Do pracy - dla odmiany - pojechałem bocznymi drogami, o których przypomniałem sobie wniedzielnym wypadzie. Praktycznie był błogi spokój. No moze poza debilem we Wrześni, który najpierw zatrąbił a potem ze wskazaniem palca kazał spierdalać na chodnik. Dobre, dobre ale podziękowałem mu kultowym już gestem Kozakiewicza z środkowym palcem. W międzyczasie zauważyłem zwiększoną aktywność na polach - to czas wielkich żniw.
Po pracy pojechałem prosto do domu z ciut zmodyfikowaną trasą w stronę Czerniejewa - przez Gębarzewo i Nidom. Po drodze problemy techniczne, coraz bardziej wkurza mnie napęd i chyba jeszcze w tym miesiącu przed urlopem zabiorę się za jego wymianę. Wieczorem jeszcze raz na rower wyskoczyłem i to w towarzystwie mojej Asi. Trochę po Wrześni pokręciliśmy i wrócilismy do domu.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger