Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:1249.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:00
Średnia prędkość:24.49 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:52.05 km i 2h 07m
Więcej statystyk

[szosa] 64/2017 w rodzinne strony

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria > 50

PO odbębnieniu domowych obowiązków, pojechałem do rodziców szosówką, by pomóc w pracach na działce. w drodze za Czerniejewem dopadła mnie szosowa karma - dziura - i tym samym przymusowy pitstop na centrowanie przedniego koła. Były 2 luźnę szprychy, które wygięły się niczym łuk triumfalny - na szczęście nyple były dobre, wystarczyło wkręcic. 

Dalsza droga bez większych przygód. 

W godzinach wieczornych ruszyłem dalej, w stronę Trzemeszna.  MIałem w planach objazd przez Powidz i Orchowo ale organizm buntował (brak mocy, spadek uwagi - brak kofeiny). Zrobiłem postój na Orlenie, podjechałem zobaczyć gnieźnienską ciuchcię jako element miejscowej rekreacji dla dzieci. 

Ma to związek z przywróceniem pamięci o Wrzesińskiej Wąskotorówce, która do późnych lat 70 działała bez większych przeszkód.  

Mam w planach wyprawę, podobną do tej, którą opisał Rolnik ale obawiam się, ze niewiele pozostało po wąskotorówce. 

Niezwykle rzadko dodaję dwa wpisy  w jednym dniu ale z racji posiadania szosy i mtb, to (nie)stety trzeba tak zrobić.

63/2017 Do paczkomatu

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Na szybko do paczkomatu, odebrać zamówienie - zanim zabiorą z powrotem do poznanskiego oddziału. Przy okazji wyczaiłem ciekawostkę przyrodnicza z Gniezna. ;-) 

62/2017 Piąteczek z Asia

Piątek, 2 czerwca 2017 · Komentarze(2)
Kategoria > 0

W koncu nastał weekendzik, więc można było sobie spokojnym tempem okręcić po okolicy i zajrzeć w kilka nowych miejsc. 

Ach ten lansik ;-) 

61/2017 Dzien Dziecka czyli #MTBPure

Czwartek, 1 czerwca 2017 · Komentarze(3)
Kategoria > 50

Póki nie ma się swoich dzieci, to tak można spędzić Dzień Dziecka czyli  MTB Pure w terenie. Zastanawiałem się, czy nie zmienię MTB na szosę i nie zrobię podobnej wycieczki co w ostatni majowy dzień? Wmordewind dalej straszył złowrogo, czasem silniej, czasem słabiej ale jednak straszył. 
Wybrałem las, a dokładnie okolice Babskich Jezior, w których dawno mnie nie było. Obawiałem się komarów i kleszczy (w zeszlym roku złapałem pierwszego i nie ostatniego) ale zastosowałem Muggę i dosłownie "mucha nie siadala".  Trasa była podobna do zeszłorocznej z niewielkimi zmianami, które wyszły w praniu. Owszem po ostatnich opadach było sporo błota ale wciąż jest sucho w lesie. 

Wolność jest w naturze. słuszna prawda! 


Pierwszy przystanek nad jeziorem Ósemką. 


 Przepiękny widok nad jeziorem Ula. 


Nie zabrakło przejazdu przez pomost nad kanałem, który lączył 2 jeziorka: Ula i Cyganek



Zrobiłem kółeczko wokół j. Ula i Ósemka i długą prostą podjechałem na brzeg jeziora Baba. Krotki odpoczynek i śmignąłem w stronę domu, która przebiegła przez Rakowo, rezerwat Bielawy i wyjechałem przy kościółku w Pawłowie. Odbiłem w stronę Gębarzewka i dalej przez Kokoszki i Pustachowo dotarłem do miejsca spotkania z Asią i przejąłem klucze od auta. 

NIeważne ze wróciłem unorany i zmachany, ważne że w koncu poczułem się beztrosko i miałem radość z każdej błotnej kąpieli - oczywiście w ramach rozsądku.