Po porannym treningu postanowiliśmy wspólnie zdobyć Kołobrzeg i tam poobserwować zachód słońca. Powrót w nocy ale byliśmy dobrze oświetleni, w przeciwienstwie do pozostałych uczestników na ścieżkach rowerowych. Bez komentarza
Po powrocie z Tatr odnowiło się zapalenie mięśnia gruszkowatego (ten z czerwca) i dodatkowo nadwerężyłem prawe kolano - ponad 60km po Tatrach zrobiło swoje. Mimo początkowej niechęci, wyruszyłem rowerem w stronę Trzemeszna na rekonesans po okolicy.
Rzeczywiście noc z 7/8 była bardzo burzowa i to wystarczyło aby temperatury w ciągu dnia były o conajmniej 5-6 stopni niższe. Taka gwałtowna zmiana temperatury nie jest taka korzystna dla mnie, zwłaszcza (ehh) obecność silnego wmordewindu psuje całą bajkę.
No nic. Po pracy spotkałem się z Mariuszem, który załatwił mi za małe pieniądze atlas rowerowy powiatu słupeckiego. Warto wspierać takie lokalne inicjatywy, które mogą i powinny być wzorcem dla innych, w tym mojego macierzystego, który nie może doczekać porządnego oznaczenia ringu wrzesińskiego.
Gwoli ścisłości, testuję nową zabawkę ze stajni TwoNav. ;-) na razie bardzo pozytywne wrażenia.
Rano do pracy, popołudniu do mieszkania a wieczorem przejażdżka po okolicy z Asią, częściowo w towarzystwie Mariusza. W okolicach Osińca ktoś ostro dał czadu do pieca, przez co było duszno i smierdziało spalonymi śmieciami
Miałem w planach wycieczkę do Zalasewa do Fogtbike'a ale popołudnie było zaplanowane i bylo zagrożenie, ze nie wyrobiłbym sie z powrotem. Trudno odwiedzę w tygodniu a tymczasem miałem kilka spraw do załatwienia na mieście. Potem z Asia wyruszyliśmy na grilla w stronę Kostrzyna i zauwazyliśmy, ze pogoda zaczyna się psuć (prognozy mówiły o możliwym deszczu w okolicach Poznania). Trochę zwątpiłem, czy jechać rowerem ale najwyżej wrócimy z kimś a rowery odbierze się na drugi dzień. I tak właśnie było. Zdjęcie zupełnie inne (bo z innego wpisu) ale klimat był podobny, nawet jak na serwisówkę przystało.
Mając niewiele czasu zdecydowałem na jadę DK15 do Gniezna co zresztą było dobrą deycyzją ze wzgledu na nadchodzące ciemne chmury. Wszak dawno nie padało, prawda? Trollking wspomniał na swoim blogu wspomniał o dniu bez migacza. Przytrafiło się i mi, myślałem, ze mnie szlag trafi na drodze w Gnieźnie.
Pal licho DK15, które tym razem było spokojniejsze - nie licząc kilku wanienek w tirze - to jednak nieopodal Dworca PKP, za sprawą jednej pani w Astrze II Kombi, to była farsa. Jadąc Warszawską przez wiadukt kolejowy, zasygnalizowałem skręt w prawo, wtem mija owa pani, zajeżdża mi drogę i też skręca w prawo. Poleciało siarczyste K..a co pewnie usłyszala policjantka kawałek dalej. Ciekawe czy ta pani w astrze też. Kawałek dalej, znów sytuacja powtarza. tez zajeżdża ale wtedy poleciała Litania "Na miłość boską, gdzie migacz" ... chyba zadziałało, bo zauwazyła mnie ale tylko na krótko, bo był korek i ja z prawej strony - wiem, nie fair - wyprzedziłem wszystkich.
Dawno nie wkurzyłem na tych w 4. kółkach .... a zdjęcia z instagrama, bo jakoś nie miałem weny na foty.
Do pracy wyjechałem ciut za późno, więc pozostało wybrać mi krótszy i szybszy wariant - DK15. Jak zawsze pełna emocji, bo wyprzedzanie na gazetę, spychanie przez PKS to standard. Po pracy miałem z Asią pojeździć ale pogoda się popsuła i trzeba było spieprzać przed oberwaniem chmury.
Rano wybrałem rower jako środek transportu zamiast auta, bo wiedziałem że szybciej dojadę do pracy. Po pracy miałem kurs do serwisu fogtbikes odebrać kumpla rower - zaryzykował w swoim Kross A4 i zamontowali mu korbę HT (+ planowanie mufy).
A sam chciałem zanabyć jakieś nowe siodło ale neistety nie miałem możliwości przetestowania na specjalniej macie.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger