28/2014 Kotlina kłodzka - dzień drugi: Rychlebské stezky
Poprzedniego wieczoru zastanawialiśmy się nad planem drugiego dnia. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jak poczekamy do rana ale duże prawdopodobieństwo że pojedziemy w stronę znanego i polecanego kompleksu - RychlebskéStezky.
W nocy dołączył do nas Wikiyu, który przybył z Łodzi zaraz po pracy i w ten sposób było nas 7 w hotelu. Pozwoliliśmy sobie na póżniejszy start, tym razem w stronę czeskiej granicy. Ruszyliśmy przez Paczków długimi i dziurawymi asfaltówkami. Po przekroczeniu granicy mamy do czynienia z zupełnie innym asfaltem, który nadaje się idealnie na szosę (poza wyjątkami, choćby w Bernatricach, gdzie trwa całkowita wymiana nawierzchni głównej drogi w mieście.
Mijamy rudego kolarza, który nie reaguje na nasze pozdrowienia, za to jesteśmy świadkami przejazdu zabytkowych aut I motocykli, których właściciele nie mają problemu z pozdrowieniami - mega wielki pozytyw. Gładziutka szosa sprawiła, ze podkręciliśmy prędkość I nie zauważyliśmy, że trzeba zmienić kierunek jazdy i typ nawierzchni w okolicach Vidnawy.
Na przemian jedziemy wzdłuż Černý(ego) potoku aż trafiamy do lasu, w którym delikatnie się gubimy. Tutaj mój bład polegał na zaufaniu do UMP PC, który owszem pokazywał drogi w Czechach ale niestety nie zawierał leśnych dróżek. Na obronę dodam, że nie byliśmy jedynymi, którzy zgubili się w tym lesie, bo spotkaliśmy Czeszki, błądzące po dróżkach. :]
Po krótkich dyskusjach w końcu zdecydowaliśmy się na kierunek jazdy, trafiając nad Plavny Potok a następnie udajemy się w stronę Cernej Vody, gdzie znajduje się cel dzisiejszej wycieczki - centrum rowerowe Rychlebskich Ścieżek.
Na miejscu okazuje się że jest sporo ludzi (w koncu święto) i mnóstwo znakomitych sprzętów, głównie fulle ale XC także trafiały się. Ogarniamy trasy, wybieramy zieloną trasę, a pan Jurek zostaje na miejscu. No to zaczynamy jazdę. Mając na sobie strój bikestats byłem rozpoznawalny i miałem okazję chwilę porozmawiać z Izką z W-wy, która konsekwentnie pięła się w górę na swoim fullu.
Wtedy nie wiedziałem z czym mam do czynienia ale im dalej od centrum, tym poziom był coraz trudniejszy. Starałem się być ostrożnym, nie przeszkadzać innym, a przede wszystkim wrócić w jednym kawałku. Niemniej, następnym razem postaram nieco szybciej pokonać trasę. Spotykam Wiktora i wspólnie jedziemy zieloną trasą, zaś reszta obrała kierunek SuperFlow - odważni.
W podobnym czasie dojeżdzamy do centrum i robimy odpoczynek - w końcu zasłużone piwko na miejscu. Widok granatowych chmur sprawił, że podnieśliśmy nasze tyłki, ubieramy się w pokrowce zapierdalając w stronię Javornika. Wprawdzie opady deszczu nas dopadły, ale na szczęście były to zaledwie umiarkowane i przelotne opady. W samym Javorniku skręciliśmy do centrum, pod sam zamek Jansky Vrch, pod którym zbierała się miejscowa ludność w ramach lokalnej zabawy.
Opuszczając Javornik, byliśmy raptem kilkanaście kilometrów od naszej kwatery - wzdłuż granicy trafiliśmy do Bile Vody oraz do Złotego Stoku, a potem przez Błotnicę i Topolę zjechaliśmy do celu.
Świetny wypad, nawet wróciłem w jednym kawałku :P Wiktor śmiał się, ze byłem pierwszym, który pokonał trasę Rychlebskich jadąc 29erem z bagażnikiem :D.
Trasa