Takiego przymrozku rano nie spodziewałem się - Garmin pokazywał ok. -8*C a w rzeczywistości było poniżej -6. Co prawda nie jest to początek wielkich mrozów (sprzed roku czy dwóch lat) ale zdecydowanie lepiej jechało się w takich warunkach niż w wilgotnych w okolicach zera.
Wstające tuż po 8mej słońce było fenomenalne, że aż żal było jechać do tej pracy. Wahałem się, czy nei wziąć urlopu na żądanie..
Ale obowiązki wzywały. Co do tematu smogowego, to pozwólcie, ze zachowam milczenie ;-)
-----
Powrót do domu był trochę na dokrętkę ale w towarzystwie gwiazd, jakie wisiały nade mną . .. szkoda tylko, ze była delikatna mgiełka ale i tak było super.
Od samego rana mglisto i mokro, więc nie pozostało nic innego jak wziąć pancernego Krosnajera i podjechać na wiadukt w okolicy poniedziałkowego kolejowego incydentu.
Krótka fotorelacja:
Pozostał jeden wagon ale w tle pojawił się wóz strażacki na szynach ;-)
I ostatnie spojrzenei na miejsce zdarzenia:
I pojechałem do pracy ... na około ze sporym zapasem czasowym. Po pracy prosto do domu, zająć się paroma stacjonarnymi sprawami.
Nie miałem pojęcia, jaką trasą pojechać i jeszcze zdążyć na czas do pracy, zwłaszcza ze pogoda nie rozpieszczała z rana. Wybrałem sobie taką drogę, ze po przejechaniu kilometra zacząlem gorzko żałować, że nie założyłem błotników, że w ogóle po co tamtędy jechałem. No i szkoda było mi roweru, który było upierdolony piaskiem. :/
Po pracy mała szybka rundka po mieście (i chwilę poza nim). I takie pytanko. Albo jest to mgła albo już smog
No i zaczyna się poranne kręcenie kilometrów przed pracą, bo po pracy zbyt szybko zapada zmrok i nie ma czym nacieszyć oko. CO więcej, będę musiał kupić maski, bo okoliczne domostwa trują dymem z plastików, szmat etc. :/ czyli SMOG wraca.
Powrót na pieszo w towarzystwie mojej A. Na marginesie, spojrzałem na statystyki i już teraz mam najlepszy wynik w mojej rowerowej karierze. Niewiele zostało do przekroczenia magicznego 10 000km a tak wiele może się wydarzyć. ;-) To lecimy z koksem.
Miałem świadomość, że pogoda po wizycie Ksawerego troszku sie zdestabilizuje, to jednak tkwiła gdzies nadzieja, ze ... wypogodzi się. A gdzie tam, z przerwami na słońce padało i wiało, dlatego też cele na piątkowe krecenie były maksymalnie proste: dojechać do pracy i wrócić do mieszkania. A żę pada? cóż ... "SORRY, Taki klimat mamy" takie tam powiedzenie pewnnej minister.
Przed pracą odnotowałem niezbyt ciekawe zdarzenie na DK5/DK15:
Drodzy kierowcy... nogi z gazu. i wiecej rozwagi, zwłaszcza w jesiennej aurze.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger