Kolejny kolarski czwarteczek w wydaniu SOLO i choć na dzisiejszą trasę pomysłu nie miałem, to wyszło mi całkiem fajna trasa. Trochę męczenia się z wmordewindem na początek, by potem wykorzystać jego moc. I podobnie jak ostatnim razem, znów słuchałem podcastu Niebezpiecznika i po częsci JS4Fun, które dotyczy mojego roboczego obszaru.
Nieliczny kontakt z miejscową fauną - Argucowski Koziołek. ;-)
Zaproponowałem Uzielowi kolejny wspólny szosowy wypad w stronę Żerkowskiej Szwajcarii. Początkowo ścigał nas peleton Wrze ale potem odłączyliśmy się od nich za Czeszewem i śmigneliśmy w stronę Pyzdr i dalej lecieliśmy do Ciążenia. Nie powiem, pizgało wiatrem :/ ale wypad udany.
Skoro w zeszłym tygodniu byłem na północy od Gniezna, to dla odmiany postanowiłem zwiedzić południowe rewiry Gniezna. Nie był to łatwy wyjazd z uwagi na dość silny wmordewind ale tak obrana trasa pozwoliła czerpać radość wiatru w plecy. ;-) Na koniec zawitałem na gnieźnienskie Łazienki
W niedzielne przedpołudnie z Uzielem wybraliśmy się na mała wycieczkę po okolicy. Zaproponowałem mu, żebyśmy zaczeli od obwodnicy dla VW (między Obłaczkowek a Grzymyslawicami). a potem standardowo Trójkąt.
Ale żeby tak różowo nie było, to złapałem pierwszą panę w tym roku - zachciało się jechać po ścieżce rowerowej w okolicy Statoil we Wrześni. Okazało się, ze ładny kawał szkła wbił się w oponę :/ grrr. Za Czerniejewem z Uzielem zdobywamy kesza - Kirkut OP8AH8 - który wyróżnia się ciekawym logbookiem. Pierszy udany weekend rowerowy AD2016.
PO dłuższej przerwie zimowej, ruszyłem w końcu na rower i mam nadzieję, że bedzie tylko lepiej. Jako cel sobotniej małej wyrypy wybrałem południowe krańce powiatu wrzesińskiego.
Obawiałem sie nieco spadku formy po takiej przerwie ale o dziwo nie było tak źle, tym bardziej ze pogoda tego dnia była naprawde fajna (mimo wmordewindu).
Nosiło mnie w sobotnie przedpołudnie, tak bardzo ze dziewczyna wygoniła z domu w taką wietrzną pogodę. Więc trzeba było to spożytkować rowerowo. Wiało niesamowicie, o czym przekonałem tuż po opuszczeniu zabudowań. Do końca nie wiedziałem, gdzie udać żeby się nie namęczyć. Skoro wiało z zachodu to pomyślałem o lednickich stronach, podobnie jak Grigor, by potem z wiatrem w plecy wrócić do mieszkania. Nie było łatwo, po 5km miałem dość dymania pod wiatr ale po 10 złość przeszła w motywację i tak było do końca wymęczonego treningu. Przywitałem się z oberżcą z krwawej karczmy.
Parę kilometrów dalej znalazłem się na lednickich Polach. Uświadomiłem sobie, że ostaatni raz w tych okolicach byłem w Poznan Bike Challenge. Pozwiedzalem pole, przejechałem pod słynną bramą i nic po mnie.
Dalej trasa przebiegała podobnie jak ta z sierpnia czyli z Imiołek przez Rybitwy dojechałem do Lednogóry a do Gniezna wrócilem przez Imielenko / Imielno / S5 / Skiereszewo. Po drodze zaczęło padać, więc podkeciłem lekko tempo.
Przed wlotem do Gniezna dostałem powiadomienie o odbiorze paczki w Paczkomacie, wiec jeszcze wykręciłem pod paczkomat.
Temperatura wyraźnie poszla w dół i w koncu zaczyna przypominać grudzień z poprzednich lat. No i zaskoczyło mnie pozytywnie, było czuć chłód na plecach. Musiałem skrócic trasę ale i tak było dobrze.
Widok na gnieźnieńskie blokowiska
Zawsze zastanawia mnie ta kapliczka
Po pracy wyskoczyłem w dłuższą trasę, bo przez Wierzbiczany, Jankowo i Strzyżewo Paczkowe. W drodze powrotnej wiatr będzie dawał we znaki.
Zapowiadali na dziś silny wmordewind i niestety prognozy sprawdzily się. Co prawda, asfalt dzięki temu stał się suchy ale nie chciało mi sie za bardzo pchać do lasu, gdzie z pewnościa miałbym schronienie przed wiatrem. Myslałem nad Skorzecinem ale w koncu wybralem asfaltowa wersję: Gniezno - Trzemeszno - Nowy Folwark - Gniezno. Na sam koniec zostawiłem wizytę na gnieźnienskim rynku, gdzie można poczuc świateczna atmosfere. Czas na zdjęcia, bo dawno mojej gęby nie widzialem tutaj;-)
I na koniec poczatek pieknego zachodu.
Wracajac do wczorajszego wyjazdu, to kurcze nie lubię takiej pogody jak dziś. Niby temperatura poniżej 5°C ale jak sie człowiek rozgrzeje, to jest po prostu za ciepło. Musiałem przystanac i zdjać jedna warstwe (cienka koszulka rowerowa) - mialem tyko termo-oszulke i softshell.
Skoro mam wolne, to wypadałoby je spędzić, choćby na rowerze - mimo średniej pogody, z ciężkim wmordewindem. Jako cel dzisiejszego tripu obrałem Skorzęcin ale plany zmieniały sie z każdym kilomterem. Po prostu chciałem poszaleć ciut w terenie ;-) Najpierw nad jezioro Ostrowite by potem przez Raszewy lasami dojechać opustoszałego OW.
Będąc na molo poczułem, ze deszczyk pada. moze nie tak mocno ale jednak było czuć. Trochę spanikowany zastanawialem sie, jak teraz wrocic do bazy. CHcialem jechać w stronę Powidza ale zdecydowalem uciec na Skubarczewo i odbiłem na Słowikowo. W Słowikowie stanąłem przy ABC i zmieniłem plany. Na szagę pojechałem stronę Kinna.
Wtem znalazłem się nad jeziorem Skubarczewskim z drugiej strony. I przypomniał mi się tegoroczny Winterace. I oczywiście kolejna okazja na zdjęcia
I znalazłem krówki :D
Tuż za Kinnem pojechałem na Ostrowite Prymasowskie, gdzie tylko raz byłem.
Nieopdal Gaju znalazłem ambonę, na ktorą wlazłem i mogłem przyjrzeć z oddali na jezioro Ostrowickie z dotąd nieznanej stroy.
Tuż przed Bieślinem skręciłem w lewo, na drogę, którą pamiętam z trzemeszańskiego rajdu rowerowego w 2014 roku. I tak właśnie zminimalizowałem możliwości powtarzania przejechany odcinków na tej trasie. A pogoda dopisala.
NIedziela była dużo chłodniejsza niż sobota a do tego znów ten cholerny wmordewind. I tym samym plany uległy zmianie i choć było zimno, to jednak z Asią wygramoliśmy się z mieszkania w poszukiwaniu fajnego miejsca. Na początek pojechaliśmy przez Skiereszewo serwisówką wzdłuż S5, idealnie pod wiatr :/ Dopisywał wisielczy humor ale staraliśmy zachować optymizm.
W Pawłowie obczajamy tzw mini zoo
Wracająd do Gniezna przez przypadek trafiliśmy na zagrodę z kilkoma Owczarkami Niemieckimi o długiej sierci. Jak się potem okazało, należą do hodowli Dalkowskie Łąki. Tak czy siak bardzo sympatyczne psiaki :)
Jakoś nie miałem ochoty na dłuższego tripa - zimno, wietrznie. bleh pogoda.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger