Ciach...i po korbce

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Kategoria > 0
A tak dzień sie fajnie zapowiadał. Spotkałem się z kumpelą, której nie widziałem dobre 3-4 lata (bo wyjechała do Londynu, gdzie właściwie mieszka, pracuje i korzysta z życia) a która była w moim byłym LO po papiery. Przyjechała ze swoim chłopakiem, Australijczykiem - Warrenem.
Fajnie się gadało, pośmialiśmy się. Zmieniła się, z drobniutkiej dziewczyny, stała się dojrzałą kobietą, instruktorką tańca i przyszłą projektantką wnętrz.

Po spotkaniu, pokręciłem po mieście i...na wrzesińskim deptaku stało się coś..nieprzewidzianego. pewnie efekt kolizji, który kiedyś tam zaliczyłem. Lewa korba była lekko zgięta, z sekcji zwłok zauważyć można osad, co oznacza ze stal sobie tam dogorywał.

No cóż. nowa korba, ściągacz i wezwałem "auto serwisowe" :D


Plus tego dnia to taki, że powoli kompletuję "warsztat rowerowy" :D

Komentarze (4)

Nieźle, nieźle. Oby to była ostatnia pęknięta korba w karierze.

alabastrovy 22:32 niedziela, 22 sierpnia 2010

Bobiko chyba masz racje że to po kolizji. Widać tam chyba fragment już pokrytego nalotem starości aluminium, widocznie to się czaiło już na okazje. Nie stałeś akurat na pedałach hmm mogła by się nie za ciekawie zakończyć taka przygoda, lądowanie po złamaniu korby a rura od ramy się pewno by przyczyniła do kilku zdrowych siniaków w pewnych okolicach ;) Zdrówka

keramp 06:08 sobota, 21 sierpnia 2010

@blau: widocznie za duże nakłady sił w nogach :x heheh :D

bobiko 00:14 piątek, 20 sierpnia 2010

Nie mogę pojąc jakim cudem tego dokonałeś heheheh

Blau 23:46 czwartek, 19 sierpnia 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa serwo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]