4/2015 Duszno z Macinem
Po tygodniu pracy i innych spraw w końcu mogłem wyskoczyć na rower i zrobić sobie tripa. Jako cel obrałem dawno nie odwiedzane Duszno.
Prognoza pogody nie zachęcała, bo albo zapowiadali śnieg albo silny wiatr ale jak się potem okazało, skończyło się na drobnym opadzie śniegu. Początkowo namawiałem @uziel, który opierał się mojej propozycji i odmówił, zaś w drodze do Witkowa zagadalem do @marcin, który wstępnie wyraził zainteresowanie.
Nastąpiła zmiana planowanej trasy - zamiast do Powidza czy Skorzęcina, śmignąłem przez Witkowo w stronę Trzemeszna, na miejsce spotkania czyli w Piaskach / Krzyżówkach. Korzystając z chwili przerwy, zorganizowałem sobie herbatę z termosu i batonik z biedry. Dojechał @marcin i po chwili solidnym tempem ruszyliśmy w stronę Trzemeszna i do Duszna.
@marcin pokazał mi fajny skrót na Duszno - polnymi drozkami przez Folusz . I w sumie w oddali wyczailismy coś białego na polu. Początkowo myśleliśmy o bocianach ale po chwili - gdy wyciągnąłem lornetkę - okazało się ze to łabędzie na polu. Dziwne prawda?
Kawałek dalej, po prawej stronie nie pokoil mnie czarny dym, jakby opony czy dom palił się. Postanowiliśmy sprawdzić. Przez chwilę myśleliśmy o kontakcie z Seba. Okazało się panowie karczowali krzaki przy stawach (a jest tam ich setki) więc zrobili od razu ogniska. Zatem zagadka wyjaśniona, wiec pozostało tylko dojechać do Duszna to przez Wydartowo
W drodze do Duszna otrzymałem sms od @uziel z info o śniegu i w tym momencie zaczęło i u nas padać ale jakoś trzeba dojechać i wrócić do mety. Niestety widoczność była mocno ograniczona, okolice mocno zamglone a i temperatura dala o sobie znać. Trochę zmarzlisny, zmieniłem bluzę na cieplejsze, suchą, popilismy herbatę i standardowo wszama bananów.
Po chwili ruszyliśmy w stronę Trzemeszna - zamiast na Kruchowo, gdyż dopiero tam jest jaka cywilizacja z gorącą kawą. Ale nie była potrzebna, bo rozgrzaliśmy się najpierw na zjeździe a potem na pojazdach.Do Gniezna dojechaliśmy przez Wymyslowo, Kaline, Wierzbiczany i Osiniec. Na Witkowskiej pożegnałem się z dzisiejszym kompanem i przez miasto pognalem po jakiegoś ciepłego hot-doga.
Miała być setka ale kryzys dopadł mnie na ostatnich kilometrach, tak więc tylko dojechać do dziewczyny.