Powrót do codziennej rutyny, choć niełatwy z powodu zapowiadanej pory deszczowej, przed którą uciekałem tuż po opuszczeniu granic Gniezna. Oczywiście, przygotowałem się na taką ewentualność, ale niestety musiałem zrezygnować z dalszej jazdy na południe od miasta (kostrzyńskie rewiry). Była to okazja do patrolu po okolicznych wsiach. Ostatecznie ... deszcz złapał mnei na ostatnich 2km.. ;)
Rundka po okolicznych jeziorach w ramach przedświątecznej przerwy. Trochę obawiałem się jazdy po wczorajszych żołądkowych problemach, ale dałem radę dojechać do domu i odpocząć z Młodym. (wiem wiem, zdjęcie trochę nieaktualne :D)
Link do aktywności -- myWindsock Report -- Weather Impact: 6.8% Headwind: 58% @ 1.5-6.3m/s Longest Headwind: 01h 12m 23s Air Speed: 27.4km/h Temp: 10.6-12.7°C Precip: 0% @ 0 Inch/hr -- END -- 0.33 new kilometers -- From Wandrer.earth
Ostatnim razem nie udało się, to tym razem nie mogło być inaczej. Udało się i to kurde jak. Nie dość, ze pogoda była świetna (był lekki termiczny dyskomfort), to jeszcze była piękna trasa i wspaniałe światło w lesie. Mam szczęscie, ze mieszkam w takich pięknych okolicach, na pograniczu Wielkopolski i Pałuk (Kujawsko-pomorskie). DO tego jeszcze niezły progres treningowy zaliczyłem. Warto nadmienić, ze rozwinęli nowy dywanik asfaltowy w okolicach Marcinkowa Górnego, tym samym omijamy przejazd przez Gąsawę.
Miałem w planach wycieczkę do Doliny Gąsawki, gdzie ostatni raz byłem jakośw 2015 roku. pogoda zrobiła swoje, połaćzenie dosyć rześkich temperatur z nawalnymi miejscami opadami deszczu to nie jest coś, co miśki lubią. Chwile odczekałem na przystanku i zaryzykowałem jazdą zmienioną trasą. Dojechałem do leśnej Ameryki (tutaj swoją drogąprzypomniała mi sięjedna z pierwszych długi wypraw z Uzielem, w trakcie której śmialismy się, ze dojechaliśmy do Wielkiej Ameryki). Po krótkiej analizie uznałem, ze jedziemy dale... ale im głębiej w las, tym większe błotko, czego nie chcałem dla nowych kółek. trudno umyje się :D Dalej trafiłem na zapomnianą Leśnostradę, która ciągnie niemal przez cały Las Królewski. W sumie to taki raj dla Allroad / graveli. Miejscami było łyso (z powodu pamiętnego Armagedonnu z 2017 roku) ale widać, ze praca nad nasadzeniem nowych drzew trwają w najlepsze. Na wysokości Bożancina odkryłem, ze jednej drogi jeszcze nie znam i warto by się nią przejechać.. I było warto, bo nie dość, ze do samej serwisówki była fajna asfaltowa droga, to jeszcze miałem wspaniały widok na naturalny charakter rezerwatu Mecięrzyn; mam na myśli naturalne cmentarzystko powalonych drzew, przebiegające stada saren i ... brak cywilizacji. Co ciekawe, ten rezerwat jest widoczny zarówno od strony serwisówki S5 oraz od strony jeziora Lubickiego Ostatni akcent na dziś, to przejazd przez środek kolejnej części Lasu Królewskego za Mielnem.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger