W końcu można było bez obaw ruszyć rowerem do pracy. Wprawdzie poranek był chłodnawy, stąd pierwsze km były nieco wolniejsze ale potem można było śmigać - pierwsza połowa była niemalże równa ś¶edniej 26km/h. Po pracy niestety było gorzej - nie wiem cyz to wina silnego wmordęwindu czy może nie dospanej nocy? W każdym razie miałem ostrego kryzysa ale na szczescie kupiłem batona i mogłem ruszyć dalej.
Spotkałem po drodze Uziela, zapieprzajacego na szosówce. I tak o to razem wrócilsmy do PWR.
Komentarze (6)
Wczesniej nie ma sensu, takie godziny sa podyktowane od góry - inna sprawa, to ne chce mi sie tak wstawać rano :P .
ale i tak rano lece ze srednią 25-27km/h, to i tak nie jest źle :P
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger