Dzisiejszy wpis nie powstałby, gdyby nie kolejny, XVIII, Rajd Rowerowy Słuchaczy Radia Merkury, które tym razem było zorganizowane w Puszczy Zielonce, która...bardzo spodobała mi się podczas zeszłorocznej eksploracji.
Tym razem na trasę ruszyłem sam ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Pogoda wyraznie się zepsuła i obawiałem się dwóch rzeczy: deszczu i silnego wmordewindu ale poczatkowo plan układał się po mej głowie. Miałem wziąć udział w konkursach, lecz po namyśle stwierdziłem, że wolę pozwiedzać dotąd mi obce rewiry.
Jakże inaczej mogło być, prawda? Keszyków to było pod dostatkiem ale niestety a moze staty zgarnąłem aż 3:Arboretum Zielonka - OP2B03, ZAMEK NA WZGÓRZACH - OP4B98 i Kościół pw. Św. Ducha - OP4CDD. Były to dość łatwe do podjęcia skrzyneczki :).
W drodze powrotnej szlag mnie trafił, znów kapieć i tym razem wkurwiony zacząłem dokładnie ogladać oponę i... znaleźć dużą dziureczkę, którą załatem łatą od dętki - musi mi to wystarczyć. Na wysokości Wierzyc dopadł mnie deszcz, na szczeście zdązyłem ukryć się na przystanku).
Sam rajd był świetny, bo był w przepięknej scenerii, gdzie można było w samotności odpocząć :). lasy, jelenie i sarny, kleszcze i pająki...o komarach nie wspomnę :P.
W piątkowe popołudnie zdecydowałem sie wybrać na kolejny niedługi spacerek fotograficzny. Tym razem obiektem był pobliski las czerniejewski, po którym jezdziłem wspólnie z Uzielem.
Tempo było niezwykle wolne, bo właściwie był w ramach odpoczynku - a warto pochwalić, że kolega jechał ponad 18letnim rowerem na chodzie ;-) (i nie, że był wolny:P wręcz przeciwnie ^^)
Skoczyłem na chwile do Jasia i...złapałem kapcia. W oddali było widac niezłą burzę i w tych okolicznościach byłem zmuszony zostawić rower u przyjaciela.
Miał być długi dzień na rowerze a przyszło nieciekawe i mega duże ochłodzenie. wobec tego, posiedziałem i odpoczywałem w domu, pracując nad nowymi modyfikacjami szablonu BS. W końcu po dłuuugiej drzemce (cholera sen zimowy czy co?) ruszyłem na rower i pokręciłem tu i tam, finalizując zakupy w TESCO.
Zdjęcia pochodza z testowanego modelu Samsung WB750
Walki z kryzysem ciąg dalszy ale w końcu ruszyłem dupsko i ... nabiło się kilka KaeMów z @Uziel'em. ;) Trasy nie rysowałem ale w sumie tak: Września -> Grzybowo -> Mierzewo -> Argucowo -> Czerniejewo -> Września:)
Potem uciekłem przed deszczem do @Kerampa.
W dodatku testowałem nowe zabawki, które dostałem od Samsung Polska ;]
od piętnastu lat we Wrześni organizowany jest Rodzinny Rajd Rowerowy i tym razem mnie nie zabrakło - w końcu to 4. raz z kolei. Pojawiłem się dość wcześnie, by poobserwować ludków, gromadzących się na Rynku.
Meta była zlokalizowana w parku Hrabiny, co uważam za sprawdzony i słuszny pomysł - w końcu drzewa zapewniają cień.
Z najważniejszych informacji, to: na trasie rajdu pojawiło się lekko ponad 3850 rowerzystów (oficjalnie) - piękna liczba, prawda? Na zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji, którego członkiem jest kumpel, przyjechali znani sportowcy: Albert Sosnowski i Sebastian Chmara - a wszystko po to, by spopularyzować świetną ideę, jaką jest przekazywanie organów po śmierci.
Noo i podczas powrotu do domu, złapałem kapcia... Damn :P
Ten wyjazd przeszedł do historii jako jedno z najdłuższych w moim rowerowym życiu, które powstało niezwykle spontanicznie. Rano szybki review osprzętu, śniadanko i gromadzenie niezbędnego ekwipunku na całodzienną wyprawę. A było bardzo ciepło i wiaterek służył jako klimatyzacja ;-)
004 - Ryneczek Powidz - OP3D14 Pierwszy postój zlokalizowany był na rynku w Powidzu i muszę przyznać, ze masakrycznie dużo auto wtedy jechało m.in do Skorzęcina i nad jezioro powidzkie - w końcu piękna pogoda, prawda? ;)
Totalna pustynia keszowa - OP352F
Do następnej skrzynki trzeba było trochę podreptać zarówno asfaltem i jak piachami. Ale na szczeście w pobliżu były jeziora, czuło sie taką bryzę, powiew. Tereny świetne, typowe dla pojezierza powidzkiego - raz pagórki a raz totaline płasko. PO drodze, w Szydłówcu spotkałem dyrektora z mojego LO, który spacerował sobie z małzonką po lesie - byliśmy mile zaskoczeni ale chwilę pogawędziliśmy. Z Uzielem ustaliliśmy, że jak tylko napotkamy sklep, bezwględnie zatrzymamy się.. a póki co albo zamknięte albo nie było ich wcale.
Skrzynka była zlokalizowana we wsi Gaj i troszkę trzeba było jej naszukać, ponieważ 1. lokalizacja była niedokładna a 2. gospodarstwa domowe miały na nas oko. Ale poszło szybko, wpis i decyzja, ze jedziemy dalej. Wtem okazao się, że jesteśmy w kujawsko-pomorskim ;).
ZYR 18 - Droga, której nie ma - OP04AF Najdalej położona skrzynka w tym wpisie. Ale zanim dojechaliśmy do niej, musieliśmy przejechać ponad 20km w niezwykłej okolicy. Co prawda poruszaliśmy się drogą powiatową, jednak bardzo spokojną bogatą w otwarte sklepy - zaliczyliśmy krótki postój i dalej.
Zbizając sie do KLeczewa, można było podziwiać z jednej strony księzycowy krajobraz (kopalnia węgla brunatnego) a z drugiej Elektrownię Pątnów-Konin łącznie z złotą kopułą bazyliki w Licheniu.
Bezproblemowo dojechaliśmy do miejsca ukrycia kesza - wówczas otrzymałem wiadomość ze w moich stronach zapowiada sie na sporą burzę. I krótka piłka - zostawiamy 2 skrzynki w okolicach Bieniszewa.
Kazimierz Biskupi zdobyty! OP4C23 & OP4C25 Do Konina jeszcze daleko ale wracając w kierunku Wrześni przez Słupcę, trafiliśmy do pięknego miasteczka, w którym były az 3 kościoły! Szybkie wpisy, krótki odpoczynek, zaplanowanie dalszej powrotnej trasy i jazda! :))
Tym razem mieliśmy wiatr w plecy, a więc taki odwrócony wmordewind, który wpierał nas az do naszej Wrześni! w jedną godzinę pokonaliśmy prawię 33km! Ale niestety w Strzałkowie pogoda się popsuła i trzeba było liczyć się z zmoknięciem. Pierwszy przymusowy przystanek był w Węgierkach a drugi w samej Wrześni, gdzie skończyła się dzisiejsza wyprawa. Ja jeszcze pojechałem na koncert Lady Pank, które mimo błysków burzy na niebie, trwał w najlepsze.
To był zdecydowanie jedno z najfajniejszych wyjazdów, w którym pobiłem rekord dzienny, przejechałem ponad 1000km Saphix'em i ponad 1100km w tym roku. I co wiecej, na drugi dzień nie czułem żadnego bólu, jedynie llkie zmęczenie nóg.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger