Oj złapałem lenia po wczorajszym wieczornym szosingu, więc na spokojnie dziś polatałem po okolicy Gniezna i po samym mieście. Najważniejsze, ze było bardzo ciepło, aż nawet za ciepło.
TFU TFU
podobno burze znów sie czają na południowych krańcach Wlkp.
Troche urwany dzień z cyklu miejski commuting ale .. to, co miałem załatwić na mieście, to zrobiłem. Przystanąłem na Wenecji, posiedziałem na ławeczce i ruszyłem do mieszkania z nadzieją na wieczorną rundkę. ---
A jednak udało się wyrwać na małą szosową rundkę w stronę Kłecka z nawrotem na Gniezno przez ... Czechy.
Muszę napisać, że droga na Kłecko jest wolna od TIRów z racji trwającego remontu mostu nad Wełną. Co więcej, na wysokości Kłecko Kolonia wymieniono nawierzchnię. Jestem z tego powodu bardzo kontent bo mogłem skupić się na jezdzie a nie na slalomie między niepoważnymi kierowcami.
Ruch ten został przekierowany m.in na odcinek Gniezno - Kiszkowo - Skoki, którym miałem sposobność wracać do mieszkania.. nie było tragicznie ale ... trzeba obmyślić alternatywne rozwiazania dla popołudniowego szosowania.
Już na początku tripu namęczyłem się z przebraniem z powodu zimnego wiatru a zarazem parzącego słońca. W koncu wybrałem odpowiedni zestaw i pośmigałem w stronę dawno nieodwiedzanego przeze mnie Skoja.
Skorzęcin tętni życiem, niczym na kołobrzeskim molo. Wszak, mamy ciepły maj, więc ludzi co niemiara, zwłaszcza młodzieży z piwerkiem i fają w ręku.
Pięknie było ale trzeba było zebrać się do drogi powrotnej. Objechałem sobie okolice jeziora Ostrowickiego. Jak widać wszędzie rzepak, więc #kolarstworzepakowe pasuje jak ulał ;-)
--- Za mną wolny dzień od kręcenia, który poświęciłem na szybki techniczny przegląd szosówki. Trochę roboty były przy czyszczeniu ramy, która była mocno zaniedbana ale z pomocą przyszedł m.in Plak i juz błyszczy niczym nówka sklepowa ;-)
Dziś na szybko wyskoczyłem w stronę Wrześni, gdzie odbywał się coroczny 21. już Rodzinny Rajd Rowerowy z ponad 7000 uczestnikami (+ niezarejstrowani). Z pewnoscią ta liczba robi wrażenie, bo nigdzie w Polsce takiej krytycznej masy nie odnotowano.
Pogoda była nawet świetna, gdyby nie chwilowy deszcz, który złapał mnie na wylocie z Gniezna. Przeczekałem na stacji w Cielimowie ale w sumie i tak miałem mokre plecy czy buty od kałuży, stojących w koleinach na DK 15.
We Wrześni czekałem za Mariuszem i Krzychem, jadących z Trzemeszna ale nie miałem tyle czasu i poleciałem z powrotem do Gniezna.
Tradycyjnie postój na Dalkach. I tym samym szosa do generalnego mycia ;-)
Dziś Święto Flagi RP, stosunkowo młode robocze święto narodowe, więc trzeba było to w sensowny sposób uczcić. Po wolnym - nierowerowym wczorajszym dniu - przyszedł czas na nieco dłuższą rundkę szosową po okolicy.
Gdzieś nad jeziorem Kłeckim, całkiem fajny widoczek w soczystej zieleni. Ta sama zieleń pięknie łączyła się z świeżą żółcią rzepaku - z tym o to krajobrazem kojarzy mi sie zawsze ciepła majówka. I tak właśnie powstało #kolarstworzepakowe.
Parę kilometrów dalej, tuż przy drodze S5 (dawny odcinek DK5), widać pozostalości Królewskiego Lasu po sierpniowej nawałnicy.
Zaskoczyła mnie pogoda, bo nie było słońca a temperatura była dużo niższa niż wczoraj i przedwczoraj ale ... wiaterek nie był tak tragiczny jak ów w poniedziałek.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger