20 / 2014 Unia z Warszawiakami / pożegnanie z Kellysem

Sobota, 5 kwietnia 2014 · Komentarze(3)
Kategoria > 50
Uczestnicy
Sobotni poranek nie zachęcał do kręcenia kolejnych kilometrów ale nie mogłem odmówić sobie przyjemności oprowadzenia po mojej okolicy Gości z Warszawy, którzy przyjechali po mojego trekkinga. Lavinka i Meteor Tommicznie chcieli poznać choć część wrzesińskiego grajdołka oraz zdobyć kesza, znajdującego się w Unii - stąd dzisiejszy tytuł. Współtowarzyszył nam także Uziel.

Tuż przed 13 otrzymałem telefon, że wspomniana dwójka dokonała desantu na wrzesińskim dworcu i dałem sygnał mojemu ojcu, by podjechał pod dworzec z zapakowanym trekkingiem. Wcześniej Września była zablokowana z racji odbywającego się pogrzebu śp. pani poseł Krystyny Pośledniej (przybył m.in. premier Tusk, marszałkini Kopacz i inni przedstawicie ze świata politycznego).

Po przekazaniu roweru Tommiemu, nastąpiła część adaptacji ustawień pod swoje 4 literki, co nie było łatwe i zajęło 30 min. W międzyczasie okazało się, ze zamierzają wracać na kołach do Warszawy, przynajmniej Tommi. W dodatku pierwszy przystanek na nocleg upatrzyli w lesie k.Kazimierza Biskupiego.

Gdy pokazywaliśmy wrzesińską Farę, byliśmy świadkami przejazdu motocyklistów, głównie zrzeszonych w Born To Ride, z amerykańskim kolosem Kenworth W900L na czele - widowisko było zapewnione. Nastepnie udaliśmy się do parku Hrabiny, a następnie w stronę Gozdowa, gdzie była przerwa na śniadanie nr 3 Gości - mieli okazję odpocząć przy murowanym kościółku, który też sfotografowali. Następnie zajrzeliśmy pod pałac w Młodziejewicach i parę kilometrów później znaleźliśmy się w Unii. Oczywiście, nastąpiła eksploracja ruin pałacu, goście także wpisali się do logbooka skrzynki oraz pokazali własny hotel geokretów - exp +1000, nie ma co?
Amerykanski Kolos na czeleNiezla zadymaLavinka na pierwszym planieMeteor nad A2Pięknie zaladowany kellysPalac w UniiEksploracja wnętrza
Przez cały czas towarzyszył nam zimny wmordewind, skutecznie utrudniający jazdę nam, a co dopiero mieli powiedzieć Lavinka i Meteor. Odprowadziliśmy ich do granicy Strzałkowa i Słupcy. I licząc na silny wiatr w plecy pośpiesznie udaliśmy się w stronę Wrześni.
Ktoś mial fantazje ;)

Komentarze (3)

Ten traktor ze słomy jest zajebisty :) Takiego samego kellysa sam ujeżdżam, skromna porządna maszyna :) 
Trafiłem na Twego bloga przypadkowo ale będę zaglądał częściej - podobają mi się Twoje relacje i fotki. Kadry wybierasz zacne :)

rmk 19:48 wtorek, 8 kwietnia 2014

Pierwszego dnia zmęczyłam się najbardziej. Raz że tempo trzeba było ustawiać do czwórki rowerzystów, dwa że wiatr dał mi nieźle w kość. Następnego dnia przejechaliśmy większy dystans, a nie byłam tak zmęczona. Dopiero trzeciego się zarżnęłam, bo mi się nie chciało podjeżdżać pociągiem z przesiadką i skończyło się na >140km. Dzięki wyprawie do Wrześni, a raczej z Wrześni do Żyrardowa - pobiłam swój rekord dzienny! :)

lavinka 10:08 wtorek, 8 kwietnia 2014

No to mała korekta odnośnie tytułu, bo sprawa jest nieco bardziej skomplikowana ;-) O ile lavinka faktycznie jest Warszawianką z dziada pradziada (co jest obecnie dosyć rzadko spotykane), tyle że mieszka w Żyrardowie, to ja jestem Żyrardowiakiem z dziada pradziada... znaczy wszyscy zasadniczo z Żyrardowa i okolicznych wsi. No, jeden pradziadek był warsiaskim robotnikiem, ale w czasie I wojny prababcia uciekła z małą babcią na wieś do rodziny, bo w Wwie było wtedy głodno i chłodno.

Plany musieliśmy nieco zredukować do minimum z powodu tego wmordewindu, ale o tym będzie u nas na bikestatsie :-)

A tak patrząc na Twoje zdjęcie z wnętrz pałacu, spróbowałem sobie wyobrazić jak by wyglądał pałac gdyby architekt nie zaprojektował konstrukcji z linii prostych, tylko z takich właśnie krzywych... i zakręciło mi się w głowie ;-) ale efekt mógłby być dosyć ciekawy. A takie coś w XIX wieku mogłoby przynieść architektowi słae jak jakiemu Gaudiemu na ten przykład.

meteor2017 07:34 wtorek, 8 kwietnia 2014
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zegar

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]