Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1223.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:50:06
Średnia prędkość:24.42 km/h
Maksymalna prędkość:61.50 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:87.38 km i 3h 34m
Więcej statystyk

27/2013 | Kolejne nadwarciańskie rewiry na zakończenie długiej majówki

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 100
Dzisiejsza niedziela była ostatnim dniem długiej majówki, dlatego miała być dniem odpoczynku przed powrotem do pracy. Nie wytrzymałem i po ciepłym obiedzie, postanowiłem zrobić mały rekonesans po okolicach, w których dawno nie byłem - ze 2 lata temu, z kkkrajek18.

Oczywiśćie napisałem do niego, niestety miał inne plany. Cóż, bywa. Zatem trasa zaplanowana, obiad zjedzony, napoje wyszykowane. Zdążyłem wyprawić rowery moich rodziców, którzy też mieli w planach rowerkowanie po niedalekiej okolicy - wszak piękne popołudnie było.

Początkowo jechało się ciężko, bo pod wiatr i do tego odczuwałem ból mięśni po wczorajszej wycieczce, który zmiejszał się wraz z kolejnymi kilometrami.

Ot Garbus wita w Garbach ;-)
W Solcu





Dłuższy postój zrobiłem nad Wartą w Solcu, popatrzyłem na agroturystykę, na most kolejowy i na ludzi, którzy spędzali wolny czas na świeżym powietrzu. Pomogłem zrobić zdjęcia parce (swoją drogą ładna dziewczyna) - sesja przy takiej pogodzie mogła wyjść :)

Dalej, zupełnie na lajcie postanowiłem pojechać do Nowego Miasta nad Wartą, najpierw na zamknięty most dla ruchu aut, by przyjrzeć się pracy robotników a następnie na polanę nadwarciańską, gdzie budują przystań dla łódek, jachtów itp.

Stary most nad Wartą
Robią a właściwie psują.


Do Hermanowa było rzut beretem i także postanowiłem zwiedzić i w sumie nie byłem zaskoczony ilością koni mechanicznych oraz nożnych. Z roku na rok Folwark robi się coraz popularniejszy - i bardzo dobrze, bo ma swój klimat (dla portfela też :P).





Dla odmiany Agroturystyka na Lutynii chyba nie cieszy się dużą popularnością. Wprawdzie nie wjeżdżałem tam ale po samym wyglądzie można wysnuć odpowiednie wnioski. Za to droga z Dębna do Lgowa była pełna niedzielnych rowerzystów - Good.

Do Żerkowa dojeżdżam od strony Bieździadowa (od dawna jest to mój ulubiony i chyba najłagodniejszy podjazd do tego miasta) i zatrzymuję się na kolejne małe zakupy - woda mineralna + banan. I tutaj miałem przyjemność poznać Kamila i jego Krossa Level B3 (29") - chwila pogawędki i okazało się, że zna Mikadarek'a. Następnie podjechałem pod wieżę telewizyjną i z niej zjechałem - ostrożnie, bo życie mi miłe :P Za to wyszalałem na prostej z punktu widokowego do Śmiełowa, jadąc z prędkością 61.5 km/h! Frajdy nigdy nie za wiele ;-)



Gotów?
Uff.
Tam byłem o!


Spojrzałem na pałac w Śmiełowie - pełno ludzi - i szybka decyzja, ze jadę na Pyzdry przez Rudę Komorską. Nie wiem, czy miałem przyjemność jechać nowiutką drogą ale jechało się rewelacyjnie i szybko aż do drogi Pyzdry - Kalisz. A na moście w Pyzdrach poweekendowy zator drogowy - czegoś takiego nie widziałem w tym mieście. Z jednej strony koniec weekendu z drugiej zamknięty most w Nowym Mieście nad Wartą sprawiło, ze ruch na trasie Pyzdry - Września jest straszny.


Dalej pognałem wzdłuż Wartostrady do Samarzewa - piękne panoramy nadwarciańskie. Stojąc za Ratajami pozwoliłem sobie załączyć najnowszy album Armina van Buurena na Spotify - Intense. I tak do samej Wrześni, do samego rynku, gdzie spotkałem kumpelę na jej zmechanizowanym czarnym rumaku. :)



Tyle jej było ;-)

To tyle, jeśli chodzi o długi weekend majowy. Do zobaczenia za rok!

Trasa:

26/2013 | Znów ten Kórnik i Poznań

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 100
Uczestnicy
Znów odwiedziłem Kórnik ale do Poznania trafiłem zupełnie inną i ciekawsza trasą. a to za sprawą @anks. Kilka dni temu zaproponowała wspólny wypad rowerowy - dopiero raczkuje na dłuższych dystansach.

Do końca nie wiedziałem czy spotkanie dojdzie do skutku - lekki katarek, a do tego czyszczenie roweru, zwłaszcza łańcucha (:P) po wczorajszym mokrym rajdzie. Na szczęście zdążyłem ogarnąć kilka spraw rodzinnych oraz rower, więc wystarczyło się ubrać i przyrządzić lekki prowiant na drogę.

Jako miejsce spotkania wybraliśmy Kórnik, do którego docieramy w podobnym czasie. Po przerwie obiadowej ruszyliśmy dalej, w kierunku Poznania i były to tereny mi obce, wiec z przyjemnością podążałem za nią. W ten sposób skorzystaliśmy z kładki nad S11 (zwaną trasą katowicką) w Borówcu.


Nad jeziorem Kórnickim
2 Kellysy
Jak zwykle bawię się telefonem :P



I na szage przez leśne odcinki, które miejscami były ciężkie do ogarnięcia :|. Wiecie, sypki piach, rozjedzone drogi leśne czy wieeelkie wodne bagienka, jak to w lesie bywa.

A to właśnie Anks :)


Moje największe zdziwienie to... Wieża a w nim House Club - Wujek G mówi ze jest to plejs klubu motocyklowego. Oryginalna miejscówka, czyż nie? :)

Z Anks pożegnałem się nieopodal Malty, gdyż późno się zrobiło i trzeba było wracać do domu. Tylko jaką drogą? Niedawno jechałem przez Zalasewo / Gułtowy / Giecz, to dla odmiany wybrałem sobie trasę wzdłuż Cybiny, przez Promno, Pobiedziska i Czerniejewo.

Nad stawami w Antoninku
Postój w Czerniejewie

Prawdziwy wiosenny dzień! I dzieki Anks za wycieczkę:)

Trasa

25/2013 | Deszczowy Rodzinny Rajd Rowerowy we Wrześni

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0

Sezon na jazdę rowerem w deszczu uważam za otwarty! Stało się to dziś, w ramach XVI Rodzinnego Rajdu Rowerowego we Wrześni.

Plany miałem inne, bo wyjazdowe ale pogoda w tym roku nie dopisała, więc udział był czymś oczywistym. Tym bardziej, że obiecałem pomóc kumplowi przy ognisku, który organizował dla swojego stowarzyszenia.

Przy okazji miałem okazję pogadać i pojezdzic w towarzystwie Marka Leśniewskiego - całkiem sympatyczny gość.




Wszystko było mokre ale ludzie dopisali, to całe rodziny :) Więcej informacji znajdziecie na: Nowej Wrześni i Wiadomościach Wrzesińskich

Zdjecie główne pochodzi ze strony NowaWrzesnia.pl

24/2013 | Panie Krawczyk, pan mi wybaczy czyli WPN, Poznań i powrót po ciemku

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 100

1 maja to Święto Pracy, skoro święto to czemu nie spędzić go aktywnie, pracowicie? Wpadłem na pomysł kolejnej długiej wycieczki i taką w nocy zaprojektowałem. Pozostało modlić się o dobrą pogodę.
Obudziłem się ciut później niż zaplanowałem, stwierdziłem, że pogoda jest dobra, asfalt po nocnym deszczu powoli wysychał - decyzja podjęta. Po późnym śniadaniu ruszyłem na podbój Wielkopolski - tym razem szlak po WPN, z kilkoma ważnymi celami: punkt widokowy w Mosinie i szlak wzdłuż Warty od Puszczykowa do Dębiny.
Temp może nie była dość optymalna i wziąłem na wszelki wypadek dłuższe spodnie i cieplejszą kurtkę. Uwaga sporo zdjęć a panoramy są klikalne.
Do Zaniemyśla jechało się bardzo fajnie, średnia prędkość oscylowała w okolicach 30km/h a do tego święty spokój na trasie. Odbiłem na Kórnik, gdzie było wuchta ludzi, zarówno na rowerach i jak pod pałacem. Dla zainteresowanych, zrobiłem plakacik.
Wehikuł w Zaniemyślu
Pięknie pachnąca i kwitnąca droga
W Kórniku było tak:




