No i na drugi dzień udało się wyruszyć na mikrowyprawę (najdłuższa dotąd z udziałem Synka) przy pięknej pogodzie. Celem było Mrzeżyno a w zasadzie przejażdżka nową ścieżką rowerową miedzy Rogowo - Mrzeżyno. Wyjazd był dopasowany pod katem drzemki i w jedną stronę był spokój ;-) Wjechaliśmy do portu w Mrzeżynie po czym udaliśmy sie do lasu.
Po nawrotce Synek sie obudził i zrobiliśmy mały postój MNIAM-MNIAM
Był czas na jedzonko, na zabawy i rozmowy, wiec trza było ruszyć w droge powrotną ;-). Przebiegała bez większych zarzutów.
Od samego rana pogoda burzowa, nad Bałtykiem szalała burza, która szła w stronę południowego wschodu i ledwie mnie dotknęła. podjechałem na punkt obserwacyjny nieopodal Hotelu Havet
i podjąłem decyzję ze jade dalej. Za Grzybowem kolejna miła niespodzianka (zapomniałem wspomnieć o tym w poprzedniej notatce). Zamiast czerwonego pyłu zastałem asfaltowy odcinek, ciągnący aż po zachodnią granicę Colbergu.
A pomiędzy osiedlami wmontowali tak drogę
Widać doskonale, jak działa metoda Kaizen czyli metoda małych kroczków, zmierzająca do osiągnięcia ideału. W samym Kołobrzegu pozwoliłem sobie na molo i pstryknąc fotencje.
Udałem się w strone Podczela, gdzie 24h wcześniej rozegrała sie tragedia. Spadochroniarki, które wpadły do morza, pomimo przeprowadzonej reanimacji, zmarły.
Chwila podstoju nad Solnymi bagnami i wracamy z powrotem do Dzwirzyna.
Zastanawia mnie tylko który to łeb wymyślił takie rozwiązanie i czemu to miało służyć?
Znaczy sie, wiem jakie intencje ale. .. czy pociąg zattrzymuje sie na każdym przejezdzie? No nie ...
Skoro oddałem samochód do mechanika to trza go odebrać Spodzieałem się mega wielkiego rachunku a skończyło sie na strachu. Tyle co nic ;-). Potem spotkanie "biznesowe" we Wrześni i nazad do Gniezna.
Zapowiadany na dziś upał delikatnie zmienił moje plany. MIała być dłuższa jazda ale już rano było dośc ciepło. Po południu był piekarnik, do tego saharyjskie powietrze i mamy afrykańskie klimaty za darmo.
Przypomniała mi się jazda SOLO do 3city w podobnych warunkach. Suche powietrze w lesie, wszechobecna duchota. nic tylko czekać aż spadnie deszcz.
Wolny poniedziałek od pracy (pierwszy od dłuższego czasu) ale nie od domowych obowiązków. Ale dysponując czasowo wolnym okienkiem poszedłem sobie na rower. Wiało solidnie więc trzeba było pokombinować z dzisiejszą trasą. Tak się złożyło, ze wreszcie miałem czas na mały postój przy drewnianym kościółku w Łagiewnikach Kościelnych. Leży on na Szlaku Kościołów Drewnianych wokół Puszczy Zielonki i ilekroc tamtędy przejeżdżałem, zawsze "spieszyło mi się". .. Nie tym razem ;-). stad pamiątkowa fota.
W drodze powrotnej wjechałem do sklepu ABC i spotkałem tam jegomościa w wieku mojego śp. Taty - również na rowerze. Sympatyczna rozmowa, wymiana doświadczeń ale ... cóż czas naglił.
Nie wiem jak Wy ale trenngi w południe powinny być zabronione. Ale jak się ma wolne okienko o tej porze to trzeba brać, co dają. Szybko sie zajechałem i w połowie drogi musialem zrobić przerwę.
Każdy ma swój rytuał. Tęsknie za porannym szosowanie, które w obecnej sytuacji pogodowej stają się jedyną słuszną opcją (a przynajmniej dla mnie) na zrobienie "nogi" ;-).
Dziś 2 ważne wydarzenia: Dzień Matki i Wybory do Europarlamentu i dlatego postanowiłem się wybrać rowerem w moje rodzinne strony. A na uszach dalej lecą podcasty stricte techniczne i luźne, co przeklada na dobry humor. POłączenie kolarstwa z endorfinami daje dobre rezultaty ;-)
Mama była zaskoczona moją obecnością od rana. Mała kawka i pojechałem dalej. Do urny.
i powrót do mieszkania, troszkę na około. Udało mi się poprawić wyniki na kilku segmentach. Czasem warto jest pomęczyć się z wiatrem, by odpowiednio rozgrzany pojechać po lepsze wyniki.
MIałem wcześniej wstać. ale nie udało się - organizm domagał się większej ilości snu, więc trzeba było troszke pospać.
Zawitałem do pobliskiego Czerniejewa (zwanego dalej bezburzowiem ;-)) bo faktycznie w okolicy gdzieś tam burze krążyły. Trasa spontaniczna ale większość po dobrej nawierzchni. No i ogólnie miałem dobry dzień na trening.
mógłbym dłużej ale trzeba było wrócić do domu i zaopiekować się Juniorem ;-)
W nocy popadało i zrobiło się chłodniej, dlatego zabezpieczyłem się błotnikami do szosy i kamizelka. Po pracy zrobiło sie ciepło ale trzeba było powalczyć z wiaterkiem.
No coś niesamowitego. Po ulewnej niedzieli w Wlkp nastąpiło rozpogodzenie ale temperatura dużo niższa, nawet jak na maj zwykle przystało. No cóż, przyroda nadrabia zaległości względem bardzo ciepłego okresu w zeszłym roku.
Po pracy zawitałem na Kujawki ale daleko nie pojechałem z racji wąskich kół w szosie. Muszę się wybrać na MTB.
W sumie to nie wiem po co... skoro jedna z dróg jest już w prywatnych rękach?
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger