71/2013 | #bobikoR10 / Wybrzeże Bałtyku : Ustronie Morskie - Jarosławiec
Noc minęła spokojnie (ufff) toteż nie spieszno mi było rano wstawać, bo czułem że potrzebowałem dużej ilości snu. Poza tym pobliska stołówka czynna była i tak od 8, więc poleżałem, a potem zagadałem do sąsiadów - jak się potem okazało, rodzinka z Wielkopolski, zwiedza także wybrzeże ale autem.
Po śniadaniu szybko opuściłem Ustronie (zajrzałem jedynie na plażę) i obrałem kierunek Mielna. Dalej od Ustronia trasa była niezbyt atrakcyjna ale najważniejsze, że miałem do czynienia z ubitą drogą polną aniżeli z piachem. Zauważyłem latarnię morską i mnóstwo spacerującej młodzieży w grupach, więc myślę, że zapewne okolice Gąsek czy Mielna. Okolica ta jest znacznie spokojniejsza i mniej zurbanizowana (to bardzo duży plus!) a najbardziej charakterystycznymi elementami tegoż krajobrazu były: Latarania i caravany/przyczepki kemplingowe stojące na poboczach polnej drogi, którą podążałem dalej. I jeszcze jedna rzecz, warta wspomnienia; to właśnie w Gąskach mają wybudować atomówkę; byłem zwolennikiem jej budowy, uzasadniając to kwestiami ekonomicznymi i ekologicznymi, teraz nie mam żadnego zdania na ten temat.
W Sarbinowie odwiedziłem kuzynkę, która urlopowała razem z facetem - w końcu była to znajoma twarz. W drodze do pobliskiego Mielna spotkałem dwóch takich, co ciągnęli przyczepki z bagażem - jak się potem okazało, panowie chcieli przebiec 1300km w 3 tygodnie trasę Świnoujście - Braniewo - Słupsk. Niestety jeden z nich zaliczył kontuzję i akcja została zakończona mniej więcej po pokonaniu ⅕ odległości. Więcej informacji znajdziecie na profilu UltraRunningPolska.
Mielno jak zawsze mocno zagęszczone ludźmi na ulicach, więc nic innego jak tylko uciec dalej z tego przybytku ale postanowiłem zrobić to jadąc wzdłuż jeziora Jamno, gdzie spotykam pana z dużym przebiegem wiekowym, a pochodzącego z Łodzi, również udającego się w helską stronę. Porozmawialiśmy i każdy indywidualnie ruszył dalej. Mijam Mielno i Unieście, by w końcu dojechać do Łaz i wypytać miejscowych o trasę na Dąbkowice. Cudem zdążyłem ukryć się pod parasolem, kiedy to po raz kolejny złapała mnie ulewa, ale to taka porządna, zabierająca kolejne cenne minuty, spędzone na postoju. W międzyczasie w pelerynie jedzie sobie ów Łodzianin - niezły asior, pomyślałem. W końcu gdy przestało padać na koniec Łaz wjeżdżam w las, a tam wspomniany Łodzianin wraz z innymi przypadkowo poznanymi sakwiarzami. Od razu dostałem niusa, ze nie ma po co pchać na szagę przez lasy na Dąbkowice i jedyną rozsądną drogą jest objazd jeziora Bukowo. Jedziemy grupą, potem na krótkim postoju grupa się rozbija i jedziemy mniej więcej indywidualnie, jedynie ja miałem pana na holendrze, który bez map postanowił objechać okolicę, zostawiając rodzinkę w Dąbkach. Dojazd do Dąbek był koszmarny, nie dość ze fatalna droga to jeszcze ruch wahadłowy. Z koszmarną drogą, to niestety miałem do czynienia aż do Darłówka, gdzie jeszcze wiał mocny północny wiatr. A w nagrodę podstawiłem sobie domowy, pyszny obiad i to za niewielkie pieniądze.
Na pograniczu Darłówka i Cisowa troszku pogubiłem się, ponieważ powinien biec tam nadmorski szlak rowerowopieszy, ale niestety był całkowicie zamknięty. To z powodu budowy portu, a to remont na całej długości. Rzeczywiście, pchając rower przez las nie sposób nie zauważyć hałasu maszyn i ludzi, pracujących na tym wale. No to spoglądam do Garmina i chyba będę musiał atakować jezioro Kopań od strony południowej, zatem kierunek Kopań i Palczewice. W Palczewicach widzę szlaki rowerowe i bardzo ucieszyłem się ze biegnie do miejscowosci Wicie ale nie mogłem odnaleźć właściwej trasy, bo kurde jechać przez zarośniętą łąkę i to w dodatku naruszając prywatność właściciela, to jest ciut przesada. Pierdolę, jadę dalej szosą i tutaj zaczęły się podjazdy i to takie konkretne - z 7m do ok 50m npm. Nie było to takie uciążliwe, jakby mogło wydawać się, bo pomimo ciężaru i zmęczenia dałem radę, nogi dały radę. I postanowiłem zrobić postój w Jarosławcu, w obozowisku Arkadia, który bardzo polecam. Raz ze właściciel nie trzyma się sztywno ceny, a dwa że w końcu miałem do dyspozycji kuchnię polową z pełnym wyposażeniem. Sąsiedzi okazali się ludzmi dobrego serca, bo od razu zaoferowali się ciepłą smaczną herbatą i grillem. Całkiem miła niespodzianka na koniec dnia.
Zobacz cały szlak #BobikoR10: Ustronie Morskie - Jarosławiec
Wybrzeże Batyckie (#bobikoR10):