Droga między Kórnikiem a Rogalinem była w porządku, atrakcją "turystyczną" były panny leśne, uprawiające ponoć najstarszy zawód świata - nie mnie to oceniać, ale kolorowo było. W Rogalinie pozwoliłem zajrzeć pod Mauzoleum i przejechać obok pałacu by odwiedzić słynne rogalińskie dęby - jednemu "umarło" :( Nie wiem co mnie pokusiło ale pojechałem na szagę przez polanę, by podziwiać scenerię rozlanej Warty. A tu niespodzianka: bardzo wilgotne podłoże, przejazd zalany i trzeba było albo cofnąć albo znaleźć skróty przez krzaki - sporo piachu i ostry singielek, idealny dla Grigora.
W Rogalinie:






Tu rzeczka odcięła mi drogę:P
Ot singielek
Hurra, znalazłem w końcu drogę na Mosinę, gdzie czekał punkt widokowy - W zeszłym roku pozazdrościłem Grigorowi, więc nie mogłem tym razem odpuścić. Ale Ale... ile ja musialem nawkurwiać na wujka Google, który nie umiał znaleźć celu. Miasto też ciała dało, skoro nie oznaczyli odpowiednimi tablicami informacyjnymi. Jedynie mieszkańcy wskazali lokalizację - z długim podjazdem (chyba ok.pół kilometra). Ludzi sporo, aut także a rowerzystów jak na lekarstwo (ok, 2 rowery były załadowane na aucie ale to sie nie liczy:P). Za to miejsce pierwsza klasa, sporo przestrzeni na odpoczynek, na grillowanie a przede wszystkim drewniana konstrukcja, znacznie wyższa niż ta w Dusznie - idealne miejsce na nieco dłuższy odpoczynek.
W drodze do Mosiny
a w Mosinie:



W Puszczykowie zacząłem podążać niebieskim szlakiem wzdłuż Warty. Jeden z najciekawszych odcinków z dzisiejszej wycieczki ale z uwagi na nocne opady deszczu bardzo obawiałem się może być mokro, a Warta była nadal dość szeroka, więc czy nie ryzykuję np. kąpielą w Warce? Całe szczęście, były nieliczne problemy, zwłaszcza blisko brzegu rzeki. I tutaj, tak moi drodzy, zgubiłem latarkę :( - nie wiem w którym momencie to się stało i szukanie latarki (zawróciłem) okazało się igłą w stogu siana. Rowerzystów, podobnie jak na trasie Kórnik - Mosina, było pod dostatkiem; czy to kolarze, czy to pojedyncze jednostki ale przeważnie były to zorganizowane grupy prorodzinne.



I w ten sposób trafiłem do Lubonia. W Dębinie(kolejne fajne miejsce do odpoczynku) szybkie uzupełnienie bidonu i odczytałem smsa, ze mogę wlecieć na herbate. Jadąc na Golęcin przez Stare Miasto i Sołacz, stwierdziłem że nie nadaję się na jazdę po mieście, zwłaszcza tak dużym jak Poznań. Wszędzie światła, postoje i łamanie przepisów (och, kaman, seriously?), zwłaszcza irytowali mnie piesi, którzy akurat musieli iść ścieżką ( czemu nei drogą?) rowerową. Trafiłem na herbate, godzina odpoczynku i zrobiła się mega późna pora.




i na zakończenie Targowa Górka

Droga powrotna była raczej spokojna, poza 3 przypadkami.
Przypadek nr 1: Wyprzedzanie na trzeciego - kierowca myslał, ze zmieści się miedzy 2 rowerzystami (w tym jeden jechał w przeciwnym kierunku).
Przypadek nr 2: Grupa Samobójców w ciemnym lesie, bez kompletnego oświetlenia, nawet pieprzonej kamizelki brak, odblasków brak - tępe pipki męskie, bo nawet jechać za bardzo nie umieli.
Ale trzeci przypadek, to już rarytasik: Z powodu sarny, która wyskoczyła mi przed rowerem wjechałem do rowu...fiknąłem koziołka dość konkretnie ale na szczęście, nic się nie stało :D Miękkie lądowisko, miękka i świeża trawka. ;]
Wiecie pięknie pachniało? Stwierdzam, że nocne wycieczki to chyba nie dla mnie :P
Trasa:

PS: z tym Krawczykiem to chodziło o koncert "tego" Krzysztofa, który rozpoczął Muzyczny Weekend we Wrześni ;-)