Był sobie poniedziałkowy słoneczny choć wietrzny poranek a ja od rana startowałem na mały trening przed pracą. W jedną stronę było przepięknie ale powrót do biura był utrudniony z powodu wiatru.. a przepraszam, WMORDEWINDU. I tak cieszę się, że po przymusowej przerwie pogodowej, mogłem pojezdzić na szosie - mimo szokująco niskiej temperatury . Oby pogoda tylko sie utrzymała do konca mojej pracy. No własnie, utrzymała się, co było jedyną niestety pozytywną informacją tego podwieczoru. Wyjeżdżając na północne rubieże pierwszej stolicy Polski zetknąłem się z niszczycielską mocą wiatru, spychając mnie raz do rowu a raz do środka jezdni (po zmianie kierunku). Miałem nadzieję, ze zdobędę chociaż Kłecko ale gdy ustawiłem się idealnie pod wiatr, ujrzałem Jeźdźców: Zastanawiałem się czy jechać naprzód, bo może przejdzie bokiem ale .... nie zaryzykowałem, zarządziłem odwrót na Gniezno. I tak delikatnie mnie deszcz złapał a pół godziny później delikatnie rozpadało. Ogólnie nie chciałem wracać ale ... nie miałem zestawu na deszcz przy sobie ;-)
Miałem świadomość, że pogoda po wizycie Ksawerego troszku sie zdestabilizuje, to jednak tkwiła gdzies nadzieja, ze ... wypogodzi się. A gdzie tam, z przerwami na słońce padało i wiało, dlatego też cele na piątkowe krecenie były maksymalnie proste: dojechać do pracy i wrócić do mieszkania. A żę pada? cóż ... "SORRY, Taki klimat mamy" takie tam powiedzenie pewnnej minister.
Przed pracą odnotowałem niezbyt ciekawe zdarzenie na DK5/DK15: Drodzy kierowcy... nogi z gazu. i wiecej rozwagi, zwłaszcza w jesiennej aurze.
Od samego rana wisiały ciężkie chmury, zwiastujące nadejście Ksawerego ale ... Sorry, taki klimat mamy i nic z tym nie zrobimy.
Coraz częściej myślę o powrocie do porannych rundek przed pracą na czas jesienno-zimowej aury, jak to robiłem w zeszłym roku. I takoż zrobiłem. Po pracy pogoda była na tyle stabilna ze pojechałem sobie na północ, by pobłądzić gdzieś i wyjechać w okolicach Łabiszynka, gdzie moim oczom ukazał się pałacyk... a właściwie ruiny pałacu. OT Historia jest bogata, to jednak los jest niemal zgodny z resztą pałaców, które należały niegdys do PGR. Dalszą eksplorację pałacu utrudniały zwalone drzewa i leżące na ziemi kable ze słupów energetycznych niskiego napięcia. Lepiej nie prowokować. No dobra zajrzałem przez dziurę do środka Ktoś zarzykuje i wejdzie na dalszą eksplorację terenu? ;-)
Odnoszę wrażenie, że nie ma miesiąca aby nie pojawił się jakikolwiek cyrk w Gnieźnie - no ok, nie biore pod uwagę zimy ale cholera wie. I jak widać, na zalączonym wyżej zdjęciu, z tej okazji okolice cmentarza i wylotówki są zasrane autami. Z tego tez powodu trzeba uważać na przechodzących "na ślepo" rodziców z dzieciakami. Na szybko do miejscowej Castorama i powrót "na około" - w międzyczasie minął mnie Imć Kubolsky, który nieźle zapierdalał ulicą Gdańską. Pozdro ;-)
Czwartkowy dzień był rowerowo krótkim ale pogodnym dniem. Zaledwiwie 11km z hakiem ale dziś ważne święto, którego nie mozna było przegapić. Urodziny Mamy. Wszystko jasne prawda? Pamiętacie reklamę Ery? ;-) Z 8.milą to tak na baker, bo zabrakło mi trochę w dzisiejszej jezdzie ale ja nie o tym. Ano, Garmin znów szaleje i ciągle przedstawia mi europejskie kilometry na hamerykańskie mile. Na szczęście jest to kwestia aktualizacji aplikacji mobilnej ale jednak takie samoistne przedstawianie jednostek dystansu bywa nadwyraz irytujące.
Niechcemiś atakuje wtedy, kiedy chce.. w najmniej spodziewanej chwili. Ale biorąc pod uwagę nadchodzące zmiany w najbliższym czasie, to jakoś przemogłem i zrobiłem swoje. Może dystans nie jest imponujący ale wystarczający do codziennej rekreacji.
Spotnanicznie pojechałem w stronę ośrodka wypoczynkowego niebieskim szlakiem, który polubiłem z uwagi na "stromizmy". Z jednej strony akcję przyśpiesza zdjazd po kamieniach a z drugiej hamuje wałęsający kundelek, który goni mnie za każdym razem. Gdy przyhamuję to ... nie szczeka.
Dalsza droga do OW jest nieprzejezdna a rower trzeba było przenosić ponad konary - i tak kilka razy w różnych miejscach. W samym ośrodku spokój.
Do tego stopnia spokój, że pod nieobecnością ludzi i gości OW zaczęła rządzić Fauna.
Dużo większą niespodziankę sprawiły sarny, które niezrazone moją obecnością, korzystały z gościnności tutejszego ośodka.
Nie chcąc im przeszkadzać, pojechałem dalej singlem wzdłuż jeziora ale i tu były problemy z przejazdem z uwagi leżące konary. Dalej to już standardową drogą polną z odbiciem na gnieźnienskie Łazienki dotarłem do mieszkania.
I finalnie zdjęcie wpisu, lekko zmodowane w mobilnym snapseedzie.
Szczerze nie lubię zmian pory roku, przyzwyczajony do jazdy na lekko muszę znów przyzwyczaić organizm do kolejnych warstw ciuchów a więc większa potliwość, mniejsza oddychalność a tym samym ... wieksze ryzyko zachorowalności. I nie trzeba dodawać, że ... trzeba pamiętać o cieplejszych ciuchach. Ale dość narzekań, bo póki co jest pięknie :)
Od rana zakupy a popołudniu test serwisowy szosówki: zmiana klocków hamulcowych wraz z centrowaniem koła. Odwiedziłem w tym celu Grzegorza, który zajrzał do supportu i tylnej piasty na szybko, oceniając stan zużycia. Miałem jechać do Rodziców ale zaczęło padać... i dobrze, bo było niezbyt ciepło.
Za zmianą pogody w środę stał Sebix - znaczy się Niż Sebastian - który swoją obecną zmienił moje plany na resztę popołudnia i wieczoru. Korciło mnie, zebym jechał dalej, pomimo niezbyt fajnego wmordewindu ale alerty burzowe z regiony noteckiego i widoczne w oddali smugi deszczowe uświadomiły mnie jedno: lepiej zwiać przed wiatrem.
Dziś wtoreczek a to oznacza szosowanie po pracy. Ale z racji uziemnienia po niedzielny Bike Challenge (koło + hamulce) to do Wrześni pojechałem na pancernym MTB ;-) A trzeba korzystać z pogodnych dni, bo tuż tuż bedzie wiało chłodem.
Jest taka wieś na skraju powiatu gnieźnienskiego i wrzesińskiego, która wbudza zainteresowanie swoją nazwą: No co? ;-) Wtorek to prawie środa a to z kolei oznacza ze bliżej weekendu ;-)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger