165/2016 przymusowa przerwa
Poranek względnie pogodny, więc mozna było ruszyć do pracy rowerem, co uczyniłem z wielką radością.
Przejrzystość moze nie była idealna ale w sam raz do klimatycznego porannego ładowanai endorfin, którego tak mało było w ostatnich dniach. Po praci totalna ciemność ale nic nie stało na przeszkodzie, by móc wykręcić kilka kilometrów. Pomyślałem, ze sobie zrobie małe kółko przez Pustachowską, Gębarzewo i powrót przez Mnichowo i Dalki. Gdy wjeżdżalem do Gębarzewa mgła była tak gęsta, ze musiałem spowolnić i sprawdzić wszystko mi świeci.
Wygląda na to że wszystko było git.
Parę chwil później leżałem na torach, ból niesamowity, chwilowo oszołomiony. Jakiś pan sie pyta, czy wszystko ok - skoro ruszalem nogami, rękami czy głową wsio było ok.
Co się tu stanęło?
Tego sie nie spodziewałem. Przejeżdżając przez tory i oślepiony przez nadjeżdżające auto, pośliźnąłem na torach a przednie koło wpadło w szparę i .. zapewne napompowane balony, niezbyt dobra przyczepność opon swoje zrobiło
Na szczęscie poza obdartymi kolanami i łokciem nic poważniejszego sobie nie zrobiłem. Ale są za to straty finansowe.
Do wymiany
- obręcz
- manetka tylnej przerzutki
Jak już zmieniać, to od razu przejdę do wymiany opon - te aktualne zostawię na nieco cieplesjsze dnie.
masakra.