Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:704.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:59
Średnia prędkość:20.73 km/h
Suma podjazdów:2476 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:58.70 km i 2h 49m
Więcej statystyk

29/2014 KOTLINA KŁODZKA - dzień trzeci: BORÓWKOWA GÓRA

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(3)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Plany trzeciego dnia naszego pobytu w Kotlinie Kłodzkiej pokrzyżowała nam nieco niepewna pogoda oraz delikatnie zmęczenie materiału po Rychlebskich ścieżkach. Dlatego też zdecydowaliśmy się na asfaltowy wariant w stronę Lądka Zdroju przez Złoty Stok.

Wyruszamy nieco wcześniej - stąd pobudka po godzinie 6/7 i wczesne śniadanie. Od początku nadajemy ostre tempo po stosunkowo płaskim asfalcie, którego nie wytrzymuje Karol (narzekał na niedodziałanie nogi) i na wlocie w Złotym Stoku odłącza od nas, wracając na kwaterę.
Pod Kościołem p.w. Niepokolanego Poczęcia NPM w Złotych Stokach
Po opuszczeniu Złotego Stoku udajemy się w stronę Lądka Zdroju, który zaczyna się długim podjazdem i po długim czasie docieramy na Przełęcz Jaworową, gdzie robimy pamiątkowe fotki. Następnie cieplej się ubieramy, bo nie dość że temperatura spadła w porównaniu do dnia poprzedniego, to jeszcze zjazd w dół sprawi, że mogą nam zamarznąć palce ;). Na początku takiego zjazdu zaliczyłem mały fail; butelka wody, którą Wiktor włożył mi na bagażnik zaczęła się dymić (efekt starcia z bieżnikiem) i musiałem biedaczkę zostawić w koszu ;P. I to był długi zjazd w dół, choć drogi były dość dziurawe, istniało ryzyko utraty nie tylko powietrza w oponach ale też zębów.
Mgliste warunkiŚcigam się z P.Jurkiem ;)PostójPanorama
W samym Lądku Zdroju postanawiamy skorzystać z ciepłej herbatki i jedzenia, by nabrać sił przed wspinaczką na Borówkową Górę, na którą zamierzamy dostać się przez Lutynię. Nie było łatwo, wręcz trudniej niż w pierwszym czy drugim dniu, zwłaszcza ostatni pionowy podjazd na 200m w górę, który pokonaliśmy podprowadzając rowery.
Punkt Widokowy nad Biała Ladecka Rynek w Ladkach ZdrojuPierwszy postój w drodze na Borówkowa Mgla bardzo szybko przemieszczala Kapliczka Zrodelko
Na Borówkowej (900m npm) przebiega granica polsko czeska, a przywitały nas informacje o jednym z najwyższych szczycie Złotych Gór oraz wzmianka o historycznych spotkanaich opozycji. Ulokowano tam także wieżę widokową (z racji dużego zamglenia nie było sensu z niej korzystać) i można było skorzystać z baru czy ogniska, rozpalonego przez miejscowych *strażników*.
Jeszcze troche i bedziemy :)Trzeba zalaczyc swiatelka ;) bo za chwile zgubimy sie we mgle Jeszcze blizejI jest Jurek :)Wikyu tez daje rade ;)Junior przeMikołaj w trakcie podjazduPozdrawiam ekipe trail.pl z Borkowkoej ;)Junior odpowiadaPamiatkowe cytatyKielbaskiOdpoczynek reszty
Nie posiedzieliśmy długo i rozpoczęliśmy bardzo fajny zjazd niebieskim szlakiem w stronę Bili Vody - tutaj nie żałowałem tarczówek, choć były odcinki dość niebezpieczne, gdzie mogłoby się skończyć naprawdę źle.
Pozegnanie z CzechamiRaj dla rowerzystówPamiatkowe zdjecie w Bila VodaUpieprzony rowerek Wiktora
I tak oto żegnamy po raz kolejny czeską stronę, udając przez znaną nam okolicę w stronę kwatery. A dzień kończymy grillem wraz z orzechówką i malinówką.
Zasłużony grill
Trasa

28/2014 Kotlina kłodzka - dzień drugi: Rychlebské stezky

Czwartek, 1 maja 2014 · Komentarze(6)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Poprzedniego wieczoru zastanawialiśmy się nad planem drugiego dnia. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jak poczekamy do rana ale duże prawdopodobieństwo że pojedziemy w stronę znanego i polecanego kompleksu - RychlebskéStezky.

