Planowałem wstać o 5tej ale niestety budzik mnie nie dobudził i godzinę spóźnienia w plecy. Szybka decyzja ze jadę do pracy rowerem, pomimo silnego wiatru.
Wiatr w jedną strone pomagał bardzo, miejscami było prawie 35-40km/h ale jak się zmieniło kierunek jazdy, to tak kolorowo nie było. NO ale w stronę pracy udało mi się odjechać w 1.5h, co jest świetnym wynikiem dla mnie.
Po pracy tak różowo nie było, miejscami był bardzo porywisty i w pewnej chwili na horyzoncie pojawiły się czarne chmury - zwątpiłem, czy dojadę suchy do domu. I niestety, wiatr ostro zmógł, był kryzys ale dalej kręciłem i dojechałem do Mierzewa i wtem zauwazylem przyzwoitą wiatę ale zdążyło ostro padać. Podczas ulewy wiał tak porywisty wiatr, ze wiata się ciut uginała. Po 20 minutach deszcz przestał padać a wiatr opadł zdecydowanie.
Pierwszy wyjazd w tym miesiącu i jednocześnie pierwsza próba po krótkiej regeneracji kolan po ostatnich spontanicznych wyjazdach, w których srednia była o niebo wyższa niż planowałem.
Tym razem celem był Rajd Fortuny, którego start był zlokalizowany we Wrzesni a meta z oczywistych powodów, w Miłosławiu. Ja jechałem z wolnej stopy, bez zapisu bo uznałem, że plany mogą się zmienić.
Ogólnie Rajd był fajny, mnóstwo ludzi (bo niemal 610 osób i pogoda także była łaskawsza niż wczoraj. Technicznie (organizacyjnie) było niedociągnięć ale nad nimi rozwodzić nie będę (zainteresowanych odsyłam do kontaktu e-mailowego).
Z powrotem było bardzo szybko :)
odcinek krótki ale i tak mega. A tylne kółko jedzie na badania do p. dr Micor'iego ;)
Wpadłem do Środy z krótką wizytą u siostry i jej córeczki, której przywiozłem nakrętki - jej klasa zbiera na szczytny cel, mający pomóc chłopcu na wózku. Więc.. z przyjemnością zawiozłem to zaraz jak tylko wróciłem z pracy.
Dziwna sprawa, bo albo nogi mnie bolały i nie mogłem kręcić albo coś nie tak z rowerem, zaraz po tym jak wyjechałem z polnej drogi. Wiem, że dzis wiał wmordęwind ale zeby tak się męczyć. Z drugiej strony... średnia prędkość na dłuższych etapach oscylowała coś pomiędzy 25-30km/h.. wię sam nie wiem.
Od rana szybki zapierdziel przy przygotowaniu rowerka na cały dzień, oczywiście nie obyło bez spóźnienia z mojej winy. I wspólnie z Uzielem z Zalewu Wrzesińskiego udaliśmy się w kierunku Czerniejewa szosą, gdzie był chwilowy postój na zakupki w Biedronce.
Postój przy parkingu leśnym był okazją do dyskusji nad dalszą trasą oraz odpoczynku. W sumie burder jest mniejszy ale niestety wciąż jest. Dojezdzając do Wierzyc (krzyżówka z S5) totalnie zgłupialiśmy którędy mamy jechać, więc kawałek drogą szybkiego ruchu i Uziel wyłapał "dziurę" w barierkach a następnie polną drogę do Nowej Wsi Lednogórskiej. Dalej już było w miarę jasno :).
W Imielnie natrafiliśmy na kościółek w stylu romańskim - mały ale za to bardzo konkretny z organkami na górze. Po wyjściu z kościółka można było się przekonać jak gorąco jest na zewnątrz - licznik wskazywał coś na powyżej 30°!!
Piastowska Drużyna - OP131E
Pierwszy cel został szybko namierzony, w końcu to charakterystyczne postacie przy wjezdzie na Ostrów Lednicki.
budynki należace do muzeum etnograficznego w Dziekanowicach
W tle jest kolejny cel - Ostrów Lednicki.
Mieszko I - OP2815 Dojezdzając do muzeum w Ostrowie Lednickim wisiała kartka, ze dziś jest wlotka bezpłatna czyli Uziel miał rację. Trochę pokręciliśmy tu i tam w oczekiwaniu na prom. Jak się wkrótce okazało, rowerem nie można przeprawić się, bo...właśnie nikt nie umiał powiedzieć dlaczego. Nie było żadnej informacji o tym, że dalsze poruszanie rowerem jest zabronione i że należy zostawić na wjezdzie do muzeum. Tam pewna pani wprawdzie zamyka na klucz drzwi ale nie daje gwarancji przed utratą roweru. Także odpuściliśmy jedyną dziś niezdobytą skrzyneczke.
Zielona Skrzynka - OP1D96 Kolejna skrzyneczka była pod drugiej stronie, więc trzeba było jeziorko objechać. Z daleka było widać Bramę - Rybę, miejsce zlotu młodzieży.
Dojezdzajac na miejsce ukrycia skrzynki, trzeba było troszkę naszukać, bo miejsc, gdzie mogło być, było zdecydowanie dużo. Ale równiez szybko poszło, szybki wpis i pojechaliśmy nad słynne Pole Lednickie.
I na brzegu Lednicy postanowiliśmy odpocząć tuż przy replice barki Św.Piotra.
W Imiołkach znaleźliśmy taakieeee duuuuże i potężne drzewo i zastanawialiśmy ile lat to cholerstwo może mieć. Oczywiście jest to pomnik przyrody, chroniony prawnie.
I ruszyliśmy w stronę pierwszej Stolicy Państwa Polskiego. Niestety przekonaliśmy się o sile wiatru, który mimo, że był b.ciepły to jednak dawał po kościach. Jedno z silnych wmordewind, z jakim miałem do czynienia. W międzyczasie napisałem do Seby sms'a, czy jest może w Gnieźnie - okazało się, że ten pojechał w moje strony .
Katedra Gnieźnieńska. - OP3031
Jakoś udało Nam doczłapać się do Gniezna. Na Wenecji jak zawsze pełno ludzi i .... dziewczyn tez nie brakowało ale niestety Natalizy nie było ;)
Patrząc na wszystkie dekoracje wokół Katedry oraz ludzi pracujących na polu przed papieskim ołtarzem, uświadomiłem ze przecież jest odpust św.Wojciecha i momentalnie zwątpiłem w sukces szybkiego podjęcia kesza. Ale odrobina cierpliwosci i mamy skrzyneczkę - dowód! :)
Gniezno "Ludziom Morza" - OP3DE8
To miała byc szybka skrzyneczka ale.. lokalizacja pomnika na skraju dwóch głównych ulic w mieście sprawiała, że podjęcie wymagało jeszcze większej ostrożności i szybkiego macania :).
Powrót
Moge podsumować tyle: K..r..czaki! Powrót byl niezwykle męczący, niekiedy nie przekraczał 16 17km/h. Do tego wzmogła się kontuzja Uziela. A na sam koniec podjechałem pod parking Kauflandu we Wrześni, gdzie czekał na mnie Sebek. Wspólnie wspominaliśmy sobotnie wycieczki i wymienialismy się doświadczeniami odnośnie keszów. Zrobiło się dośc późno, a jeszcze mieliśmy kawał drogi do domu.
Takie wycieczki to ja lubię. I pierwszą opaleniznę na czerwono zaliczyłem ;).
Niedzielny poranek zaczął się od...przespania budziku ale coś czułem, ze gardło boli i zwątpiłem czy dziś wyjechać. Ale cóż ;) trzeba było zjeść śniadanko i ruszyć dupsko na kolejne polowania.
Dzisiejszym antybohaterem jest..... wmordewind, az sobie taką kategorię założyłem.
Wiatraki - OP4D42 Dojazd do Koszut był ciężkawy z uwagi na zachodni wiatr. Pod wiatrakami spotkaliśmy sympatyczną starszą parę z Kórnika i oczywiście chwilę z nimi pogadaliśmy. Tóż po ich odjezdzie rozpoczelismy poszukiwania. Nie było łatwo (albo inaczej: nie było skrzynki tam, gdzie się jej spodziewaliśmy ;-). Ale udało się! :)
Koszuty - OP4D41 Rzeczywiście skrzynka była połozona w ruchliwym miejscu ;) jak nie samochód, to jednak miejscowa elita się panoszyła po ulicach. Ale odrobinę cierpliwości i skrzyneczka zdobyta!
Dla Ciebie Polsko! - OP4D40 Doprawdy bardzo interesujący obelisk, praktycznie w centrum wioski. Hałasujące psy potęgowały napięcie przed nakryciem przypadkowych ludzi. Tutaj potoczyło się znacznie łatwiej niż w centrum Koszut. Co do obeliska, nie byłem świadom, że to zwykli mieszkańcy byli współtwórcami Dla Ciebie Polsko!. Szacun & Respect!
PROWENT - OP4992 Tej skrzynki byśmy nie zaliczyli, gdyby nie była ona tak blisko. Jedna z ciekawszych offsetowych skrzynek, jaką miałem w ręku. Będąc na miejscu, kordy w GPS'ach totalnie zwariowały (obstawiam ze to wina ... ha, nie powiem ;). Troszkę pokręciliśmy i ... trafilismy do celu.. i byliśmy tam drugi raz, bo zapomniałem przepisac hasła xD Wracając do Prowentu, dopiero śmierć Szymborskiej uświadomiła, że była ona z Wlkp. Smutne.
Ucho Igielne - OP2A43 Podjęta skrzynka w samym Kórniku. Skrzyneczka mikrus, łatwa do podjęcia ale... znów cholerne centrum ;).
Ogolnie trzeba przyznać ze Kórnik cudowny się stał, chociażby dzięki promenadzie nad jeziorem! :)
Powrót był znaczne przyjemniejszy z uwagi na wiatr, staraliśmy jechać asfaltem ale w taki sposób, by odkryć nowe polączenia rowerowe, które mogą być przecież wykorzystane w przyszłości ;-)
Wielkie dzięki dla @Uziel75 za towarzystwo i zdjęcia :)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger