Nie jest łatwo wracać po 2 tygodniach wolnego do pracy. Pogoda nadal w kulki leci, powoli przyzwyczajam sie do wmordwindu. Do takiego stopnia, ze planuje trasy treningowe tak, by powroty były z wiatrem w plecy.
Po pracy podjechałem nad jezioro Głęboczek. Okolica zmieniła się nie do poznania.
Weekend i od razu się chce żyć, prawda? Wstałem rano (a w zasadzie obudził mnie Synek) i stwierdziłem, ze gdzieniegdzie se pojadę, skoro na niedzielę zapowiadają deszcz.
Ruszyłem zaraz po śniadanku, słuchając podcast Biznes w IT Piotra Bucka. Nie jest to nowość ale wpadłem na niego dzięki rekomendacji Piotra Koniecznego z Niebezpiecznika. Moje tematy około IT i w jaki sposób je połączyć z Biznesem.
Wracając do rowerowania, dzisiejsza trasa przebiegała przez Trzemeszno, Ostrowite, Ćwierdzin i z powrotem w Gnieźnie - Dawno nie byłem w tych rejonach. Miałem wykręcić do pobliskiego Skorzecina ale oszacowałem ze mogę nie wyrobic się z czasem, więc "następny m razem".
Słusznie bo okazało się, ze "wiaterek" zrobił sie jakiś mocniejszy i trzeba było mocniej korba kręcić. Po drodze zatrzymałem się przy przystanku:
Ktoś ma fajną wyobraźnię :) i takie grafiti to jest fajna rzecz - przynajmniej koloryzują szarość w tym dniu. Jadąc dalej wykręciłem w stronę nowego odcinka drogi w miejscowej strefie przemysłowej. Oczywiście, spierdolili odcinek ciągu pieszo-rowerowego, robiąc wymijankę z jednej strony ulicy na drugą.
W zamian zamknęli przejazd pod "Trzema Mostami" (o bardzo ciekawej historii), który przechodzi kolejny etap "rewitalizacji. Logistycznie jest spore wyzwaniem, ponieważ tamtędy poruszają się pociągi relacji Berlin - Warszawa, Poznań - 3City itp.
Na razie to jedna wielka piaskownica. No nic, czas uciekać pod prysznic i spędzic resztę dnia z Synkiem.
Miałem nadzieję, że niedzielny poranek będzie równie słoneczny co w sobotę ale .... nic bardziej mylnego. Ale nie mogło zabraknąć choć jednej przejażdżki w weekend ;-). Dzisiejszy plan zakładał zdobycie Grande Fondo lecz sytuacja zmusiła mnie do zmiany planu. Synek, któremu nie można było odmówić zabawy z rana.
Gdzie by tutaj pojechać? Przypomniałem sobie zeszłoroczne przebudzenie na szosie ;-) - idealna trasa na szybką 60+km. Podobne dylematy z ubiorem i z jedzeniem ale pach pach i juz byłem w rowerowni. Gdy wychodziłem z niej, zauważyłem ze szosa tak jakby wolno toczyła i po chwili zorientowałem sie ze tylne koło źle jest wycentrowane i szersze gravelowe opony zacieły ocierać o lewy tylny widelec. Szybka decyzja, równie szybka wymiana zestawu zimowego na letni i sruuuu cała naprzód. W międzyczasie pościągałem nowe odcinki podcastów. Z czego aktualnie słucham? Devtalk Trio, Menedżer plus, Kropka nad M. Zresztą popatrzcie na screena
Na trasie Jatrzębowo - Lubcz spotkałem dość pokaźna grupę szosonów, z którymi wymieniłem pozdrowienia. W takiej grupie to z pewnością przyjemniej i szybciej się jedzie. Solo Ride też jest fajne, przynajmniej sam sobie narzucam tempo i mogę słuchać podcastów w spokoju.
Niepoodal Lubcza jest taki fajny zakręcik:
Z niej widać dobrze pagórkowatą okolicę- choć zdjęcie z pewnościa tego nie oddaje. Jak w 99% przypadkach. Za Lubczem skręcam na DK5 i o dziwo wzmożonego ruchu nie odnotowałem. Ba, Kierowcy bardzo uprzejmi, wyprzedzajac mnie z zachowaniem 2m przerwy. Toż szok.
