5/2015 Sobotni wmordewind po okolicy
Sobotni poranek zaczął się szybko, bo od wizyty u stomatologa. Początkowo myślałem ze nici z dzisiejszego wyjazdu z powodu oblodzenia na jezdni ale im później, tym warunki były coraz lepsze poza jednym - #wmordewind.
Najwyżej pojadę wolniej ale dotrzę do celu.I tak, jako cel obrałem sobie Miąskowo.
Wyjechałem tuż po 13 z gorącą herbatą w termocie a przez dzisiejszy wiatr nie bardzo wiedziałem jak się ubrać z powodu cholernego wiatru. nie chciałem przegrzać a zarazem wyziębić, chociaż planowana trasa nie przekroczyła 50 km. Cóż zaryzykowałem.
Pierwsze kilometry dały we znaki i musiałem rozpiąć delikatnie 3 warstwy ale na postojach zapinałem pod szyje.
Za Murzynowem Kościelnym zjechałem z drogi i na skróty przez ubite / utwardzone drogi polne w stronę Chociczy i Szlachcina. Bałem się tych polnych dróg, niekiedy przykryte cienką warstwą śniegu ale podłoże solidnie zmroziło się i można było bez obaw śmigać - poza odcinkami, rozrytymi przez samochody czy ciągniki.
Wracam z powrotem na asfalt, którym ciągnę az do Nietrzanowa. Za Netrzanowem ponownie polne i leśne dukty lecz zasłonięte lasami, więc mogłem odpocząć od zimnego wiatru.
Dohechałem do DK11 / S11, długo czekałem na odpowiedni moment właczenia się do ruchu - taki to był niekończący się ciąg ciężarówek i osobówek ze Środy czy z Jarocina. Na szczęśćie z DK11 musiałem skorzystać przez kilka pierwszych minut, by potem zjechać z głownej na podporządkowaną drogę i nią dojechać do celu dzisiejszej wycieczki. Odwiedziłem Tatę i jego budkę z świeżymi sokami z jabłek i miksów. Posiedziałem kilkanaście minut i zrobiłem nazad w stronę domu inną drogą - przez las.
No i w tym lesie trochę pomyliły mi się dróżki i zamiast być bliżej domu, to bylem bliżej Orzechowa ;-) I tak właśnie trafiłem do Grójca i dalej przez Czarne Piątkowo i Starkówiec dojechałem do Winnej Góry, odwiedzić Jana Henryka Dąbrowskiego, gdzie spędził ostatnie lata życia. Do domu dotarłem jeszcze przed 17.
Dobrze jest pojezdzić po długim i męczącym tygodniu pracy.