Tytuł adekwatny do warunków atmosferycznymi, z którymi miałem nieprzyjemność zmierzyć. Jednym słowem "O ja pierd..." z wiatrem.
Wolny dzień, więc zaplanowałem jakieś 3-4h na szosę; głównie myslałem o Pobiedziskach ale zmieniłem kierunek destynacji ze względu na wmordewind, starając się wykorzystać jak najwięcej z warunków. Te z kolei (prócz wiatru) były bardzo zmienne; albo śnieżek chwilowo sypał albo wcale.
Ileż to mnie energii kosztowało! Resztę wieczoru spędziłem na wylegiwaniu w fotelu, konsumując artykuły z Szosy i Rowertouru
Mając wolną sobotę - jedno z ostatnich cieplejszych dni - pojechałem sobie pozwiedzać kilka gmin w odrębie 3-4 powiatów; najpierw solo a potem w towarzystwie Uziela. Przyznam, że miałem w planach 150km+ ale jak zwykle zabrakło mi chęci. Wpadłem w odwiedziny do rodziców, skorzystając z zaproszenia na obiad i kawę. Po krótkim odpoczynku (trochę wmordewind mnie wymęczył) pojchałem w stronę Wrześni, gdzie czekał za mną Uziel i razem pojechaliśmy w stronę Strzałkowa nową DDR aż do Gonic, gdzie przed Stawami trzeba było włączyć się w ruchliwą drogę DK92. Dużo większy spokój panował między Strzałkowem a Witkowem. Za Witkowem obserwujemy piękne zachodzące słońce i wjeżdżamy na chwile do Skoja.
Po chwili rozdzielamy się - Uziel w stronę Wrześni a ja do Trzemeszna przez Bieślin i Zieleń. Niezwykle udana sobota. mimo wmordewindu.
Wrzesień to kolejny miesiąc z tysiącem kilometrów na koncie - czego osobiście się nei spodziewałem. Do mojej granicy 10 000km jeszcze brakuje ale w porównaniu z poprzednim podsumowaniem - niewiele ponad 1400km. JESZCZE 1400km!!! Jeśli tylko pogoda pozwoli, to ... będę co opijać ;-) Tymczasem trzymajcie kciuki.
ps.: ja wiem, ze 10 000km to w opinii kilku osób malo ale ... cóż ... ;-) dla mnie to dużo.
Kolejny kolarski czwarteczek w wydaniu SOLO i choć na dzisiejszą trasę pomysłu nie miałem, to wyszło mi całkiem fajna trasa. Trochę męczenia się z wmordewindem na początek, by potem wykorzystać jego moc. I podobnie jak ostatnim razem, znów słuchałem podcastu Niebezpiecznika i po częsci JS4Fun, które dotyczy mojego roboczego obszaru. Nieliczny kontakt z miejscową fauną - Argucowski Koziołek. ;-)
Zaproponowałem Uzielowi kolejny wspólny szosowy wypad w stronę Żerkowskiej Szwajcarii. Początkowo ścigał nas peleton Wrze ale potem odłączyliśmy się od nich za Czeszewem i śmigneliśmy w stronę Pyzdr i dalej lecieliśmy do Ciążenia. Nie powiem, pizgało wiatrem :/ ale wypad udany.
Skoro w zeszłym tygodniu byłem na północy od Gniezna, to dla odmiany postanowiłem zwiedzić południowe rewiry Gniezna. Nie był to łatwy wyjazd z uwagi na dość silny wmordewind ale tak obrana trasa pozwoliła czerpać radość wiatru w plecy. ;-) Na koniec zawitałem na gnieźnienskie Łazienki
W niedzielne przedpołudnie z Uzielem wybraliśmy się na mała wycieczkę po okolicy. Zaproponowałem mu, żebyśmy zaczeli od obwodnicy dla VW (między Obłaczkowek a Grzymyslawicami). a potem standardowo Trójkąt. Ale żeby tak różowo nie było, to złapałem pierwszą panę w tym roku - zachciało się jechać po ścieżce rowerowej w okolicy Statoil we Wrześni. Okazało się, ze ładny kawał szkła wbił się w oponę :/ grrr. Za Czerniejewem z Uzielem zdobywamy kesza - Kirkut OP8AH8 - który wyróżnia się ciekawym logbookiem. Pierszy udany weekend rowerowy AD2016.
PO dłuższej przerwie zimowej, ruszyłem w końcu na rower i mam nadzieję, że bedzie tylko lepiej. Jako cel sobotniej małej wyrypy wybrałem południowe krańce powiatu wrzesińskiego. Obawiałem sie nieco spadku formy po takiej przerwie ale o dziwo nie było tak źle, tym bardziej ze pogoda tego dnia była naprawde fajna (mimo wmordewindu).
Nosiło mnie w sobotnie przedpołudnie, tak bardzo ze dziewczyna wygoniła z domu w taką wietrzną pogodę. Więc trzeba było to spożytkować rowerowo. Wiało niesamowicie, o czym przekonałem tuż po opuszczeniu zabudowań. Do końca nie wiedziałem, gdzie udać żeby się nie namęczyć. Skoro wiało z zachodu to pomyślałem o lednickich stronach, podobnie jak Grigor, by potem z wiatrem w plecy wrócić do mieszkania. Nie było łatwo, po 5km miałem dość dymania pod wiatr ale po 10 złość przeszła w motywację i tak było do końca wymęczonego treningu. Przywitałem się z oberżcą z krwawej karczmy. Parę kilometrów dalej znalazłem się na lednickich Polach. Uświadomiłem sobie, że ostaatni raz w tych okolicach byłem w Poznan Bike Challenge. Pozwiedzalem pole, przejechałem pod słynną bramą i nic po mnie. Dalej trasa przebiegała podobnie jak ta z sierpnia czyli z Imiołek przez Rybitwy dojechałem do Lednogóry a do Gniezna wrócilem przez Imielenko / Imielno / S5 / Skiereszewo. Po drodze zaczęło padać, więc podkeciłem lekko tempo. Przed wlotem do Gniezna dostałem powiadomienie o odbiorze paczki w Paczkomacie, wiec jeszcze wykręciłem pod paczkomat.
Temperatura wyraźnie poszla w dół i w koncu zaczyna przypominać grudzień z poprzednich lat. No i zaskoczyło mnie pozytywnie, było czuć chłód na plecach. Musiałem skrócic trasę ale i tak było dobrze. Widok na gnieźnieńskie blokowiska Zawsze zastanawia mnie ta kapliczka Po pracy wyskoczyłem w dłuższą trasę, bo przez Wierzbiczany, Jankowo i Strzyżewo Paczkowe. W drodze powrotnej wiatr będzie dawał we znaki.
Zapowiadali na dziś silny wmordewind i niestety prognozy sprawdzily się. Co prawda, asfalt dzięki temu stał się suchy ale nie chciało mi sie za bardzo pchać do lasu, gdzie z pewnościa miałbym schronienie przed wiatrem. Myslałem nad Skorzecinem ale w koncu wybralem asfaltowa wersję: Gniezno - Trzemeszno - Nowy Folwark - Gniezno. Na sam koniec zostawiłem wizytę na gnieźnienskim rynku, gdzie można poczuc świateczna atmosfere. Czas na zdjęcia, bo dawno mojej gęby nie widzialem tutaj;-) I na koniec poczatek pieknego zachodu. Wracajac do wczorajszego wyjazdu, to kurcze nie lubię takiej pogody jak dziś. Niby temperatura poniżej 5°C ale jak sie człowiek rozgrzeje, to jest po prostu za ciepło. Musiałem przystanac i zdjać jedna warstwe (cienka koszulka rowerowa) - mialem tyko termo-oszulke i softshell.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger