52/2015 Do domu przez Puszczę Zielonkę i Poznań
Sobota, 23 maja 2015
· Komentarze(2)
Kategoria > 100
Na sobotę nic specjalnego zaplanowanego nie miałem, więc całe popołudnie i wieczór miałem dla rowerowej wycieczki. Myślałem o konińskich rewirach ale z uwagi na czas, wybrałem Poznań z Puszczą Zielonką w tle. W zasadzie to dawnie nie byłem w Poznaniu rowerem a jeszcze rzadziej w wspomnianej Puszczy Zielonce. Trzeba było to nadrobić.
Wystartowałem z Gniezna ale na początek tripu zapomnialem wziąć kask ze sobą - nie wiem jak to się stało ;) a potem w stronę jeziora Lednickiego przez Braciszewo, Żydówko (świetna serpetynka) i Dziekanowice - na zmianę asfaltem i polnymi duktami. Gdzieś za Braciszewem zauważyłem wielkie hałdy piasku i wtem dotarło do mnie, ze tędy będzie biec S5 - Trzeba przyznać ze tempo pracy jest imponujące.
Dalej, od Lednogóry to była spontaniczna decyzja, którędy to się pojedzie ;-). Dojechałem do Latalic i tu zamiast skręcić w Podarzewie na Krześlice, to skręciłem na Pomarzanowice i przez co musiałem odrabiać (niewiele na szczęście) trasę do Wroczyna. Trasa do Tuczna przebiegła spokojnie, aczkolwiek dojazd do Tuczna pozostaje wiele do życzenia ze względu na jakość odcinka - M A S A K R A, nic dziwnego, że żadnego segmentu nie było ;-). W międczyasie napisalem SMSa do Grigora ale niestety nie mógł potowarzyczyć mi w drodze do celu. Szkoda, next time Bro.
Na wysokości Pruszewca wykręciłem w leśną drogę do Ludwikowa i kilka chwil później, po pokonaiu podjazdów, bylem u celu dzisiejszego tripu. Długo się nie zabawiłem, i leciałemSzutrówką w dół i przed samym zakrętem ledwo udało się wyhamować na tych białych kamyszkach! Pomiędzy Kicinem a Koziegłowami widziałem 2 dziewczymy, które poruszały końmi po .... chodnikach (!!!) No tego jeszcze nei grali.
A w samym Poznaniu? Oj masakrycznie. Czułem się obco, choć mijałem i pozdrawiałem szosowców, górali to jednak natężenie ruchu na północnych obrzeżach Poznania przerosło mnie. A żeby było zgodnie z prawem to dojechałem na Zawady Gdyńską i Głowną, gdzie na Hlonda była ścieżka rowerowa. Fajna ale gdyby tak nie czekać na światłach. Pojechałem na Maltę i zafundowałem sobie Tortillę, by starczyło sił na drogą powrotną.
A ta przebiegała tradycyjnie przez Kobyle Pole, Zalasewo, Gowarzewo i Giecz.