Miło jest wrócić do "normalnego" nabijania kilometrów przy jeszcze normalnej pogodzie. Obawy po wczorajszej jezdzie poszły w niepamięc, więc czas nadrobić choć troche zaległości. Miałem ogromny apetyt na Grande Fondo, więc ... zaplanowałem nieco dluższą niż zazwyczaj traskę. I tak o to m.in. pojechałem w stronę Kiszkowa, by odbić w stronę Charbowa. Polubiłem tamtejsze okolice ze względu na dobrą jakość asfaltu i delikatnie nawiązanie do zeszłorocznego BChallenge. Pierwszy postój przypadł w otoczeniu lipowej alejki z widokiem na pole pełne maków. To kolejny piękny symbol wiosny ( a moze juz lata?). Dalsza droga przebiegała przez Mieleszyn i Modliszewo i im bliżej setki tym gorzej. Zauważalnie forma spadła ale też temperatura poszła mocno do góry. było bardzo bardzo ciepło.
Aż za ciepło.
W kazdym razie Majowe Grande Fondo zaliczone i mogłem z czystym sumieniem jechać do Mamy.
Komentarze (1)
Ładnie Ci ta forma "spadła", patrząc na średnią :)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger