108 | Narodowe Święto Niepodległości
Katar nie dawal mi żyć, więc musialem z niedzilnego planu (10.11) zrezygnować. Za to w Święto Niepodleglości nie moglem odmówić zarówno przejazdki jak i rogala marcińskiego. I tak wyszlo, ze z Uzielem pojechaliśmy (tradycyjnie) do Skoja zamiast do Poznania.
Tempo bylo spacerowoe, niekiedy wyrywalem sie do przodu, zeby sie rozgrzac - bylo dość chlodno i wial nieprzyjemny wiatr, co odczulismy na molo w Skoju. W Witkowie obowiazkowo stanelismy przy sklepie, zeby sobie kupic rogala, by po paru minutach zajadać go na wspomnianym wczesniej molo.
w polowie drogi do Skoja Uziel daje znać, ze sciga nas jakas grupa rowerowa - trudno ocenic czy to jakas sekcja kolarska czy moze goscie z Gniezna ;-). Jak sie potem okazalo, 3 facetów jechali wlasnie z Wrześni ale cos za bardzo rozmowni nie byli. W międyczasie wyciagnalem z plecaka flage Polski i zawiesilem na kierze, by uczcić - na swój sposób - pamięc tych, którzy przelali krew za Ojczyznę.
Musialem szybko zwinac, bo czulem, ze powoli tracę cieplo przez ten caly odpoczynek. Objechaliśmy teren ośrodka, porobilismy kilka zdjec i trzeba bylo zwiac. W Skorzecinie (wieś) stanelismy przy koniach, ktore nie byly skore do nawiazania nowych kontaktów. Powrót do domu przebiegal pod dyktando wmordewindu ale jakos sie krecilo do przodu.