Przy okazji można było zaobserować postęp budowy kolejnego odcinka S5 w stronę Bydgoszczy i coś tam zaczyna wystawać z ziemi. Asfalty, wiadukty itp. Mam nadzieję, ze zostawią asfaltowe serwisówki, po którym możnaby śmigać.
Za Rogowem wciąż czuć sierpniowy armagedon ale ekipy zdołały usprzątnąć i chyba nasadzić nowe drzewka.
Cmentarzysko Konarów. Naturalny pomnik
Wracając przez Rzym, Kowalewo, Popowo i Zdziechową, zebrało mi sie na wspominki. Bo podobnie jak w zeszlym roku, myślałem o rodzinie, przede wszystkim o śp. Tacie i moim kochanym Synku. Skrajne sytuacje, bo wtedy Synek był w drodze a teraz jest... Tata wtedy zaczynał walczyć (a my razem z Nim) a teraz ...
... Życie....
Ale ... odpowiedni bedzie ten utwór
---
Rower to genialne narzędzie. nie tylko do sportu ale także rozładowania złych i smutnych emocji. Wybaczcie, jeśli Was tym "zanudziłem".
Czas nadrobić zaległości w kilometrażu, zanim nadejdą poważne zmiany. Od samego rana towarzyszyła mgła oraz dużo nizsza temperatura niż w sobotę - jakieś 5-8 *C. Jest spora różnica, więc trzeba było ubrać dodatkową kamizelkę i rękawki, bo nie chciałbym być chory znów. ;-)
Trasa - jak większość tutaj opisanych - to totalny spontan i tym razem postawiłem na mniej uczęszczany odcinek PGN - Działyń - Dębnica - Owieczki - Łubowo - Wierzyce - Pawłowo - Gębarzewo - Gniezno. Na S5 mijałem ekipę szosonów prawd. z Gniezna.
Po godzinie jazdy zrobiło się bardzo gorąco. Dziwna ta pogoda ;-)
PO kilkunastu dniach chorowania czas wrócić na właściwe tory. Nie było łatwo, bo choć forma nie uciekła, to gdzieś w powietrzu wisiała obawa, ze znów złapię przeziębienie. Póki co, to biorę antybiotyk + syropy.
Po nierowerowym weekendzie przyszedł czas na szybki i konkretny trening. I padło na Wał Wydartowski w wiosennym klimacie, gdyż dawno mnie nie było a widoki są zacne. Szkoda, ze tego samego nie można napisać o lokalnych drogach. Nie wiem jak niektórzy mogą tutaj ogarniać komy na zjazdach po tych dziurawych jak ser szwajcrskich drogach. Poprawiłem raptem kilka wyników i mogłem ze spokojem udać na zasłużony odpoczynek ;-)
Niby zapowiadali burze w godzinach wieczornych, to ta odpaliła na godzinę przed moim wyjściem z biura. Patrząc na wektor ruchu burzowych chmur stwierdziłem, ze ucieknę w stronę Trzemeszna i najwyżej wrócę mokrym asfaltem.
Burza przeszłą bokiem a ja spokojnie wróciłem do mieszkania. Trening wszedł na 100% ;-)
Już na początku tripu namęczyłem się z przebraniem z powodu zimnego wiatru a zarazem parzącego słońca. W koncu wybrałem odpowiedni zestaw i pośmigałem w stronę dawno nieodwiedzanego przeze mnie Skoja.
Skorzęcin tętni życiem, niczym na kołobrzeskim molo. Wszak, mamy ciepły maj, więc ludzi co niemiara, zwłaszcza młodzieży z piwerkiem i fają w ręku.
Pięknie było ale trzeba było zebrać się do drogi powrotnej. Objechałem sobie okolice jeziora Ostrowickiego. Jak widać wszędzie rzepak, więc #kolarstworzepakowe pasuje jak ulał ;-)
--- Za mną wolny dzień od kręcenia, który poświęciłem na szybki techniczny przegląd szosówki. Trochę roboty były przy czyszczeniu ramy, która była mocno zaniedbana ale z pomocą przyszedł m.in Plak i juz błyszczy niczym nówka sklepowa ;-)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger