I tak nastał poniedziałek, nowy tydzień ale krótszy bo święto w tygodniu. Wczoraj umówiłem się z Micorem, by podreperował tylne koło - zawiozłem mu pod dom autem i do pracy.
Po pracy odbiór, koło zrobione i przeglad tylnej ośki także było, za co serdeczne wielkie dzięki. Po obiado-kolacji postanowiłem sprawdzić w terenie i kopnąłem się do miasta na małe zakupy. I zdziwiłem się na widok pełnego Campingu we Wrzesni, gdzie znajdują się Campery i osobówki na irlandzkich numerach. Istny Irlandzki Potop ale jak dowiaduje sie z jednego źródła, ze ich przyjazd nie ma związku z Euro2012.
Ciekawe, ze w Poznaniu stacjonuje irlandzka drużyna... ;)
Pierwszy wyjazd w tym miesiącu i jednocześnie pierwsza próba po krótkiej regeneracji kolan po ostatnich spontanicznych wyjazdach, w których srednia była o niebo wyższa niż planowałem. Tym razem celem był Rajd Fortuny, którego start był zlokalizowany we Wrzesni a meta z oczywistych powodów, w Miłosławiu. Ja jechałem z wolnej stopy, bez zapisu bo uznałem, że plany mogą się zmienić. Ogólnie Rajd był fajny, mnóstwo ludzi (bo niemal 610 osób i pogoda także była łaskawsza niż wczoraj. Technicznie (organizacyjnie) było niedociągnięć ale nad nimi rozwodzić nie będę (zainteresowanych odsyłam do kontaktu e-mailowego).
Z powrotem było bardzo szybko :)
odcinek krótki ale i tak mega. A tylne kółko jedzie na badania do p. dr Micor'iego ;)
Wpadłem do Środy z krótką wizytą u siostry i jej córeczki, której przywiozłem nakrętki - jej klasa zbiera na szczytny cel, mający pomóc chłopcu na wózku. Więc.. z przyjemnością zawiozłem to zaraz jak tylko wróciłem z pracy.
Dziwna sprawa, bo albo nogi mnie bolały i nie mogłem kręcić albo coś nie tak z rowerem, zaraz po tym jak wyjechałem z polnej drogi. Wiem, że dzis wiał wmordęwind ale zeby tak się męczyć. Z drugiej strony... średnia prędkość na dłuższych etapach oscylowała coś pomiędzy 25-30km/h.. wię sam nie wiem.
Niedziela po Dniu Matki jest zawsze świętym dniem, więc postanowiłem odpocząć i posiedzieć z rodzinką. Późnym popołudniem zrobiło sie nieco chłodniej więc okazja na rower była. Trasa raczej prosta i znana, wiec mogłem troche poszaleć z prędkością. Trasa (nie obejmuje dojazdów z/do domu)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger