60/2013 | Mistrzostwa Polski MTB - Żerków 2013
O Mistrzostwach Polski w MTB wspominał kilka tygodni temu Micor i już wtedy wstępnie potwierdziłem chęć wyjazdu, zwłaszcza że taka impreza z najwyższej półki była w zasięgu mojej ręki. Poranek nie należał do przyjemnych, bowiem odczuwałem skutki poprzedniego wyjazdu, ale krótka rozgrzewka i dobre śniadanko dobudziły mnie do 80%.
W oczekiwaniu na smsy od chłopaków z Gniezna, podskoczyłem do brata, który wrócił z wakacji i potrzebował pomocy przy swoich rowerach. Otrzymałem smsa od Marcina, że są blisko, zatem podkręciłem tempo i tuż pod Wrześnią przywitałem niczym gospodarz. Po krótkiej rozmowie udaliśmy się DK15 do Miłosławia, gdzie najpierw okupowaliśmy Dino, a potem z bramy podziwialiśmy Fortunkę - cieszy się dobrym uznaniem zarówno u nas jak i w pozostałych regionach kraju.
Następnie zaliczyliśmy park w Miłosławiu, zamek myśliwski “Darzbór” i wzdłuż stawków wróciliśmy na drogę w kierunku Czeszewa. Warta wyraźnie opada ale jak mówił pan przewoźnik prywatnego promu, nadal jest wysoka.
- Wróci pan tutaj? - odezwał się inny biker
- A co ja tam będę robił? - zripostował promowy”
Przez Czeszewski Las a następnie Lutynię i Bieździadów udajemy się do Żerkowa, gdzie z daleka było widać charakterystyczną wieżę telewizyjną, a u jej podnóża wyznaczono tor zawodów. Ilekroć tam byłem, to zawsze widziałem polanę, teraz zmieniła się nie do poznania, wykorzystano walory Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej i być może Żerków na stałe zagości w programach mistrzostw i eliminacji MTB.
Bikerzy z Gniezna zauważają szalonych Poznaniaków czyli JPBike i Drogbasa, którzy od rana są na rowerach. Z daleka zauważyłem Radka Lonkę, zaś chłopacy jadą na polankę pod górę - ja im urywam i jadę na spokojnie od tyłu. A co będę się szarpał moim trekkingiem ;-).
I tak w sumie do końca samych zawodów obserwowaliśmy niesamowite zmagania zarówno wśród Pań jak i Panów, będących polską elitą w kolarstwie górskim. Nie mogło zabraknąć Mikadarka, który pojawił się z synem.
Jestem pod wrażeniem każdej zawodniczki, która startowała w tych zawodach, bowiem doskonale było widać jak wiele potu, krwi (dosłownie) i serca włożyły w rywalizację. Pierwsza Trójka była piekielnie mocna, zwłaszcza Maja Włoszczowska, która nie dość, że jeszcze w zeszłym roku walczyła z kontuzją, to jeszcze z trzeciego czy czwartego miejsca przesunęła się na prowadzenie już podczas drugiego przejazdu. Propsy i szacun dla pań, naprawdę!
Ale prawdziwe emocje były przed nami, bowiem ruszyła elita facetów z Markiem Konwą na czele. Ten na samym początku wyrywa do przodu, zostawiając kilkusekundową przewagę, rosnącą z każdym okrążeniem - ostatecznie na oko było ponad 3 minuty luzu. Nie dość, że wyrwał, to jeszcze miał czas na wygłupy. Przepraszam, Konwa nie jechał, on wręcz latał na szalonym Drwalu, gdzie każdy z głową na karku za cholerę by nie zjechał!
Po zawodach, odprowadzamy Poznań do Chrzanu i wracamy do Żerkowa po ostatni dziś prowiant. Tradycyjnie postój na punkcie widokowym i szybki zjazd do Śmiełowa ale niestety rekordu nie było z uwagi na wiejący w mordkę wiatr. Dalej tradycyjny przejazd Tour de Pyzdry i Wartostradą do samej Kolonii Pietrzyków, by w Gozdowie pożegnać się z Gośćmi z Gniezna.
Zdecydowanie udana niedziela. Dzięki za spotkanie, bo jakby nie patrzeć, taki mini terenowy zlocik BS sie zrobił ;-).
Resztę zdjęć z MP w Kolarstwie Górskim znajdziecie na flickr :)
ps: Wybaczcie, że dopiero teraz publikuje ale jakoś tak sie stało, ze nei mam zbytnio czasu w tym tygodniu.