W nocy dołączył do nas Wikiyu, który przybył z Łodzi zaraz po pracy i w ten sposób było nas 7 w hotelu. Pozwoliliśmy sobie na póżniejszy start, tym razem w stronę czeskiej granicy. Ruszyliśmy przez Paczków długimi i dziurawymi asfaltówkami. Po przekroczeniu granicy mamy do czynienia z zupełnie innym asfaltem, który nadaje się idealnie na szosę (poza wyjątkami, choćby w Bernatricach, gdzie trwa całkowita wymiana nawierzchni głównej drogi w mieście.
Tam byliśmy ;)Lecimy!BS zawsze z nami ;)Uprawa tytoniu bądź chmieluPierwszy raz rowerem!
Mijamy rudego kolarza, który nie reaguje na nasze pozdrowienia, za to jesteśmy świadkami przejazdu zabytkowych aut I motocykli, których właściciele nie mają problemu z pozdrowieniami - mega wielki pozytyw. Gładziutka szosa sprawiła, ze podkręciliśmy prędkość I nie zauważyliśmy, że trzeba zmienić kierunek jazdy i typ nawierzchni w okolicach Vidnawy.
Po stronie czeskiej i od razu inny asfaltAsfalt marzeńCzeskie poleCoraz bliżej celuCerny PotokRowerowy camp
Na przemian jedziemy wzdłuż Černý(ego) potoku aż trafiamy do lasu, w którym delikatnie się gubimy. Tutaj mój bład polegał na zaufaniu do UMP PC, który owszem pokazywał drogi w Czechach ale niestety nie zawierał leśnych dróżek. Na obronę dodam, że nie byliśmy jedynymi, którzy zgubili się w tym lesie, bo spotkaliśmy Czeszki, błądzące po dróżkach. :]
gdzieś tam w lesie
Po krótkich dyskusjach w końcu zdecydowaliśmy się na kierunek jazdy, trafiając nad Plavny Potok a następnie udajemy się w stronę Cernej Vody, gdzie znajduje się cel dzisiejszej wycieczki - centrum rowerowe Rychlebskich Ścieżek.
leśne dróżkiPlavny PotokPolują na mnieZdjęcie profiloweczeski WychodekTo musi być tam!No to jedziemy!
Na miejscu okazuje się że jest sporo ludzi (w koncu święto) i mnóstwo znakomitych sprzętów, głównie fulle ale XC także trafiały się. Ogarniamy trasy, wybieramy zieloną trasę, a pan Jurek zostaje na miejscu. No to zaczynamy jazdę. Mając na sobie strój bikestats byłem rozpoznawalny i miałem okazję chwilę porozmawiać z Izką z W-wy, która konsekwentnie pięła się w górę na swoim fullu.

Wtedy nie wiedziałem z czym mam do czynienia ale im dalej od centrum, tym poziom był coraz trudniejszy. Starałem się być ostrożnym, nie przeszkadzać innym, a przede wszystkim wrócić w jednym kawałku. Niemniej, następnym razem postaram nieco szybciej pokonać trasę. Spotykam Wiktora i wspólnie jedziemy zieloną trasą, zaś reszta obrała kierunek SuperFlow - odważni.
Wikyu obczaja mapęW centrum rowerowym działa warsztatOt taka kładkaWidoki cudownePrzeszkód nie brakowałoPanoramaOt takie tam przeszkodyA teraz ostry zjazd w dółZasłużony odopoczynek dla bike'ow :)
W podobnym czasie dojeżdzamy do centrum i robimy odpoczynek - w końcu zasłużone piwko na miejscu. Widok granatowych chmur sprawił, że podnieśliśmy nasze tyłki, ubieramy się w pokrowce zapierdalając w stronię Javornika. Wprawdzie opady deszczu nas dopadły, ale na szczęście były to zaledwie umiarkowane i przelotne opady. W samym Javorniku skręciliśmy do centrum, pod sam zamek Jansky Vrch, pod którym zbierała się miejscowa ludność w ramach lokalnej zabawy.
Delikatnie sie psuje pogodaCzeska drogaJansky VrchWidok z zamku
Opuszczając Javornik, byliśmy raptem kilkanaście kilometrów od naszej kwatery - wzdłuż granicy trafiliśmy do Bile Vody oraz do Złotego Stoku, a potem przez Błotnicę i Topolę zjechaliśmy do celu.
Wracamy!Tam za miedzą jest PolskaZjazd do Złotego StokuSklepik w Topoli
Świetny wypad, nawet wróciłem w jednym kawałku :P Wiktor śmiał się, ze byłem pierwszym, który pokonał trasę Rychlebskich jadąc 29erem z bagażnikiem :D.

Trasa
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="http://www.strava.com/activities/137741199/embed/5e5443d89bffa7c30f5ba68a188bebf0f00bdf07">