31/2015 Mało brakowało a byłby problem
Czwartek, 16 kwietnia 2015
· Komentarze(1)
Kategoria > 0
Znów kolejny tydzień mija szybko, niestety czasu na jeżdżenie jak nie było, tak nie ma. Ale na szczęście w czwartkowe popołudnie była okazja do krotkiego tripu po okolicy.
Nie trzeba było namawiać Uziela na wycieczkę, tym bardzie ze sam planował jechać do lasu. No i tradycyjnie problem był z ubiorem, bo za dnia bylo ciepło lecz zimny wiatr dawał znać o sobie a było blisko zachodu słońca. Pozostaje na cebulke.
Tradycyjnie spóźniam się na miejsce spotkania z Uzielem ale niewiele - był 1 SMS i 1 tel ;-). Następnie udaliśmy się dróżką wzdłuż zalewu, równolegle do ul. Czerniejewskiej gdzie miałem okazję spojrzeć, jak została zabezpieczona wyrwa. No coś tam jest, taśmy sa, wody mniej i trochę zasypano - ujdzie.
No i wreszcie meritum dzisiejszego tematu. Otóż jadąć przez Psary Polskie - rozkopane po całosci - miałem spotkanie 3.stopnia z kierowcą, który zajechał mi drogę. Brakowało niewiele, zebym wyglebił i powaznie uszkodził 307SW w wiśniowym kolorze. Kierowca podczas wyprzedzania szybko jechał i nie zauważył pachołka, wtedy wkręcił w moją stronę i .. jak gdyby nic pojechał dalej. Na szczęscie mieszkał dość blisko, toteż z Uzielem skoczylismy w stronę jego domu porozmawiać. Okazało się, ze to starsza pani, świadoma tego, co zrobiła (jechałam szybko, nagle pachołek się pojawił...).. Mimo ze przeprosiła, niesmak pozostał.
Po tym wczystkim, pojechaliśmy zmierzyć się z tą hopka a potem do marzelewskiego lasu - gdyby ktoś pytał, gdzie to jest, to tutaj znajdzie odp. No i tam kolejny segment do zgarnięcia.
Wracamy w stronę centrum i zatrzymujemy się nad zalewem, przy przyjrzeć się rozgrzewkom biegaczy klubu Night Runners