Nad morze Po piasek dla synka
Sobota, 10 lipca 2021
· Komentarze(1)
Kategoria > 200
Kolejna ultrawyprawa rowerowa nad morze ale tym razem celem było Władysławowo. Podobnie jak z kołobrzeską wyprawą, decyzję o wypadzie podjąłem na 2 doby przed wyjazdem, dając znać Mariuszowi I Damianowi. Prognozy zapowiadały się wyśmienicie, ciepła noc, praktycznie zero opadów, co zwiastowało całkiem udaną wyprawę.
Trasa niemal identyczna do Road to Hell, tyle ze wspólny start nastąpił w Gnieźnie a nie poza Kłeckiem
Taktyka była dość prosta; postoje 20min co 2-3h jazdy i w miarę stabilne tempo jazdy (zakładane 29-31km/h), dzięki czemu mieliśmy zameldować się pomiędzy 12 a 14. Tyle w teorii. W praktyce na plaży we Władysławowie zameldowalismy się o 16tej, co i tak uważam za bardzo dobry Czas, Ale Poko lei. .
Wystartowaliśmy tuż w sobotę tuż po 22, zgarniając pod drodze Damiana i żwawym tempem jechaliśmy w stronę Kcyni, gdzie nastąpił pierwszy postój. Łyk kawy, cieplejsze ciuchy i jazda na Koronowo, gdzie też krótki postój zaliczamy.
Przed nami długa droga bez stacji czy sklepów, więc trzeba było uzupełnić zapasy i jechać. W okolicy Serocka zaczęło świtać, temperatura spadała, ale nie odczuwałem dyskomfortu z racji narzuconego tempa. W przeciwieństwie do kołobrzeskiej wyprawy tutaj ani Maniek, ani Damian nie wyrywali się do przodu. Był też obowiązkowy postój w Tlenie, by zrobić zdjęcie nad jeziorem.
To, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to bardzo dobry (wręcz idealny) stan nawierzchni dróg na odcinku Koronowo - Czarna Woda. Wyjątki się zdarzały, jasne, ale mając w pamięci nawierzchnię z 2019 czy 2020 roku, to tu nastąpił ogromny progres.
W Czarnej Wodzie nastąpiła przerwa regeneracyjna w postaci 20.minutowej drzemki, bez której dalszy przebieg wycieczki byłby niemożliwy.
Potem było już tylko lepiej, nadrabiając zaległości z wyprawy sprzed 2 lat. Wtedy deszcz zepsuł całą zabawę. Teraz było pięknie, chociaż w którymś momencie zaczęło mocniej wiać z połnocnego wschodu, co przełożyło na spadek tempa.
Kościerzyna, Stężyca, Szymbark, Ostrzyce, Złota Góra, Kartuzy. A dalej Łebno, Kochanowo, Rybno i wreszcie szybki zjazd do Czymanowa, gdzie zetkneliśmy się z j. Żarnowieckim. Wcześniej mineliśmy imponujące Kaszubskie Oko. Za Żarnowcem władujemy sie na dobrze znany i ciekawy odcinek drogi rowerwej - powstałej w miejsce kolejki wąskotorowej.
Wreszcie przed 16:00 zameldowaliśmy się we Władysławowie, korzystając z chwili przerwy z Mańkiem wskakujemy do zaskakująco ciepłego Bałtyku. 30 min później jedziemy na kołach do Redy, ponieważ PolRegio - mimo wagonów rowerowych - wprowadziło zakaz przewozów rowerów ?♀️. Gdybyśmy wiedzieli, ze na IC "Bałtyk" nie zakupimy biletów (cała pula wolnych biletów została wykupiona) , to najprawdopodobniej byśmy się aż tak mocno nie spieszyli i pozostali do konca dnia we Władku ;-) A tak to nerwy nerwami, do domu wrócimy ostatnim możliwym pociągiem tego dnia. a na drugi dzień do pracy trzeba wstać.
Tak czy siak, kolejna 400+km. wycieczka udała sie w 100%. Pogoda rewelacyjna, warunki w nocy wręcz perfekcyjne (zero ruchu) a większość kierowców była bardzo pozytywnie nastawiona do naszej obecnosci. Tylko nieliczni (nomen omen na gnieznienskich blachach) zachowywali sie dosyć prowokacyjnie.
do następnego razu ;-)
-- powinien być rekordzik ale z jakiegoś powodu garmin nie zliczył mi 5km względem pozostałych uczestników ?♀️-- Bezchmurnie, 18°C, Odczuwalna temperatura 19°C, Wilgotność 82%, Wiatr 1m/s z Płn - Klimat.app ? 226.6 new kilometers ? Completed 25% of Płociczno ? Completed 25% of Złe Mięso ? Completed 50% of Zamostne ? Completed 25% of Jastrzębie -- From Wandrer.earth