171/2017 Konińskie Rubieże - Licheń / Puszcza Bieniszewska
Zastanawialem sie, gdzie w wolny piękny poniedziałek udać się na dłuższą szosowa wyrype. Było kilka opcji ale ostatecznie wybrałem wschodnie rejony i je nazwałem Konińskimi Rubieżami, w których dawno nie byłem a wypadałoby odświeżyć pamięć. Jedynymi rzeczami , co mogło stać na przeszkodzie to wiatr i... ubiór (dylemat z sobotniej seteczki) ale z tym sobie poradziłem, zabierajac ze sobą torbę podsiodłową Topeaka. A do niej zapakowałem: kurtka, bluza, nogawki, jedzenie etc.
Wyruszyłem dużo później niż planowałem (chwilowe prace przy szosie etc) ale jak już ruszyłem, to zatrzymałem się dopiero za Trzemesznem a potem w okolicach Kleczewa.
Standardowo króciutki postój na dawnej granicy prusko-carskiej w Anastazewie.
Nieczynne wyrobiska w okolicy Kleczewa są zalewane wodą.
i w przybliżeniu:
Dłuższy postój zrobiłem na stacji nieopodal Ślesina (kawa FTW!)
Jak już byłem w Ślesinie, to nie sposób było zatrzymać się przy ośrodku wypoczynkowym.
Do dzisiejszego celu wycieczki dzieliło raptem kilka kilometrów ale i tak z daleka było widać oczojebne złote kopuły bazyliki, potocznie zwanej licheńskim koloseum.
Była okazja do chwilowej zadumy nad kilkoma ważkimi sprawami ale też podziwanie ile to kasy utopiono.
I na koniec:
Po drodze spojrząłem na Golgotę:
Pytanie czy owa tzw. ustawa dezubekizacyjna obejmie i te napisy przy Golgocie:
Niby na terenie Sanktuarium rowerem jezdzić nei mozna ale widocznie pewna grupa trzymająca władzę może to robić:
Dobra. Koniec dobrego, trzeba obrać kierunke domu i szczerze powiedziawszy, byłem w czarnej dupie. I wiedziałem już wtedy, że wrócę nieprędzej jak koło 20. Wszak nie musiałem śpieszyć ale... wiecie ;-) po ciemku to nie lubie jezdzić. Powrót przebiegał przez Goclawice i Puszczę Bieniszewską ale zanim dojechałem do Gocławic, miałem do pokonania ... 3kilometrowy szutrowy odcinek, co stanowiło nielada wyzwanie dla szosy.. Dla takich widoków warto było.
W Koninie godzina szczytu była imponująca
I tradycyjnie nie mogło zabraknąć zdjęcia z gocławickim titanicem
Gdy uporałem się z ruchliwym odcinkiem DW264, przecinającym Puszczę Bieniszewską, reszta trasy przebiegła bardzo spokojnie.
Coraz ciemniej i chłodniej
Tak właśnie ... spędziłem poniedziałkowy dzień wolny ;-)