75/2017 przez Jagodowy Las na spotkanie z Małym Księciem
Niedziela, 18 czerwca 2017
· Komentarze(2)
Kategoria > 50
Miałem niedosyt jeżdżenia rowerem, zwłaszcza po leśnych duktach, więc postanowiłem odwiedzić - podobnie jak w zeszłym roku - Małego Księcia. Uwielbiam tamtejsze rejony, to też z przyjemnością wstałem po 5tej by wykorzystać ostatni dzień czerwcowego weekendu. Na początek nie wiedziałem jak sie ubrać ale z każdym kilometrem było coraz cieplej i ostatecznie jechałem na krótko i w kamizelce.
Przeleciałem przez Grzybowo i Mrzeżyno, które powoli budziło sie do codziennej pracy. a pustki na ulicach uwielbiam.
Dalsza droga do Pogorzelicy była niezbyt przyjemna z uwagi na drogę czołgową i myślałem o alternatywnej drodze powrotnej, m.in przez Trzebiatów. Dojechałem do Rewalu, przypadkowo znalazłem gwiazdę północy, potem Małęgo Księcia i ławkę Zakochanych.
Długo nie zagościłem w Rewalu a czasu coraz mniej, wiec niewiele zastanawiając leciałem w stronę Pogorzelicy - drogę znałem na pamięć ;-) w Niechorzu zatrzymałem się na coś ciepłego w Żabce, wtedy tez myślałem o alternatywnej drodze (znajomy wspominał o tym na stravie rok temu).
Przyjrzałem sie mapie, sprawdzając pozostałe drogi i zauważyłem te pożarowe, dużo lepsze od dróg czołgowych (mowa o nr 33 i 35). To był strzał w dziesiątke, świetne odcinki na których można było ostro grzać i o mało sie nie wypie...c na zakrętach. Zdążyłem na śniadanie, po czym musieliśmy się spakować i opuścić kwaterę.
Do domu wróciliśmy przed północą, wykorzystując resztę niedzieli na plażing und smażing ;-)
Przeleciałem przez Grzybowo i Mrzeżyno, które powoli budziło sie do codziennej pracy. a pustki na ulicach uwielbiam.
Dalsza droga do Pogorzelicy była niezbyt przyjemna z uwagi na drogę czołgową i myślałem o alternatywnej drodze powrotnej, m.in przez Trzebiatów. Dojechałem do Rewalu, przypadkowo znalazłem gwiazdę północy, potem Małęgo Księcia i ławkę Zakochanych.
Długo nie zagościłem w Rewalu a czasu coraz mniej, wiec niewiele zastanawiając leciałem w stronę Pogorzelicy - drogę znałem na pamięć ;-) w Niechorzu zatrzymałem się na coś ciepłego w Żabce, wtedy tez myślałem o alternatywnej drodze (znajomy wspominał o tym na stravie rok temu).
Przyjrzałem sie mapie, sprawdzając pozostałe drogi i zauważyłem te pożarowe, dużo lepsze od dróg czołgowych (mowa o nr 33 i 35). To był strzał w dziesiątke, świetne odcinki na których można było ostro grzać i o mało sie nie wypie...c na zakrętach. Zdążyłem na śniadanie, po czym musieliśmy się spakować i opuścić kwaterę.
Do domu wróciliśmy przed północą, wykorzystując resztę niedzieli na plażing und smażing ;-)