Wielokrotnie pisałem, że wolę lekkie mroźnie poranki niż odwilże, w którch miałem okazje jeździć. Szron był świetnym zamiennikiem śniegu a wstające słońce dodało uroku.
Wyjątkowo jechałem bez muzycznych / podkastowych wspomagaczy, wsłuchując w szum opon. Cisza
Jeszcze trochę to i popołudnia będą mocno rowerowe.
Komentarze (2)
Również wolę minus pięć od okolic zera. Tak naprawdę zależy jeszcze od wiatru, przy wietrze i wysokiej wilgotności powietrza jeździ się słabo, ale te kilka kilometrów nie robi różnicy.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger