98/2013 | Po dłuższej przerwie powrót i od razu Żerków
W końcu moglem wyszalec się na Krosnajerze po niecalych dwóch tygodniach przerwy, spowodowane meczacym przeziebieniem, zapaleniem gardla czy wyjazdem weekendowym do Wroclawia. Sobotnie popoludnie nalezalo do mnie, wiec pomyslalem sobie ze skocze sobie nad Wartę, oczywiście zaliczajac po drodze leśne i nadwarciańskie dukty.
Na poczatek nie wiedzialem w ktora stronę udać się nad Wartę. Wiec jade przez siebie az drogę asfaltowa zamienillem na taka polna, ktora za chwile skończyla sie. Hm... nie bardzo chciao mi sie wracac, wiec postanowilem ciut pomóc sobie i jechać polem tak dlugo, az znalazlem sie na wlocie do Winnej Góry, miejsca, gdzie spoczywa general Jan Henryk Dabrowski. Dalej to tylko przeciac DK15 i jestem w lesie, na terenie Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej. Radość byla nieziemska, ponieważ moglem szaleć na Krosnajerze bez obaw, ze coś mi pierdolnie ;-). Mimo poznnej pory, bylo sporo grzybiarzy i to z cala rodzinna ekipa.
W Pięczkowie nie zastalem kuzynki, więc uciekam dalej w kierunku Warty, by walami dojechać do Dębna. Okazalo się, ze w soboty prom pracuje aby od 6 do 10, więc aby dostać sie do stolicy tutejszej Szwajcarii, musialem skorzystac z mostu kolejowego, usytuowanego nieopodal nieczynnego promu - tutaj bez żadnych niespodzianek ;-)
Będac w Żerkowie, odwiedzilem punkt widokowy pod wieża telewizyjna a następnie za Żerkowem przy Łysej Górze. Ta przypomnialem sobie, ze neistety prom w Pogorzelicy też będzie zamkniety z powodu późnej pory. Wszak slonce zachodzilo, temp spadala, więc decyzja zapadla, do domu wrocić przez Żerków.