Boże Ciało, a więc dzień wolny od pracy, od wszelakich zobowiązań, Wraz z Jasiem i Jakubem udaliśmy się na planowaną od dłuższego czasu wizytę w Skorzęcinie (rowerem ofc).
Do tej pory pogoda nie zachęcała do dłuższych wyjazdów, tym razem zaryzykowaliśmy - w końcu od rana było ciepło, lekko zachmurzone niebo i apetyt na wycieczkę, zatem żadnych argumentów na NIE.
Tempo było naprawdę dobre, średnio po 30km/h i w czasie ok. 1h i 14 min zawitaliśmy na plaży najbardziej znanego w okolicy ośrodka wypoczynkowego. posiedzielismy godzinę, popatrzyliśmy i takie tam pierdoły.
A gdy mieliśmy wracać z powrotem, mój tato zadzwonił z informacją ze w okolicy Wrześni było właśnie oberwanie chmury i żebym uważał.
Nie zgadniecie, że to nas dopadło, pomogły nam oczywiście pelerynki ale większego pecha miał Jasiu, kiedy mu powiedziałem, że złapał gumę.. :)) Może dobrze, że tak się stało, bo w końcu to jest 2 lata po przeszczepie nerek, a więc odporność o kilka rzędów niższa od mojej.
Tak czy siak, po kumpla ktoś przyjechał a my we dwójkę dalej jechaliśmy - tym razem naszym celem był bar na rynku w Witkowie gdzie mogliśmy wypić gorącej herbaty i skorzystać ... z suszarki do rąk, którą wykorzystaliśmy do osuszenia włosów.
I tak po ponad półgodzinnej przerwie ruszyliśmy w drogę - ja ubrany w polar (a jednak zawsze się przydaje mój polar), kumpel podwójnie w kurtki-pelerynki. Temperatura o wiele niższa, zimno dawało we znaki, ale mimo wszystko było warto. JEst co wspominać.
P.s.: Wiecie, że w Skorzęcinie jest zakaz kąpieli z powodu brudnej wody i bakterii Coli ?