Sponsorem dzisiejszej wyprawy (ostatniej w kwietniu) zostały... brakująće Kwadraty (Kafelki) w okolicach Wągrowca. No i nie można zapomnieć o północnym wmordewindzie, który ostatnimi dniami szaleje.. ale co zrobić, jak trzeba kręcić ;-) Tutaj było wszystko :D asfalt, szuter, piach a nawet bruk. :D szanuję! :)
Link do aktywności -- myWindsock Report -- Weather Impact: 6.3% Headwind: 56% @ 3.8-9.1m/s Longest Headwind: 01h 28m 3s Air Speed: 27km/h Temp: 7.5-13.1°C Precip: 0% @ 0 Inch/hr -- END -- ? 38.29 new kilometers -- From Wandrer.earth
Piątkowy finisz roboczego tygodnia - tuż przed majówką. Nie mogło zabraknąć fotek w morzu rzepaku oraz nowych kwadratów. A na koniec przejazd przez ostatnią, świeżą otwartą część gnieznieńskiej Wenei - jestem pozytywnie zaskoczony :)
Wreszcie znalazłem czas na kręcenie po okolicy. Niby słonecznie, to jednak zimny wmordewind dawał o soie znać. W tle leciałpodcast Przemka Górczyka nt. Testosteronu, z którego wiele ciekawych rzeczy dowiedziałem się. W Kapalicy zjechałem z drogi i ... zaliczając nowe kwadraty, odkryłem Nową Górkę. Te okolice są bardzo ciekawe, więc .. kto wie, czy w niedalekiej przyszłości będize okazja do głębszej eksploracji?
Pogoda od rana zapowiadało się bardzo sympatycznie, wręcz upalnie, jak na ostatnie zimne dni. Tradycyjnie dylemat, w co się ubrać, ale uznałem, ze nie ma co przesadzać od rana, więc ubiór na "cebulkę" będzie odpowiednim wyborem. Trasa wiodła na południe, a celem były nadwarciańskie rewiry w okolicach Śremu, do których docieram przez most kolejowy w Solcu nad Wartą. Po drodze odwiedziłem śp. Tatę na cmentarzu. Za mostem czekały mnie niespodzianki w postaci szutru i piachu, na szczeście dąło się przejechać bez większych problemów. W Śremie postój na orlenie i cała naprzód w strone Kórnika, zaliczając nowe - a jakże - kwadraty. Rowerowy Biketrip udał się w 100%, pogoda w weekend wykorzystana.
Na początku towarzyszyłem mojej ekipie w drodze do pobliskiej Wenecji i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze widziałem, jak Syn samodzielnie jedzie rowerem od domu aż do gnieźnienskiego muzeum. Tak, to już jest ten etap, gdy powoli przyzwyczajamy go do ruchu publicznego (jeszcze na CPR / chodniku rzecz jasna) Następnie uderzyłem w stronę północy, a dokładnie uciekłem w rewiry Lasów Królewskich, gdzie zaszyłem się przed niezbyt przyjemnym wmordewindem. Spojrzałem na squadrats, by móc "zaliczyć" kwadraty, odkrywając nowe połączenia dróg. Tak oto trafiłem w okolice grobu Nieznanego Francuskiego Żołnierza (z czasów Napoleona) a następnie zawitałem nad jezioro Przedwieśnia na Gołąbkach. Następnie kawałek leśnostradą (opisałem to już w tym wpisie) i wykręciłem w stronę Huty Palędzkiej, gdzie czekała mnie niezła przeprawa przez odcinek dziurawej drogi (lub cokolwiek). Wydawało mi się, ze kiedyś był znacznie lepsza droga, bo już raz tędy jechałem w towarzystwie Asi i Uziela (sprawdziłemi towłaśnie było to:)). Korciło mnie, żeby dojechać do Duszna przez Przyjmę i Dębno, ale po szybkiej kalkulacji uznałem, że wtedy na pewno nie zdążę na kolację i ten plan eksploracji zostawiam na później. Do Gniezna wracam przez Niewolno, Trzemeszno i Wymysłowo. Przy okazj testowałem nowy zakup w postaci Torby na ramię od Jackpacka :).
Po całodniowych opadach deszczu w minioną sobotę człowiek miał ochotę na nieco większą wyprawę. Tym razem padło na Kazimierz Biskupi, leżący koło Konina, skąd dobrze widoczny jest Titanic (tak naprawdę to jest szarym blokiem energetycznym). Wschodnia część Płaskopolski ma sporo do zaoferowania, zwłaszcza liczne jeziora, wchodzące w skład pojezierza powidzkiego i konińskiego.
Ostatnim akcentem wyprawy był przejazd nowymi drogami przez okolice Polanowa i Powidza, które zmieniły krajobraz na zawsze - lecz z drugiej strony pozwoliło to ponowne odkrywanie tejże rewiru.
Link do aktywności
-- myWindsock Report --
Weather Impact: 11%
Headwind: 84% @ 2.3-3.9m/s
Longest Headwind: 01h 27m 9s
Air Speed: 29.9km/h
Temp: 8.9-10.9°C
Precip: 0% @ 0 Inch/hr
-- END --
? 77.36 new kilometers
-- From Wandrer.earth
Poostatniej jeździenabawiłem się przeziębienia (przez własną głupotę), przez co brakowało sił / ochoty na dalsze wyprawy. trzeba było przewentylować płuca i odpocząć od pracy biurowej . Najpierw towarzyszyłem Asi i Mikusiowi (oboje na rowerach) w drodze na pobliską zjeżdżalnię, by potem uciec w stronę Lasów Królewskich z nadzieją, ze zaliczę Rezerwat Mięcierzyn. Po drodze zaliczam przewróconą hulajnogę (tak, wróciły po roku nieobecności) a za miastem podziwiam brak wyobraźni osoby, która postawiła znak informacyjny po drugiej stronie jezdni. A dalej... za Dębówcem spontanicznie zjechałem z drogi i wleciałem do lasu... w poszukiwaniu ciszy, spokoju i odpoczynku od północno-wschodniego wmordewindu. To nic, ze nie dojadę do rzerwatu Mięcierzyn, za to zwiedzałem nowe drogi Lasu Królewskiego. Szczególnie żółty szlak w okolicach Bożancina, którego koniec przypadł na krzyżówkę z serwisówką S5 (nieopodal betoniarni)
Po wczorajszej jezdzie miałem apetyt na jakąś setkę i to po moim rodzinnym fyrtlu. Zdążyłem zaplanować trasę, ale sprawy zawodowe pokrzyżowały plany i trzeba było nieco skrócić. Tak czy siak, zaliczyłem nowe kwadraty, odświeżając pamięc sprzed kilkudziesięciu lat - szczególnie, że pogoda dopisała, ku mojemu zaskoczeniu. Zaliczyłem wrzesiński Małpi Gaj, gdzie niegdyś ścigała się elita rowerowa na MTB i jak na opuszczony (w teorii) tor, to trzyma się nawet bardzo dobrze. Ostatnim akcentem na dziś to ... skądś nikąd nowy asfalcik pomiędzy Kosmowem a Gębarzewem. Wydaje mi się, ze są to resztki z budowy nowej ulicy w Czerniejewie.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger