Wczoraj odpuściłem sobie rowerowanie na rzecz naprawy innego, ojcowskiego - miejski i chyba niebawem go dodam do BS'a Dziś poskoczyłem po nowy łańcuch do Wrześni a dalej do Sokolowa pod tablice, gdyż nie mogę zarejestrować mojej wizyty z uwagi na głupie hasło.
A potem spontaniczna zmiana planu i udałem się do Bugaju a konkretnie pod Zamek Myśliwski - Darz Bór w celu odznalezienia kesza, założonego w zeszłym roku. Zgarnąłem geokreta, ktorego zapewne wypuszcze w Poznaniu.
Od rana kościół ze święconką, potem goście z UK nawiedzili mnie i tak zeszło całe południe. Potem tylko rower i spalanie kalorii :D
NIe miałem pomysłu na dzisiejszy dzień - plan był taki, zeby zrobić 40km; myślałem o Skorzęcinie ale jakoś wiatr za mocno wiał i jednak kolano delikatnie pobolewało. Wiec traska zrobiona od tak.
Jako, że dziś jest Wielki Piątek, to od samego rana byłem na nogach - trzeba było pomóc rodzicom w przygotowaniu. Wczoraj się odezwał do mnie Micor z pytaniem o naklejki BS i tak wyszło, że dziś podjechałem na spotkanie nad Zalew Wrzesiński
Chwila rozmowy, podarowanie naklejek i propozycja konięcia na tor "Małpi Gaj" - Skoro Kolega pierwszy raz rowerem w mojej okoli był, to czemu nie zapoznać ;-) Potem postanowiłęm odprowadzić Micora do lasu czerniejewskiego, będąc pewny ze na pewno znajdę tą właściwą drogę.. Nie wiem jak to się stało ale dojezdzając do Marzelewa, wiedziałem że za daleko dojechałem. Krótka piłka - spojrzenie do mapy w Trekbuddy i za dużo nie trzeba było nadrabiać.
Tak więc, Micor - sorry za zmyłki, ale sam przyznałeś, że ten las to taki labirynt ;-)
Potem powróciwszy z lasu wpadłem na zakupy, o które prosiła się rodzina. Wiecie co? Tym razem to ja byłem sprite a kierowcy pragnieniem - mowa o zakorkowanym mieście.
Poraz kolejny służę GPX'em ;-)
F'yeah.
PS: miała być dłuższa trasa ale tak sie nie stało.noo cóż :)
W sumie głównie śmigaliśmy po lesie czerniejewskim. W międzyczasie skoczyłem do Ratusza, by zapisać się na kolejną edycję rodzinnego rajdu rowerowego - 3.05 ;).
Dziś piękny dzień był. Ciepło i słonecznie, początkowo myślałem, że bedzie minimalny wiatr. Ale wkrótce sie przekonałem ze są to złudne nadzieje. Z Jasko i kolegą Mateuszem wybraliśmy się do czerniejewskiego lasu, by sprawdzić jak się ma fauna & flora.
Oczywiście przywitano nas bagnami, błotkami i ... zabitymi zabami/ropuchami. O i widzieliśmy coś z rodziny padalców badz żmij - w każdym badz razie pełzało ;-)
Wrótce wyjechaliśmy z lasu.. i zaczęło gruchotać w supporcie. TO znak, że trzeba porządny serwis zaliczyć a także wolniej i pewniej do domu gnać. DAAMN. Jutro to uczynię.
Miałem jechać po kolejnego kesza ale po pokonaniu 2km usłyszałem jakieś tykanie, jakby koło biło. I niestety oponka nabiła se guza i dalsza jazda nie była możliwa. Szybki zwrot do domu i autkiem pognałem do rowerowego po oponę - oby wystarczyła na kolejne wycieczki.
Jak wróciłem z miasta to cholera się rozpadało. Czyli szczęście w nieszczęsciu.
Niedziela to chyba niemal idealny dzien na takie wyskoki rowerowe ;-). Mam nadziejeę, że tak pozostanie :>.
Ponadto zaintrygowała mnie zabawa w poszukiwacza geo-kretów/ skrzynek, ktore zostały pozostawione przez innych i odnotowane na stronie np.: OpenCaching, gdzie się zarejestrowałem. Zaznajomiłem sie z podstawowymi zasadami i ruszyłem w drogę. Jaśko spędzał dzień na uczelni więc szybki telefon do Kerampa i miałem z kim rozmawiać. Keramp jest również autorem większości zdjęć tutaj.
W domu jeszcze wgrałem waypointa z lokalizacją kesza do telefonu i przy pomocy trekBuddy'iego trafiłem właśnie do Grzybowa. Zasadniczo świetna zabawa, tylko trzeba się uzbroić w cierpliwość :]
Spacerowe tempo w ramach treningu z Jaśkiem po okolicznych wsiach w gminie Września.
Oczywiscie przegadane trochę ale tez korzystaliśmy z pieknego i ciepłego słoneczka. A przy okazji przetestowałem nowy nabytek - kask. :) pierwsza jazda, takie dziwne coś leciutko obciążało mnie :D A to upolowałem na wrzesińskim rynku
Piękna dziś pogoda od samego rana i aż żal z niej nie skorzystać. - dlatego postanowiłem wykorzystać na maksa.
Przy okazji przetestowałem telefon z androidem na pokładzie jako tracklog i licznik w jednym - niebawem ma przyjść paczka z uchwytem rowerowym i wtedy zobaczymy jak faktycznie będzie sie spisywać. Póki co, będzie fajnie :)
Niestety też, musiałem kapcia zaliczyć..wrrr..A to znak ze trzeba kupić nową i dobrą dętkę.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger