowa - dlugi piękny i asfaltowy podjazd, z 65m zrobilo się 121m. Osowa Góra jest najwyższym wniesieniem w odrębie WPNu o wysokości 131.2m n.p.m., zaś powstaly w 2011 roku punkt widokowy, ulokowany na Gliniankach, ma ok. 17m wysokości. Z niej widać świetnie tereny należace do WPNu, Mosinę i Luboń oraz w oddali Poznań. Zrobilismy tu dluższa przerwę na regeneracje oraz na zwiedzanie - w sumie bylo to nam na rękę ponieważ w międzyczasie rozpadalo się dość konkretnie mogliśmy przeczekać pod strzechami altanek, znajdujacych na terenie punktu widokowego. Trzeba dodać to byl swietny pomysl w ramach lokalnej turystyki.
Punkt widokowy w calym caluPanorama nr 1Panorama nr 2Spojrzenie na GliniankiPrzelotny deszcz w oddaliTen czerwony to Uziel ;-)Wspomniany wczesniej Uziel fotografuje mnieNo to lecimy dalej
Po fotosesji, sjesty trzeba bylo ruszyć w dalsza trasę i od tej chwili jedziemy oddzielnie, Uziel w stronę Mosiny, ja zas w stronę j.Kociolek - obszarze ochrony scislej. Na wjezdzie do WPNu wita mnie tablica z mapa, chwilę poźniej spotykam wielki glaz, sprowadzony specjalnie z tarzańskiej Doliny Suchej Wody, poświęcony pamięci Wladyslawa hr. Zamoyskiego, powstaly w 70.rocznicę jego śmierci - czlowieka niezwykle interesujacego.
Glaz Pamięci Wladyslawa hr. Zamoyskiego
To z jego inicjatywy powstaly dwa parki: Wielkopolski i Tarzański, więcej informacji wydobędziecie z poniższego filmu: Pan z Wielkopolski - Wladca Tatr

Zdumiewajaca historia czlowieka, ktory dla siebie byl skapy a dla Polski hojny. Warto poczytać tez notatkę na stronie Instytutu Dendrologii PANu.
Przez chwilę na niebie zagościlo sloneczko
Parę metrów dalej kolejny postój bo przy studni Napoleona, gdzie mialem okazje zapoznac sie z legenda, zwiazanej z Napoleonem; mial on wyslac adiutanta po wodę, która miala mieć smak szampana. Więcej na ten temat znajdziecie na stronie Gazety Mosińskiej. Dodam jeszcze link do opracowania nt. Napoleona i jego epoki w Wlkp. Wraca
Studnia Napoleona, tablica i mój rower
Jadę dalej i trafiam na tabliczkę informacyjna na temat j. Kociolek i jego obszar ochronnego, chwilę poźniej mija mnie 3-osobowa grupa rowerzystów, a wśród nich wyróżnia się ten w BS'owym stroju - niestety nie byl to JPBike. No cóż, jadę dalej, cieszac sie z zlocistych kolorów lasu przy promieniu popoludniowego juz slonca - esensja Zlotej Polskiej Jesieni.
W oddali j.KociolekJezioro Kociolek Takie widoczki to ja lubię!
Staram uwazać na kazda krzyżówkę w lesie, na których znajduja sie kierunkowskazy - latwo jest się zgubić w terenie, który jest wciaz mi obcy. W ten sposób dojeżdżam a wlaściwie podjedżam na wzniesienia w pobliżu jeziora Góreckiego, na którym znajduja sie 2 male wysepki: Zamkowa i Kopczysko. Szukam miejsca na postój, zeby rozejrzeć jakie to typ jeziora (rynnowe, dość dlugaśne) ale pareset metrów znajduje się punkt obserwacyjny zlokalizowany na niedlugim ale odrestaurowanym pomoście. zanim do tego doszlo, byla pewna przeszkodza
Zjechac czy nie? Intuicja podpowiadala ze lepiej zejść z roweru. Toć
Ano ktoś sobie raczyl zażartować z rowerzystów i przygotowal istny zjazd Drwala ale na moje szczęście zszedlem z roweru i ten odcinek pokonalem pieszo. Oj byloby źle, gdybym postapil inaczej. Znalazlem się na pomoście, który byl ustawiony tak, zeby obejrzeć znajdujacy sie nieopodal zameczek na wyspie (jakże inaczej) Zamkowej. Ów wyspa byla wlasnoscia dóbr kórnicko-trzebawskich, bedacych pod opieka rodziny Dzialynskich, zas przekazany jako prezent ślubny dla Klaudyny Dzialyńskiej i Bernarda Potockiego. Z inicjatywy brata Tytusa powstal zameczek w stylu neogotyckim na bazie wlasnego projektu - podobny do tego zamku na jeziorze Zaniemyśkim. Niemniej, zamek byl krotko zamieszkany przez wlaścicieli ponieważ po upadku Powstania listopadowego, musieli udać na emigrację ,z której niestety, zmarla 5 lat później, nie wróciła Klaudyna, zaś Bernard wrócil do dawnych dóbr - do Tulc. Więcej informacji nt tego zamku znajdziecie na tej stronie, poświęconej polskim zamkom.
Rzeczony zamek, niestety w katastrofalnym stanieDlugie jezioroTablica informacyjnaSPoro rowerzystów
Tuż po opuszczeniu pomostu znalazlem wyjazd z stamtad i to nawet bez przeszkód ;-) ale jakże ciekawy. To był zajebście piękny singletrack, polozony stromo nad jeziorem, niekiedy mialem wrażenie, ze zaliczę tzw. efekt Grigora :P Niby można bylo popierdalać ale niestety trzeba bylo uwazac na pieszych i ... na pulapki skrywajace sie pod liśćmi, choćby korzenie, przez które tylna dupa często mi uciekala ;-)
Singletrack nad Jeziorem GóreckimOstatnie spojrzenie na jezioro
Muszę tam kiedyś wrócić na dlużej. Z lasu wyjeżdżam nieopodal wsi Jeziory, w której znajduje się Muzeum Przyrodnicze WPNu, a dawna siedziba prewentorium przeciwgruźlicze dla dzieci a w trakcie II WŚ Arthura Greisera, urodzonego w Środzie Wlkp, zwanym Katem Wielkoposkim. Z jego nazwiskiem skojarzyla mi się nazwa drogi, która mialem okazję jechać - mowa o tzw. greiserówce, wybudowana na rozkaz ówczesnego rezydenta w Jeziorach.
W Puszczykówce tuż przy starej stacji i muzeum Arkadego Fiedlera stanalem przy sklepie, by uzupelnic zapasy plynów. Następnie pozostalo jechać w kierunku Poznania szlakiem NSR-E, doskonale mi znany i praktycznie pokonany bez postojów (poza zdjęciami). Przeważnie bylo sucho, ludzi za to sporo, zwlaszcza z dziećmi na które trzeba bylo zwracać szczegolna uwagę. W międzyczasie skontaktowalem sie z Uzielem w celu ustalenia wspólnego powrotu ale już wtedy wiedzialem, ze niestety nie uda się nam to. Więc pozwolilem sobie skorzystać z planu awaryjnego.
Piękne zakola WartyPrzejazd przez mostekTo też uwielbiam, za bliskość WartySpokojna WartaSikstop w okolicach Lubonia
W Dębińskim Parku (POznań) postanowilem zrobić odpoczynek i podjac decyzję, którędy wrócić do domu. Uziel wtedy byl za Tulcami, więc bylo po ptokach i postanowilem wrócić zupelnie spontanicznie inna niz dotychczas trasa. Ale zanim do tego doszlo, musialem objechać część Poznania, cale szczęsci ze z tego parku do mostu Rocha można bylo jechać terenami rekreacyjnymi, omojajac ruchliwe ulice. Taki ewenement w stolicy POznania
Orkęt w stawku?Most Jadwigi na pierwszym planie, w oddali RochaNa Malcie
Oczywiście nie sposób bylo ominac Maltę, pelna ludzi zarówno biegaczy, rowerzystów jak i ... sobotnich spacerowiczow. Paradoksalnie to najbardziej blotnisty etap w dzisiejszym dniu.
W Tulcach kolejny postój
W Kobylepolach skręcilem na Szczepankowo i dalej jechalem wg. szlaku TTR - odcinek poludniowy - kiedyś jechalem więc postanowilem odświeżyć pamięć. W Ziminie pożegnalem z TTR i dalej ciagnalem wg. wlasnego pomyslu, ale już wcześniej przetestowanego, który można podsumowac tak: na szagę przez wsie, pola i lasy. Zrobilo sie dość późno i w domu zameldowalem w okolicach godziny 19.
Sloneczko powoli zachodziDziki na mojej drodze.. ciekawe gdzie ich matka? :DZlociste niebo za moimi plecamiOstatni oddech zachodzoacego slonca

104/2013 | Skorzęcin po ciemku

Środa, 23 października 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Pogoda w środę byla piękna i dlatego też nie potrafiem odmówić sobie wieczornej wycieczki do Skorzęcina, choć nie wiedzialem, czy zdaze ogarnac ze wszystkim sprawami na czas. Cale sszczescie udalo sie i tuż po 18 spotkalem się Uzielem, by potem witkowska szosa ruszyc na podbój Skoja.

Rzecz jasna, oświetlenia i odpowiedni ubiór to mus na takie wypady, ponadto warto miec komplet ze soba. Od samego poczatku jechalismy z wiatrem, to tez podkrelismy tempo, ktore sprawilo, ze po godzinie bylismy w okolicach Skorzecina. O ile szosa witkowska byla w przeważajacej części sucha, o tyle w lesie skorzecinskim trzeba bylo uważać. Tym bardziej, ze w ciemności dostrzeglem stojaca sarnę na poboczu i delikatnie zahamowalismy, wypatrujac drugiej - zawsze przechodza parami. Co Ciekawe, sarna niespecjalnie nas się bala, po chwili uciekla w glab.

Skorzecin o tej porze to zupelnie inna wieś, tak cicho, majestatycznie i spokojnie - nie to co latem, kiedy to trzeba bylo przeciskać między ludźmi. Na terenie ośrodka zaczęliśmy robić zdjęcia, Uziel swoim kompaktem, ja patelnia - efekty sa róźne ;-). Krótki odpoczynek zaliczylismy na molo po czym zdecydowaliśmy na powrót, który niestety byl ciut inwazyjny, z uwagi na wiatr. Cóż, praw fizyki się nie oszuka, byla akcja, czas na reakcję.

Za Skorzęcinem zauważyliśmy nisko latajace jednostki na niebie, przystanelismy na poboczu, zgasiliśmy lampki i obserwowaliśmy ruchy. Rzadko kiedy mialem okazję tak blisko przyjrzeć i uslyszeć ... no wlasnie, co to bylo? Generalnie gdzieś wyczytalem, ze w Powidzu trwwaja ćwiczenia polsko-amerykanskie i to spadochroniarskie ale na pewno nie byly to transportowce. Wydaje mi sie, ze to jednak wielkie śmiglowce.

11km do Wrześni i zaczęlo kroplić a potem padać - troszku zalowalem, ze nie wzialem blotników ale na moje szczescie, przestalo padać i praktycznie do samego domu nie bylo takich niespodziewanek. Jesień mnie pozytywnie zaskakuje ;-)

Droga w OWMoloBajki odpoczywajaLawkowy styl zyciaAmatorstwo ;-)

103 | Trójkąt po ciemku

Wtorek, 22 października 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Będąc w pracy z lekka się wkurzałem na piękną pogodę, bo przecież chciałoby mieć taką w weekendy. Nie ma tak lekko, dlatego też ustaliłem z Uzielem wspólny trening po okolicy a w zsadzie to trójkącik Września - Czerniejewo - Nekla - Września.. W międzyczasie polowaliśmy na spadające obiekty kosmiczne, bez skutku - jedynie udało nam powitać księżyc, który tuż po 20 zameldował się nad nami.

Bardzo ciepła noc, jak na październikową porę :).

102/2013 | Jelitówka?

Niedziela, 20 października 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 0
NIedziela od samego rana rozpieszczała pięknym słońcem ale ten dzien spisałem na straty po wczorajszym 24.godzinnym pobycie w Gdańsku w ramach konferencji - trzeba było się wyspać ;-) Pierwotnie planowałem wziąć rower w pociąg i dzis polatać po TPK. Niestety, wyszło inaczej.

No ale głód pozostał, więc po śniadaniu skoczylem na rowerek.. i w sumoe trafiłem do miasta, na jesienną polagre a potem pojechałem za Wrześnie w kierunku Uziela. I niestety dostałem sygnał ostrzegawczy od organizmu (czyściło mnie odkąd sie przebuudzilem), rozpocząc się wyścig z czasem!

Uff... na szczescie zdążyłem.

101/2013 | do Lichenia i z powrotem. Dwa oblicza wmordeindu

Sobota, 12 października 2013 · Komentarze(6)
Kategoria > 100

Po calym tygodniu pracy nadszedl czas na kolejna calodniowa wycieczke rowerowa. POgoda wprawdzie nie rozpieszczala, bo zapowiedziano ostry wmordewind ale mialo byc znacznie cieplej niz tydzien temu. Tym razem obraliśmy kierunek wschodni, idealnie pod wiatr. Celem dzisiejszej wycieczki byl Lichen i okoliczne kesze.
Umówilismy sie na start wycieczki tuz po 7 ale niestety sila wyzsza sprawila ze u Uziela pojawilem sie przed 8, po czym udalismy sie w trasę, poczatkowo w strone Samarzewa przez Bieganowo i Sokolniki, a potem boczna droga do Ciazenia. W Ladzie z czystej ciekawosci, wjechalismy nad Warte, gdzie byl prom niby czynny ale panu z promu bardzo się spieszylo - oczywiscie nei skorzystalismy z jego uslug, bo nie bylo sensu.
Prom w LadzieSanktuariun w LadkuGlupia mina :PCiekawe ogloszenie i szybki start sprzedaży - prawie jak na alegro. w zacnym grodzie
Caly czas walczymy z wmordewindem, który z minuty na minutę robi sie coraz mocniejszy a tez jestesmy coraz bliżej. Im bliżej Goliny tym częsciej myślimy nad przerwa na śniadanie. W Golinie, tuż za rondem DK92 Konin - Poznan, slysze jakiś huk, po chwili stoi Uziel. Domyslilem sie, ze zlapal pane. WTF, przeciez ma opaskę antyprzebiciowa. Po krotkie naradzie, udajemy sie w boczna ulice, zeby spokojnie zjeść sniadanie i przeprowadzić operację wymiany dętki. Gdy znalezlimsy plejbs, po chwili podchodzi do nas mieszkanka z pobliskiego domu i propobuje Nam pomoc czy też ciepla herbatę. Kompletnie zaskoczylo mnie, podobnie jak Uziela ale spokojnie odmówiliśmy, mieliśmy wszystko pod kontrola.
Oj... lekko wkurwiony Uziel ;P
Dalej udajemy się w stronę Kazimierza Biskupiego, tuż za Adamowem trafiamy, ku mojemu zaskoczeniu, na porzadny pas rowerowy, który ciagnie aż do Kozarzewa, a dalej ścieżka rowerowo-piesza do Kazimierza Biskupiego.
Taka Ścieżka byla!
Zapomnialbym napisać, ze okolica byla dość mglista i mimo wszystko dym z pobliskich titaniców bylo widać. Tak więc im bliżej Patnowa, tym wielkie kominy staly sie bardziej wyraziste. Mijamy pierwszy zaklad...a wlasciwie miasteczko PATNOW I nalezace do ZEPAK. Za chwilę ogladamy Titanica Patnow II, osadzonego na srodku jeziora Goslawskiego. Bylaby okazja do zrobienia zdjęc tuż przy kanale laczacym jeziora Goslawskie z Patnowskim ale niestety natęzenie ruchu na DK25 nie pozwalalo na chwilowy postój. Jakieś 700m dalej skręcilismy w ul. Rybacka i dalej poprowadzilem ja - skrót do Lichenia odkrylem w trakcie zeszlorocznej wycieczki po kanale Goplo-Warta ze startem / z meta w Ślesinie.
ZE PAK Patnow I we wlasnej osobieInstagram? :PBylo czuc cięzkie powietrze...niefajnie
Dość przyjemna i o wiele spokojniejsza okolica, byle ciekaw jak ona wyglada jesienia. To teren dość wilgotny, wszedzie można spotkać bagna, jeziora, stawy, kanaly i śluży. I tak bylo az do Lichenia ;-).
Oczyszczalnia Kanal Goplo WartaW oddali ŚluzaWidać jachty i lódki, nie?To jedziemy dalej!Tego tu nie widać, ale parowala wodaTaka tam duża kaluża ;D
W Licheniu zrobilismy maly postoj na uzupelnienie wody, mala konsumpcje i naradę, w jakiej kolejnosci zwiedzamy Licheń i pobliskie skrzynki. Przy okazji opierdolilem jakiego Niemca romskiego pochodzenia za tak ujowe parkowanie, nie dość ze zajal dwa miejsca parkingowe to jeszcze przeznaczone dla inwalidow. Cale szczescie, ze bylo po sezonie, bo inaczej mialby problem. Ale wrócmy do skrzyneczek. Jako pierwsza zaatakowalismy Licheń nad jeziorem - OP1806, ktora znajdowala sie tuz przy parkingu dla autobusów. Bylo bardzo spokojnie, wiec moglismy pozwolic na odrobine odpoczynku przy szukaniu skrzyneczki - oj szukalo sie szukalo ;-) Następnie jedziemy po kolejna, która kiedyś próbowalem zdobyc - mowa o 033 - Aleja ofiar katastrofy Smoleńskiej. W porównaniu do poprzedniej próby, bylo za spokojnie ;-) Nasz pobyt w Licheniu uwienczyliśmy spacerkiem po Sanktuarium Licheńskim. POmijajac sama bazylikę, jestem przerazony tym, co powstalo wokól sanktuarium - wiadomo biznes nie znosi próźni, więc predzej czy później należalo sie tego spodziewać. Pytanie, czy o to chodzilo Bogu?
Nieważne czy to Polak czy Niemiec, ale jednak kutas kutasem bedzieRegionalne Biuro CBA?Św. Krzysztof pilnuje roweruTaka dluga wieżaAbstrachujac od wiary, rzeźba źle mi sie kojarzy ;-)Zaburzone proporcje :P
Trzeba bylo wracac do domu ale pytanie jaka droga. Jako ze nie lubie powtarzac tej samej drogi, ktora tutaj przyjechalismy, zaproponowalem niewielka korekcje do planu i poprowadzilem w stronę Ślesina - miasteczka poloznego nad jeziorami Ślesińskimi i Mikorzyńskimi. Stanęliśny na moście Napoleona, by podziwiać piękno zmian, jakie zaszly za unijny hajs. Mijamy Bramę Napoleona, któr zbudowano na cześć księcia warszawskiego Fryderyka Augusta i dluga prosta opuszczamy Ślesin. Z wjazdem nie bylo problemu i DK263 do Różanowa (Google źle podaje nazwę miejscowości), gdzie skręcamy w stronę Helenowa / Bialogrodu. Dzięki temu minęliśmy Kleczew i znaleźliśmy się na prostej do Kazimierza Biskupiego. Ostatni pitstop, wszama i olimp, oraz obserwujemy spora grupe motocylistów - pewnei maja zlot w Ślesinie, gdzie zaobserwowalem podobne zjawisko. W końcu to podobno koniec cieplych weekendow.
Przystan w Ślesinie Jak na razie jedyna klodka na moscieSpojrzenie na prawoSporjrzenie na lewoW trakcie Olimp-stopuyeah, jada na zlot
Wcześniej poznaliśmy pozytywna stronę dzisiejszego wmordewindu, więc wiedzielismy, ze jak tylko sie uda, najzwyczajniej bedziemy popierdalać. Tam gdzie trzeba bylo zwalniac, to zwalnialismy. W ten sposób wyszla piękna srednia na odcinku Kazimierz - Wrzesnia, wynoszaca 30km/h ;-).
W ten sposob poznalismy zle i dobre strony wmordewindu, wystarczy tylko dobrze zaplanowac trasę ;-).

100/2013 | Lasy Czerniejewskie po zmroku

Środa, 9 października 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Potrzebowalem odpoczynku od pracy, myślenia o kodzie, to też przystalem na propozycję Uziela odnośnie wieczornego wypadu do lasu.

DK92 dojechalismy do Nekli, by potem skrecic w stronę Czerniejewa, wlasciwie do Grabów na krótkie ujecia filmowe oświetlenia Uziela - wypadly dosc koszmarnie. Po czym zawinelismy do lasu czerniejewskiego, by standardowym leśnym duktem wyjechać we Wrzesni. Spodziewalismy sie saren i watachy dzików, spotkalismy żabki i blotka. ot.

Po powrocie dość szybko padlem

99/2013 | W stronę Jarocina po kesze

Niedziela, 6 października 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 100
Uczestnicy

Z Jarociniem bylo mi nie po drodze, albo wolalem jechac w inne regiony albo chorowalem. Tym razem Uziel75 skutecznie mnie namowil na kolejna calodzienna wyprawe po kesze w tamte strony. Z racji, ze dzien jest coraz krótszy, ustaliliśmy start po godzinie 7. Oczywiscie, ze odnotowalismy lekkie spóźnienie ale można to wybaczyć. Gorzej bylo z temperatura z rana: 2.7°re;C z rana! Za to jakie śliczne sloneczko przywitalo!

No za cieplo to to nie bylo!

Trasa w stronę Żerkowa byla raczej standardowa, bo przez Miloslaw, Czeszewo, Orzechowo i Żerków ale przynajmniej mialem okazję przetestować nowiutki asfalcik, jeszcze nie zamalowany - w końcu można pocisnać, bez obaw ze trafię na jakieś dziury. W Czeszewie nie zastaliśmy pana promowego, więc konserwację skrzyneczki należy odlożyć na późniejszy czas ale to jeszcze w tym miesiacu. Skoro nie ma promowego, to należalo skorzystać z mostu kolejowego nieopodal Orzechowa i Dębna, choć zapewne prom w Dębnie byl już czynny. Dla odmiany pokazalem Uzielowi skrót, dzięki któremu ominęliśmy piach na wale, niezwykle zabójczy dla świeżo nasmarowanego lancucha.

Nadwarcianskie ZakolaMost kolejowy - pulapka czy dar?Uff nie jedzie pociagNawet w niedzielny poranek dzwoni do mnie tel ;-)

Do Żerkowa udaliśmy się przez Bieździadów, najlagodniejszym podjazdem do tego miasta, gdzie zreszta robimy dluzszy postoj pod DINO - ot taka tradycja. Paleczke przejmuje Uziel, oprowadzajac po nieznanej mi jeszcze okolicy i dzięki niemu moglem podjac skrzyneczkę Figura Matki Boskiej z Lourdes w Tarcach - OP41BA - piękna okolica, idealna na wyciszenie, to też z Uzielem zrobiliśmy przerwę na herbate w termosie. Nastepnie udaliśmy się do kolejnej skrzyneczki 012 - Na Leśnej - OP4176 w Bachorzewie. Nieudana próba podjęcia skrzynki, pelno smieci a samo miejsce ukrycia bylo bezsensowne - szkoda cennego czasu. Wróciliśmy na glowna droge w strone Jarocina i na rozwidleniu skrecilismy w las po skrzyneczkę Mogiła von Schweinichenów - OP425A - zapomniane miejsce pochówku pruskiej rodziny von Schweinichenów. Chwilę później, kilkaset metrów dalej trafiamy na wielka konstrukcję witajaca podróżnych - miejsce ukrycia kolejnego kesza 019 - Witacz 4/4 - OP45BA.

Tradycyjny PITstop pod DinoNiepopdal figury w lesie k.Tarcfigura we wlasnej osobieDesant po skrzyneczkę

Wracamy do rozwidlenia i obieramy kierunek poludniowy czyli jedziemy w stronę Woli Ksiazecej, by zdobyć kolejna skrzyneczke 017 - Pałac Myśliwski w Słupi - OP3DD4, która zostala ukryta na uboczu pięknego palacu, bedacych w prywatnych rękach - szkoda ze nie można byo cyknac zdjecia z bliska. Trzeba przyznac jedno: okolica jest piekna, zwlaszcza te rozlewiskowe wokól Lutyni - doplywu Warty (ujscie w okolicach Orzechowa).

Lubię takie informacjePiękna kręta drogaOhh wait, jadę zobaczyć ten palac

Do Jarocina trafiamy droga prowadzaca przez las, który byl pelen fanatyków ASG czy Paintballa oraz spacerowiczów, pominę fakt dziurawej drogi, zapomnianej przez zarzadców powiatowych (a moze gminnych ) dróg. Pierwszym celem w Jarocinie byla wieża ciśnień, widoczna zaraz po opuszczeniu w/w lasów. Niestety na wskutek niedoczytania opisu, nie znajdujemy Wieza ciśnień - OP4AA9, bo jak sie okazuje byla mikromagnetykiem. Gonil nas czas, wiec odpuszczamy i szybciutko lecimy po kolejnego kesza Ruiny koscioła - OP4AE1, który zaskoczyl mnie bardzo pozytywnie, zwlaszcza świetnym maskowaniem! Szybki wpis, sprawdzanie czy nikt nie podglada i uciekamy z Jarocina - w ten sposób z Uzielem zrobiliśmy mala pętelkę.

Kupi ktoś?Mury Kościola

Strasznie żaluję, ze nie mogliśmy znaleźć wlaściwej drogi do Młyn nad lutynią - OP4AA8, pomimo telefonicznej konsultancji z MikaDarkiem - czasu nie bylo, wiec podjelismy decyzję, ze zdobędziemy w późniejszym terminie ;-). W ten sposób kilka kilometrów dalej zaliczamy Dzwonnica przy kosciele sw Wojciecha - OP4AA7 i jeszcze szybciej opuszcamy Wilkowyję, natrafiajac na Ruiny Pałacu Opalińskich - OP3480 ale nie bylo potrzeby wpisywania, bo dawno widniejemy w logbooku. W Mieszkowie uzupelniamy zapasy wody i śmigamy po kolejna skrzyneczkę, tym razem polozonego niemalze w srodku lasu. Mowa o 006 - Obelisk w Osieku - OP3D64, poświęcony poleglym Polakom, ktorzy 31 stycznia 1945 walczyli z ukrywajacymi sie Niemcami w lesie między Osiekiem a Bielejewem. Tak, gdyby nie geocaching, to w życiu bym nie trafil na takie zapomniane miejsca pamięci (ot, paradoks slowny).

Ruiny Palacu OpalinckichChwala Bohaterom!

Nie mogliśmy sobie odmówić pamiatkowego zdjecia z Panienka, która wspolnie *zaliczylismy* ;-)) Dalej asfaltem podażalismy w kierunku Chociczy, gdzie zatrzymal nas na chwile przejazd kolejowy a nastepnie skręciliśmy na Rogucko - np wlasnie kilka niebezpiecznych chwil przeżylem :P

Jestem Zwyciezca!Takie tam mordeczki w lusterku

W ten sposob, po kilku km znaleźliśmy się przy odnowionym moście kolejowym nad Warta, nieopodal Solca, gdzie zrobiliśmy ostatni przystanek na wszamę. Po glowie chodzi mi pomysl, aby z Krzykos odbić w stronę Góry Bismarcka ale z uwagi na zbyt późna porę, odpuścilem, tym bardziej ze przed nami by bardzo ciekawy i spokojny odcinek do samej Wrześni. Oczywiście nie zapominajmy o ruchu na trasie katowickiej w niedzielny podwiecozrek - masakrator. Potem Witowo, Pięczkowo, Orzechowo, Czeszewo postoj na sikstop) i Miloslaw. Za Miloslawiem, ściemnialo się na maksa i jedynie co nam pozostalo, to bezpiecznie dojechac do domow - a ze zrobilismy to dość szybkim i równym tempem, tylko się cieszyć.

Seriously?Czesciowo odrestaurowany most kolejowy w SolcuJezioro LabedziSlit focia ;-)

Trasa

98/2013 | Po dłuższej przerwie powrót i od razu Żerków

Sobota, 5 października 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 50

W końcu moglem wyszalec się na Krosnajerze po niecalych dwóch tygodniach przerwy, spowodowane meczacym przeziebieniem, zapaleniem gardla czy wyjazdem weekendowym do Wroclawia. Sobotnie popoludnie nalezalo do mnie, wiec pomyslalem sobie ze skocze sobie nad Wartę, oczywiście zaliczajac po drodze leśne i nadwarciańskie dukty.

Gdzie ja jestem?!

Na poczatek nie wiedzialem w ktora stronę udać się nad Wartę. Wiec jade przez siebie az drogę asfaltowa zamienillem na taka polna, ktora za chwile skończyla sie. Hm... nie bardzo chciao mi sie wracac, wiec postanowilem ciut pomóc sobie i jechać polem tak dlugo, az znalazlem sie na wlocie do Winnej Góry, miejsca, gdzie spoczywa general Jan Henryk Dabrowski. Dalej to tylko przeciac DK15 i jestem w lesie, na terenie Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej. Radość byla nieziemska, ponieważ moglem szaleć na Krosnajerze bez obaw, ze coś mi pierdolnie ;-). Mimo poznnej pory, bylo sporo grzybiarzy i to z cala rodzinna ekipa.

Wjazd do palacuPiękna jesień się zaczynaStawy nieopodal Winnej Gory

W Pięczkowie nie zastalem kuzynki, więc uciekam dalej w kierunku Warty, by walami dojechać do Dębna. Okazalo się, ze w soboty prom pracuje aby od 6 do 10, więc aby dostać sie do stolicy tutejszej Szwajcarii, musialem skorzystac z mostu kolejowego, usytuowanego nieopodal nieczynnego promu - tutaj bez żadnych niespodzianek ;-)

Tutaj jestemKrótka sesja na waleSamojebkaGodzinówkiPrzechodzimy

Będac w Żerkowie, odwiedzilem punkt widokowy pod wieża telewizyjna a następnie za Żerkowem przy Łysej Górze. Ta przypomnialem sobie, ze neistety prom w Pogorzelicy też będzie zamkniety z powodu późnej pory. Wszak slonce zachodzilo, temp spadala, więc decyzja zapadla, do domu wrocić przez Żerków.

Żerków witaZachód sońcaOT taka tam prezentacjaPamiatka