Dopiero w drugi dzien urlopu miałem nieco więcej luzu w planach i sobie zrobiłem małe tour de Pobiedziska. ktore mnie podwójnie zaintrygowały. JEdno z nich to przejazd rowerowy pod starą Piątką:
Bardzo fajnie to zaplanowano, wyjazd z miasta w stronę pobliskiego jeziora badz miejscowego klubu Huragan.
Żeby za słodko nie było to:
To można jechać tamtędy rowerem czy nie można? :P Dalsza droga na Kiszkowo przebiegała bez większych zakłóćen. podobnie było z długa prosta na Gniezno, po którym jeszcze pokręciłem. Parę spraw do załatwienia i do domu, trzeba było odebrać zamówienie z Decatlhonu, zając się z szykowaniem na wyjazd urlopowy oraz przejąć opiekę nad Synkiem.
Jako że kończymy przygody w lipcu, czas na małe podsumowanie miesiąca. Posłużę tutaj tradycyjnie Stravą.
Więcej niż w czerwcu (za sprawą wypadu na Hel ;-). Ciekawe, czy za rok będę miał podobne statystyki. SIę okazę.
W końću zabrałem się za MTB, wymieniając napęd (kaseta + łańcuch) oraz linki do przerzutek wraz z pancerzami. Różnica ogromna ale ... wymiana napędu wymusiła kupno kolejnej koronki do przedniej patelni; średnia sie zużyła tak, ze nowy łańcuch slizga się na niej a duża ... cóż ... okazało się ze jest krzywa i tylko w jednym miejscu łapie łańcuch :O ...
Co by tutaj napisać, przejażdżka na cmentarz i z powrotem. Na szczęście bez większych przykrych przygód. Jedyna ciekawostka dnia, to przypadkowe spotkanie z ustawkową wiarą na miłosławskim rynku. Słynne miłosławskie ogiery szykowały do mocniejszego treningu. Ja potowarzyszyłem do pierwszego zakrętu bo niestety czasu za dużo nie miałęm.
Upał dał we znaki, wiatr raczej pomagał niż przeszkadzał. A tempo spokojne :).
Od samego rana była jazda na wariackich papierach. Parę spraw do zamknięcia na mieście i we firmie .... bo zbliża się upragniony URLOP. Po pracy zdecydowałem się na dłuższą rundkę, bo deficyt kilometrażowy aż tego domagał. Później była kolejna mikrowyprawa z Młodzieża w przyczepce ;-)
Nagrałem filmik z ów wyprawy z niecodziennej perspektywy ;-) .. byłem ciekaw, jak sie zachowuje przyczepka w różnych warunkach i przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. No i przy okazji mogłem popatrzeć na to, co własnie robi Synek.
Święto patrona kierowców i podróżników. No i moje - Jakuba ;-). więc z tej okazji sobie wydłużyłem poranną drogę do pracy o dobre kilka kilometrów. I oczywiśćie mały poślizg czasowy ale endorfinom się nie odmawia. ;) I tak, kolejny odcinek podcastów NWF Marka Jankowskiego wleciał do pamięci smartfona.
Po pracy szybka runda do mieszkania, by spędzić dzień w gronie najbliższych osób.
Lato w pełni, żniwa pełną parą a boćki polują na śniadanie. Ten widok daje do myślenia, ze półmetek lata jest za nami i ze coraz bliżej jesieni. ANo ;-)
Z dobrych wiadomości to wrócił z serwisu Garmin. Nowy egzemplarz, co oznacza ze mam gwarancję na kolejne 2 lata
Kolejna przejażdżka na Cmentarz, tym razem w mokrych wrunkach. Na szczęscie od rana, bo potem było bardzo sucho. Obyło się bez niespodzianek i bezpiecznie wróciłem do Gniezna.
Miałem zrobić wolne od kręcenia ale deficyt rowerowy był nienasycony i ... tak wstałem wcześniej, przygotowałem rower i ruszyłem na podbój PObiedzik i okolic. Najpierw długa prosta do Kiszkowa by potem odbiłem na Pobiedziska.
Byłem pozytywnie zaskoczony budową drogi rowerowej na wysokości Łagiewnik ... ale dość szybko sie przekonałem, że to ... będzie bubel. co mi po tej ścieżce jeśli zaczyna sie i konczy w szczerym polu i nie ma połączenia z np. Pobiedziskami.. ?
Takie z rana retoryczne pytanie, które zadałem w chwili zrobienia tego zdjęcia. Zdarzenie nastąpiło dosłownie kilka minut wcześniej, bo policja na włączonych bombach leciałą z Gniezna. Na szczęscie nic sie nei stało i zapewne trwało ustalenie, kto komu wymusił pierwszeństwo. Do pracy tradycyjnie się spóźniłem ale warto było, poniewąz raz ze fajny klimat z rana był a dwa ... to świetne podcasty słuchałem - autorstwa Marka Jankowskeigo i jego Małej Wielkiej Firmy. --- Po pracy zamiana bolidu i kolejna wspołna mikrowyprawa. TYm razem trochę postoju było, bo SYnek postanowił usiąc komara :D ... na co nie mogliśmy pozwolić.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger