Z racji zapowiadanej burzy na dziś wziąłem Krosnajera do zadań specjalnych. Abym nie lękal się jazdą w trakcie trwania ulewy czy tam burzy. Po pracy zgłupiałem, wszelakie prognozy wprowadziły korektę i dopiero wieczorem ma być odpowiednie pierdolnięcie. Zastanawiałem się czy pojechać gdzieś w teren cz może zamienić na szosę i podjechać na szybko z sprawunkiem do Rodziców?
Kurcze zimno coś z rana, ze musiałem wyciągnąc zimowe rajtuzy i softshellową kurtkę :/ Nie tak się umawialiśmy, panno Wiosno! W miniony weekend zrobiłem serwis krossa, ze szczególną uwagą na stery i amortyzator. I w zasadzie większej filozofii nie było, a mimo to zauważalny luz był. Dlatego podjechałem do gnieźnieńskiego serwisu Rowermania i pogadałem z mechanikiem, który podpowiedizał co nieco a nawet pomógł zlikwidować luz. Nie czułem sie najlepiej, wiec wróciłem do bazy.
Przegladajac portal informacyjny natrafiłem na nowootwartą kładkę dla pieszych - dość ładną - więc postanowiłem ją obejrzeć.
A potem, zupełnie przypadkowo znalazłem singla w pobliżu gnieźnieńskich Łazienek, które zapewne opanowane sa przez Fullowców, których nie brak w tym mieście.
Dodatkowo wkurza mnie ten luz w sterach, ze wkrótce zabiorę się za jej modernizację - w końcu planuję wymienić amortyzator.
Z rana rowerem do pracy, by potem po pracy spotkac się z A. Następnie małe kółeczko i na koniec najpierw spotkałem Sebka na Wenecji, a potem dołączyłem do Asi i jeszcze kilka km nakręcilismy wspólnie.
Rano pogoda zapowiadała się dość piękna, więc sobie pojechałem krótszą trasą do pracy. Niestety popołudniu pogorszyło się, a w zachodnich krańcach Wielkopolski były burze z gradobiciem.
Na nowo odkrywam przyjemność jazdy na rowerze do Pracy i z Pracy, gdy reszta w autach stoi w korku. Chociaż w drodze powrotej obawiałem się nadciągającej burzy gradowej ale na szczęście zdążyłem :)
Klasycznie za późno wyjechałem z domu i byłem zmuszony jechać DK15 ale wiedziałem, że zdąże do pracy. Mocne tempo i praktycznie bez żadnych konfliktów z kierowcami aut osobowych i ciężarowych. Po pracy spotkanie z Asią i trzeba było spieszyć się do domu, bowiem kumplowi narodził się syn, trzeba było go opić. W miedzyczasie odezwał się inny, któremu zaproponowąłem wspólnego tripa z Czerniejewa. Troche zeszło z powrotem.
Do pracy wyjechałem ciut za późno, więc pozostało wybrać mi krótszy i szybszy wariant - DK15. Jak zawsze pełna emocji, bo wyprzedzanie na gazetę, spychanie przez PKS to standard. Po pracy miałem z Asią pojeździć ale pogoda się popsuła i trzeba było spieprzać przed oberwaniem chmury.
Wtorkowy poranek, choć bardzo słoneczny, to okazał się chłodnym - na tyle, że musiałem założyć bluzę zamiast rękawek. Do pracy pojechałem klasyczną drogą przez Grzybowo i Niechanowo.
Po pracy byłem zmęczony i nie miałem ochoty na jakieś dłuższe przejażdżki ale skoro wracałem rowerem do mieszkania, to postanowiłem odwiedzić podmiejskie dróżki. Tak jakoś zeszło, że trafiłem na pole, przylegajacej do Wełnianki (aka Strugi Gnieźnieńskiej) - niestety pech chciał, ze trafiłem na ślepą uliczkę w postaci ogrodzonych działek na Winiarach? Nie wiem, ale w końcu trafiłem do pobliskiego Pyszczynka, z którego było widać postępując budowę obwodnicy S5 a ja objechałem częściowo jezioro. I wróciłem z powrotem do miasta.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger