193/2017 Udało się! Należę do klubu "10 000+ km" ;-)
Środa, 15 listopada 2017
· Komentarze(9)
Kategoria > 0
Uwielbiam poranną jazdę rowerem przed pracą, zwłaszcza w promieniach wychodącego zza horyzontu słońca - bezcenne chwile. Dziś było ciut cieplej, niż wczoraj, nie było wmordewindu, stąd zaryzykowałem z jazdą bez wiatrówki, którą schowałem do plecaka.
Po wczorajszej jezdzie pozostała obawa przed oblodzeniem i możliwymi poślizgami (zwłaszcza w okolicy Małej Wełny) ale na szczeście była tylko mokra nawierzchnia (czyżby w nocy padało ?). Mając odrobinę więcej czasu w Jankówku zjechałem z drogi (a jakże) i udałem sięw stronę Jankowa Dln wzdłuż DK5 (a nawet pod tą drogą).
Chmury były zjawiskowe i aż żal, że w mojej kamerce akumulator był na wyczerpaniu.
Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba... I w tym momencie uświadomiłem sobie, że muszę sprężyć się do pracy.
-----
Po tylu sezonach jazdy rowerem, w końcu przekroczyłem magiczną graniczę 10 000km w jednym sezonie!
Cel na ten rok został zrealizowany i z czystym sumieniem mogę zacząć chodzić na tabatę (w ramach okołorozwojowych ćwiczeń) ale ...
Nie oznacza ze zrezygnuję całkowicie z kręcenia, z prawie-codziennego-dojazdu do pracy rowerem.
Never.
Kończąć, chcę podziękować mojej Asi za wsparcie i wyrozumiałość, wąskim gronie przyjaciół za niepodcinanie skrzydeł i również wyrozumiałość oraz rowerowym wiariatom za motywację, za wsparcie merytoryczne i techniczne (zwłaszcza gdy ma się 2 lewe ręce do technicznych aspektów).
U
Teraz, jeśli się da to ... chcę dokręcic do 10240+ km, to będze pełna informatyczna liczba 10k km ;-).
Po wczorajszej jezdzie pozostała obawa przed oblodzeniem i możliwymi poślizgami (zwłaszcza w okolicy Małej Wełny) ale na szczeście była tylko mokra nawierzchnia (czyżby w nocy padało ?). Mając odrobinę więcej czasu w Jankówku zjechałem z drogi (a jakże) i udałem sięw stronę Jankowa Dln wzdłuż DK5 (a nawet pod tą drogą).
Chmury były zjawiskowe i aż żal, że w mojej kamerce akumulator był na wyczerpaniu.
Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba... I w tym momencie uświadomiłem sobie, że muszę sprężyć się do pracy.
-----
Po tylu sezonach jazdy rowerem, w końcu przekroczyłem magiczną graniczę 10 000km w jednym sezonie!
Cel na ten rok został zrealizowany i z czystym sumieniem mogę zacząć chodzić na tabatę (w ramach okołorozwojowych ćwiczeń) ale ...
Nie oznacza ze zrezygnuję całkowicie z kręcenia, z prawie-codziennego-dojazdu do pracy rowerem.
Never.
Kończąć, chcę podziękować mojej Asi za wsparcie i wyrozumiałość, wąskim gronie przyjaciół za niepodcinanie skrzydeł i również wyrozumiałość oraz rowerowym wiariatom za motywację, za wsparcie merytoryczne i techniczne (zwłaszcza gdy ma się 2 lewe ręce do technicznych aspektów).
U
Teraz, jeśli się da to ... chcę dokręcic do 10240+ km, to będze pełna informatyczna liczba 10k km ;-).