Dla odmiany do pracy pojechałem szosą z nadzieją, ze poranna słoneczna pogoda utrzyma sie do późnego popołudnia. Niestety w ciągu dnia przepadywało ale ostatecznie dalo sie pojeżdzić... właściwie tylko w jedną stronę, bo #wmordewind niesamowity - oby mnie nie przewiało. ps.: w temacie kamerki xiaoyi - niestety koszmar trwa ale bede dalej walczył.
Powró do polskiej rzeczywistości po tygodniowym urlopie w ciepłych krajach. Niestety nie będzie rowerowej relacji bo to też był odpoczynek od dwóch kółek - paradoksalnie zabrakło jednego dnia ale i pewne kwestie natury prawnej mnie niemile zaskoczyły. W każdym bądz razie .... zderzenie z polskimi warunkami bardzo bolesne ;-)
W niedzielny poranek wstałem i stwierdziłem ze wyskoczę na jakś szybką rundkę po okolicy Wrześni i Środy. Planowałem stówkę ale miałem mocno okrojony czas, zatem nie bedzie za dużo zdjęć. Najpierw udałem się w nadwarciańskie rewiry: Czeszewo, Orzechowo, Piećzkowo, Krzykosy, Solec gdzie za Sulęcinkiem odbiłem na Środę Wlkp. W Środzie Wlkp zatrzymałem się na dłużej, by zgodnie z obietnicą sprawdzić nową ścieżkę rowerowo-piewszą nad jeziorem Średzkim o długości 8-9km. I jestem pod wrażeniem tego, co tam się stało, w jakim kierunku rozwinęli jedno z najciekawszych miejsc rekreacyjnych w tej części Wielkopolski. Po prostu WOW.
Znalazłem chwile czasu na rowerową rozkrętkę po okolicy ale nie było tak ciepło jak w minioną sobotę, ze o niedzieli nie wspomnę - wtedy byłem w Warszawie na konferencji i tuż po powrocie we wtorek pogoda postanoiła pokazać środkowy palec. Zresztą, nie miałem głowy ani ochot na rowering. Czas przeprosić sie z starą kamerką sportową - xiaoyi zdane na łaskę serwisu.
Ostatni marcowy dzień zapowiadał się ciepły i słoneczny a plany były spore. Przed pracą szybka runda przez pyszczyńskie szuwary, by po pracy zrobić porządną terenową rundkę - przy okazji przetestować nowy kask. Jednak gdy wychodziłem z pracy zauważyłem coś, co sprawiło ze dzień szybko się zakończył. Tak zupełnie bez powodu ekran sportowej kamerki samoczynnie pękł - słabo....
no nic.. szybki research i wiem, ze nie bedzie to łatwa przeprawa. a przecież żadnego mechanicznego / fizycznego kontaktu nie było. A że kasa na ulicy nie leży, postanowiłem powalczyć o wymianę na nowy egzemplarz. Na upartego kamerka działać będzie z poziomu aplikacji mobilnej ale do cholery ;-) nie bede co chwile wyciągał smartfona zeby zmieniać ustawienia.
Wtorek zapowiadał się niezwykle wiosenny, więc zamiast na siłownię to wziąłem rower z zamiarem zabaw w terenie po pracy. Do zabawy zaprosiłem też kamerkę ;-)
Naturalnym wyborem był kierunek Wierzbiczany a dokładnie pętla Micora, która zaskoczyła mnie negatywnie ze wględu na zmiany, jakie zaszły od zeszłego roku. Najpierw było jezioro w Jankowie Dolnym Dalej śmignąłem w stronę znanej już wszystkim skarpy nad Wierzbicznami, potem przez Wymysłowo Dolne i Kujawki trafiłem na drugą stronę jeziora. Początkowo byłem happy, niezrazony przeszkodami błotnymi natrafiłem na ...czynniki ludzkie. Ktoś wykupił spory fragment działki nad jeziorem i podstawił drewniany płot blisko brzegu jeziora. Ok, ktoś kupił działkę - jego sprawa - ale mam wątpliwości odnośnie odległości między siatką a brzegiem jeziora. No cóż, trzeba bedzie gdzieś indziej znaleźć ciekawsze single. Trochę pomęczyłem się w terenie, brakowało oddechu ale co się ubawiłem to moje. I nagrane mam to na kamerce ale nie wiem kiedy to zmontuję ;-) czy kiedykolwiek to opublikuję :P
Na wylocie z Lubochnii podszedł do mnie piesek i koniecznie chcial abym pogłaskał ;-)
Dalej przez Wolę Skorzęcką miałem piękny widok na okolice Gniezna.
Tak na marginesie, gdy trafiłem na gnieźnieńskie Łazienki, dostrzegłem budowę Wakeparku (na zaawansowanym poziomie bo maszty wstają z kolan) - wygląda na to, że ktos próbuje "ożywić" jezioro pod kątem rekreacji.
Poniedziałek zacząłem ciut wcześniej i z racji dobrej pogody w weekend postanowiłem skorzystać z terenowego wariantu przed pracą. Pomimo wyraźnie lżejszej warsty na sobie wciąz było mi za gorąco ale trzeba przeczekać okres wczesnej wiosny. Po pracy niewiele czasu na jeżdżenie było, więc na szybko po mieście i do mieszkania - przy okazji uchwyciłem ciekawy napis: No właśnie.. kiedy? ;-) co ciekawe, po Wenecji biegał prezydent Gniezna (albo ktoś podobny) i zastanawiam się czy widział ów napis ? ;-)
Zmiana czasu ma plusy i minusy. Minus taki, ze krótko spałem - oj za krótko - a plus taki, ze można sobie dłużej pojeżdzić. No ale nei dziś z racji zaplanowanego popołudnia. So.. lets Go.
Dla odmiany trasa zamiast przez cholernie dziurawy odcinek za Witkowem, wybrałem dłuższy ale ciekawszy widowiskowo wariant Witkowo - Sokołowo - Gaj. Póki co, o niebo lepszy asfalt. ps.: w Gaju spotkałem prawdopodobnie Karola, który odpoczywał na przystanku - wybacz mi, nie zatrzymałem sie przywitać z Tobą ale spieszyłem się na spóźniony już obiad.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger